3.

142 15 3
                                    

Obudziłem się dosyć szybko i uśmiechnąłem czując ciężar dziewczyny na sobie. Ujrzałem jej piękne brązowe tęczówki wlepione we mnie, które tak bardzo kochałem. Musnąłem delikatnie jej usta witając się z nią.

-Króliczku? - uśmiechnęła się a ja zacząłem bawić się kosmykiem jej kręconych włosów.

-Słucham śnieżynko. - ogarnąłem włosy z jej twarzy.

-Masz dziś jakieś plany? - pokreciłem głową a ona się rozpromieniła. - Bo wpadłam na taki pomysł, żeby po śniadaniu obejrzeć jakiś film albo dwa zjeść obiad na mieście a potem iść na łyżwy co?

-Czyli dzień lenia ale nie do końca? - uśmiechnąłem się szeroko. - Jestem jak najbardziej za ale jeszcze troszeczkę poleżymy.

Obróciłem się z nią na bok i po chwili dziewczyna wtuliła się we mnie.

Leniwa cześć dnia minęła nam dosyć szybko. Lilka zaliczyła małego focha kiedy śmiałem się z niej jak płakała na Tytaniku ale buziakami załatwiłem sprawę.

Kocham w każdym najmniejszym detalu. Drobna postura, kręcone włosy do połowy ramion, duże ale jakże hipnotyzujące oczy, śniada cera, kilka drobnych ledwo widocznych piegów i te nie do końca pełne usta, które cały czas obdarowywałbym pocałunkami. Uwielbiam je również kiedy układają się w jeden z najpiękniejszych uśmiechów na świecie.

Byliśmy w drodze na łyżwy ale coś przykuło uwagę polki przy śmietnikach. Chciałem iść dalej ale ona musiała to sprawdzić.

-Kochanie, to pewnie jakiś kot grzebie w śmieciach. - powolnym krokiem szedłem za nia gdy ta przysłuchiwała się śmieciom.

-I kot piszczy?  - Nie musiała na mnie spojrzeć a wiedziałem, że w tym momencie przekreca oczami.

Chwilę później wyciągnęła  z zaklejonego taśmą kartona małego pieska, którego przytuliła do siebie. Podszedłem do niej i przyjrzałem się małemu stworzonku. Duże czarne ślepka, na moje oko był to taki zwyczajny mopsik. Nie wiem co za zwyrodnialec tak go potraktował ale mam nadzieje, że już teraz tego żałuję albo powinien skończyć tak samo ale żeby nikt go nie znalazł.

-Andi, weźmy go do siebie. Proszę. - wytarła łzy i spojrzała na mnie.

Była wrażliwa na jakąkolwiek krzywdę. Nie mogłem postąpić inaczej i jeszcze wieczorem Milka, bo tak ją postanowiliśmy nazwać, miała w naszej sypialni gotowy kącik.

-Można powiedzieć, że Milka to takie nasze przybrane dziecko. - uśmiechnęła się i pogłaskała pieska, który znalazł sobie wygodne miejsce do spania w rogu kanapy.

-Powinienem cię przeprosić. - ucałowałem jej czoło. - Gdyby nie twoja upartość pewnie dalej by tam była i marzła a o gorszym nawet myśleć nie chce.

Widziałem na jej twarzy wymalowane zaskoczenie ale po chwili poczułem ciepło na sercu widząc jej uśmiech.

-Spokojnie Andi. Ważne, że jest w dobrych rękach i jest jej ciepło. - przytuliła się do mnie a ja musnąłem czubek jej głowy zdając sobie sprawę, jak wielkie i dobre serce ma moja ukochana.

-Kocham cię Lili.

-Ja ciebie bardziej Andi. O wiele bardziej.

Let Start Again ||A.WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz