|6| Ta bluza, ten głos, tylko on

1K 68 1
                                    

Obudziłem się dość wcześnie, nie mogłem spać, na zegarku była 5:34.., nie chciałem
budzić Brooka więc wstałem nie ubierając na siebie żadnej koszulki i poszedłem do kuchni napić się soku pomarańczowego.
Wyciągnąłem z lodówki zimny napój, nalałem go do szklanki i wyszedłem w samej bieliźnie na taras przewietrzyć głowę. Przysłuchując się śpiewom ptaków wpatrywałem się we wschód słońca, w głowie miałem tylko tą sytuację, on i dziewczyna. Było mi mega źle z tym, mimo że go nie znam, czułem coś co mnie do niego przyciąga.
Zamknąłem oczy i wyobraźnia zaczęła działać, czułem jak podchodzi od tyłu, wtula się we mnie, ale to wszystko zniknęło, to tylko chore wymysły, przecież on jest w związku..  Westchnąłem tylko, spojrzałem w ziemie i poszedłem do pokoju.
Leżąc nieprzykryty patrzyłem na zakupioną bluzę która wisiała na krześle obok łóżka,
wyciągnąłem rękę i wziąłem ją do łóżka. Zegarek wskazywał kilka minut po 6, wtuliłem się w nią i myśląc o tym chłopaku zasnąłem.

Śnił mi się, to był najpiękniejszy sen jaki kiedykolwiek miałem w życiu. Grałem na gitarze, on śpiewał, patrzyliśmy sobie w oczy ahh. Obudziłem się z potem na na twarzy, dalej kurczowo ściskając bluzę, wziąłem iphonea do ręki, było przed 9, przejrzałem jeszcze insta, snapa i fb i wstałem ruszając w stronę kuchni.

Brook już nie spał, siedział na kanapie w salonie z tostami i padem w ręku, ale kiedy mnie zobaczył upuścił go na ziemie i powiedział:
-” Andy wszystko okay? Wyspałeś się? Jesteś głodny? Chodź, zrobię Ci coś na śniadanie” po czym przytulił mnie i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Brook naprawdę nieźle gotował, przygotował naprawdę niezłe śniadanie. Poszedłem wziąć orzeźwiającą kąpiel, ubrałem się i zagraliśmy jeszcze w fife. Brook zaproponował wspólne wyjście na kosza, niedaleko jego domu, pomyślałem, czemu nie.

_________________________________

Dzień zapowiadał się naprawdę upalny, ale to nie pokrzyżowało naszych planów na wspólną grę. Brook był naprawdę dobry.
Grając dużo rozmawialiśmy, zauważyłem, że bardzo się przede mną otwiera, co wcale mi nie przeszkadzało.
Brook biegnąc z piłką w stronę kosza i robiąc dwutakt wpadł na mnie, po czym przewróciliśmy się oboje. Leżałem na nim, po czym zapytałem się go, czy wszystko jest w porządku, on, spoglądając w moje oczy, uśmiechnął się i powiedział, jest dobrze, ważne, że Ty jesteś cały. Pomogłem mu wstać podając mu rękę, złapał mnie za nią po czym podniósł się i dalej ją trzymając podziękował.
Zrobiło mi się trochę dziwnie, ale szybko mi to przeszło, w końcu to mój kumpel. Po 2 godzinach na słońcu wróciliśmy do mojego domu, przebrałem się w czyste rzeczy i poczęstowałem go zimnym napojem. Postanowiliśmy oboje, że zamówimy pizze i obejrzymy jakiś film.

Czekając na zamówienie wyjąłem gitarę i zacząłem dla relaksu grać, Brook usiadł naprzeciwko i wsłuchiwał się w grany utwór, był to Ed Sheeran, po czym zaczął nucić Galway Girl, to było coś niesamowitego, miał tak cudowny głos, po czy, to wszystko zamieniło się w duet. Kiedy skończyłem grać, żaden z nas nie wiedział co ma powiedzieć, Brook uśmiechnął się tylko, przeczesał dłonią włosy i poszedł do kuchni. 
Dochodziła 17 kiedy do drzwi zapukał dostawca i wręczył nam jedzenie, włączyliśmy film i zajadając nasz obiad siedzieliśmy na kanapie.
Dzień był bardzo męczący bo zanim się zorientowałem Brook zasnął opierając swoją głowę na moim lewym ramieniu, nie ukrywam, mi oczy też się zamykały więc przykrywając nas kocem, zasnąłem razem z nim.

Przebudziłem się przed 22, on nadal spał, więc postanowiłem nie budzić go, w końcu on też gościł mnie u siebie, przykryłem go kocem i poszedłem do łazienki. Wziąłem długą kąpiel, ubrałem Kleiny, położyłem się i pomyślałem o tym chłopaku, w głowie wyobrażałem sobie siebie i jego, powiedziałem sobie, w sumie obiecałem, że będę się o niego starać, mimo wszystko.

~S.P.K

Bad Reputation | RANDY|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz