X

658 56 11
                                    

Alex zaliczyła spare i rzuca się radośnie w objęcia Michaela, z którym jest w drużynie. Cholera, nie chcę po raz kolejny z nią przegrać.

- Nie spierdol tego – mruczy znużony Luke.

Wygramy tylko wtedy, jeśli zaliczę strike, a to raczej niemożliwe.

Chwytam zieloną kulę do kręgi i staję kilka kroków od toru. Z kulą przy piersi biorę głęboki wdech i powoli wypuszczam powietrze.

- Nie martw się, Ash – rzuca Alex. – Jeśli znów przegracie, to zlituję się nad tobą i będziesz mógł wybrać film.

Jakim pechowcem trzeba być, żeby zaliczyć strike?!


***


Jak Caulm mógł tak spierdolić?! Jak mógł w ten sposób potraktować Maddie? Nie wierzę, w to co się dzieje. To były świetne wakacje, ale wszystko w tym momencie legło w gruzach. Całe szczęście, że Alex nie uwierzyła w żadną głupotę na nasz temat, jaką opowiedziała jej Maddie. Gdyby uwierzyła, że mieliśmy jakiś zakład, nie wiem, co bym zrobił. Nic takiego nie miało miejsca.

Przecieram twarz dłońmi i ciągnę za końcówki włosów. Mam w gardle jakąś gulę, której nie potrafię przełknąć. Chce mi się płakać, a dawno tego nie robiłem. Byłem sceptycznie nastawiony do tego wszystkiego, a mimo niektórych spięć i zamartwiania się o Alex, to były idealne wakacje. Nie chcę, żeby to wszystko się kończyło.

Po raz kolejny przewracam się na swoim miejscu i okrywam się kołdrą. Alex przeniosła się do Maddie, a ja nie potrafię zasnąć.


***


Udało mi się przespać pół godziny. Nie mam pojęcia, co mi jest. Ubieram się w koszulkę i czarne spodnie, wkładam buty i wychodzę z pokoju. Jest bardzo wcześnie i wszyscy jeszcze smacznie śpią. Przeglądam social media i z braku zajęcia szukam jakiegoś przepisu na najprostsze śniadanie. Może choć trochę umilę Alex poranek i nie będzie musiała dla nas wszystkich gotować.


***


Nie chcę się żegnać. Chciałbym, żebyśmy mogli spędzić razem więcej czasu. Żebyśmy nie musieli wracać do studio, ani w trasę. Żeby Alex i Maddie szwędały się po wynajętym domu i robiły zamieszanie. Żeby Maddie i Calum się pogodzili i było jak wcześniej.

- Obiecałeś, że się od ciebie nie uwolnię – przypomina mi Alex, gdy podchodzi do mnie na lotnisku. – Jeśli nie dotrzymasz słowa, to znajdę cię i zabiję – żartuje, na co wybucham śmiechem.

Biorę ją w ramiona i trzymam tak przez dobre kilka minut.

Nie było tak źle. Było wspaniale. Nie wyjeżdżaj.

- Uważaj na siebie, Ashton's Girl – szepczę jej do ucha i w końcu ją puszczam.


***


- Ashton, świrze, nie rycz – żartuje Luke.

Nie mam ochoty z nim dyskutować, tylko ścieram łzy z policzków. Mrugam kilkukrotnie, bo przez łzy prawie nic nie widzę. Chcę już wrócić, spakować się i pojechać do domu.

Meet your idols: ALSHTONWhere stories live. Discover now