Rozdział 4

5.9K 304 64
                                    


Lord Voldemort miał miliony rekrutów na całym świecie. Byli mistrzowie eliksirów, mistrzowie obrony i wiele innych ludzi; niemal wszyscy czystokrwiści, ale było również wielu półkrwi. Tylko jedna osoba wiedziała o mugolskim dziedzictwie Voldemorta i był nią Lucjusz Malfoy. Choć Severus wiedział, że nie powinien. Przez ostatnich kilka dni Voldemort był tak wściekły, że Harry miał całkiem dobry wgląd w jego umysł. Pokazał Harry'emu kilka ślizgońskich dworów, o których nie wiedział nikt oprócz Voldemorta oraz to, gdzie były jego pieniądze i co z nimi trzymał.

Harry ubrał się w czarne spodnie, ciemnozieloną kamizelkę i czarną koszulkę. Włożył glany i zapiął w pasie pasek z nożami, ukrywając go koszulką. Wokół głowy zawiązał wojskową bandanę, ponieważ jego włosy wiele urosły. Mógł założyć klamrę, ale jeszcze nie zdołał jej kupić.

Harry zszedł na dół i zjadł jabłko, po czym magicznie przygotował śniadanie używając magii bezróżdżkowej, wiedząc, że nie mogła zostać wykryta. Upewnił się, że wszystko spodoba się Vernonowi i ciotce, po czym wbiegł z powrotem na górę, do pokoju. Wyjął pustą torbę (wszystko, co wczoraj w niej było, znalazło się w starym kufrze szkolnym) i zniknął z trzaskiem.

Pojawił się w lochach Dworu Malfoyów, które widział wczorajszej nocy. Podłożył bombę poza lochami i wszedł na górę, by założyć kolejną w innym pomieszczeniu. Potem podkradł się z powrotem do lochów. Coś mu kazało to zrobić.

Harry sapnął. Nie mógł w to uwierzyć. W łańcuchach stał cholerny Draco Malfoy, wraz z kobietą, którą widział raz na Mistrzostwach Świata w Quidditchu, panią Malfoy.

- Nie mogę ich tu zostawić – powiedział do siebie, po czym podszedł i krzyknął: – Alohomora! – Coś kliknęło i zostali uwolnieni.

Przypominając sobie, że Zgredek mówił mu o bracie, którego zostawił w Dworze Malfoyów, zmarszczył brwi i powiedział:

- Zgrubek? – Z trzaskiem pojawił się skrzat, którego oczy rozszerzyły się, gdy zobaczył młodego mężczyznę ze swoją panią i młodym mistrzem. Zanim mógł przemówić, młody mężczyzna odezwał się do niego i to miło!

- Zgrubku, witaj. Jestem Harry Potter. Ktoś mi o tobie powiedział. Wiesz, że twój brat za tobą tęskni? Swoją drogą jest on w Hogwarcie. Wyprowadź z Dworu wszystkie skrzaty. Za chwilę nic z niego nie będzie. Chcę, żebyście przeżyli i nie musieli pracować ponownie dla tego złego mężczyzny. Sprowadź kilka skrzatów, by pomogły mi wydostać stąd tą dwójkę. Teraz idź, musimy ruszać, to miejsce wybuchnie. Zabierz ze sobą to, co chcesz! – powiedział Harry.

Harry podszedł do drugiego końca lochów Malfoyów i zobaczył sejf. Był otwarty i najwyraźniej ktoś tam przedtem był. Wzruszając ramionami, zaczął wyciągać pieniądze, biżuterię i inne rzeczy, które rozpoznawał z Domu Blacków. To musi być jej spadek, pomyślał. Dzięki bogom za zaklęcie nieważkości, albo nie byłbym w stanie tego wynieść. Hej, jeśli jestem Snapem, jestem spokrewniony z Malfoyami. To oznacza, że mogę wziąć jeden z ich mieczy!

Zdając sobie sprawę, że spędził to zbyt wiele czasu, wrócił i dostrzegł, że skrzaty unoszą Draco i panią Malfoy (nigdy nie słyszał imienia pani Malfoy, więc nie mógł nazwać jej inaczej). Kazał skrzatom podążyć za nim i zniknął z trzaskiem.

Z kolejnym trzaskiem dwójka Malfoyów i skrzaty pojawiły się bezpiecznie w pokoju Harry'ego na Privet Drive. Nie wiedział, dlaczego chciał ich ocalić, ale to zrobił. Harry sięgnął pod poluzowaną deskę i wyjął uzdrawiające eliksiry oraz kilka innych, które sam uwarzył. Odkorkował je, otworzył usta Malfoyów i potarł ich gardła, aż wszystkiego nie przełknęli. Skrzaty stały skulone w kącie, mając nadzieję, że ich pani i młody mistrz wyzdrowieją.

Tak, Jak Być Powinno | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz