2.

157 16 3
                                    

-Andi chodź. - dziewczyna pociągnęła mnie za rękę w stronę stoku. Uśmiechnąłem się i wziąłem swoją deskę. Poza nartami kochałem  snowboard ale najbardziej moją polke, której właśnie miałem dać pierwsza lekcje jazdy na desce.

Nigdy  nie spotkałem bardziej nastawionej pozytywnie do świata dziewczyny. Nie bała się przewrócić czy pobrudzić. Najchętniej sprobowala by wszystkiego co tylko możliwe.

-Teraz śnieżynko posłuchaj mnie uważnie. -  Wytłumaczyłem jej jaką postawę powinna przyjąć. Słuchała mnie jak zaczarowana. Nowa wiedzą przychodziła jej z łatwością i może dlatego miała same piątki na uczelni.

Stanąłem za nią i położyłem dłonie na jej biodrach i powoli ruszyliśmy. Miała problemy z utrzymaniem równowagi ale z moją pomocą zaliczyła tylko jeden upadek.

-Dobrze mi idzie? - zaśmiała się leżąc na mnie.

-Patrząc na to, że zaliczyłaś jedną glebę przejeżdżając pół stoku to bardzo dobrze Ci idzie jak na pierwszy raz. - zaśmiałem się i sypnąłem jej delikatnie śniegiem w twarz.

Nie da się opisać mojego szczęścia kiedy spędzam wolny czas z dziewczyną. Wtedy czuje się bardziej wolny niż podczas skoku. Nie raz podkreślałem to w wywiadach.

Wygłupialibyśmy się jeszcze ale patrząc na to, że leżeliśmy na środku stoku i nasza dwójka przeszkadzała innym użytkownikom podnieśliśmy się i spokojnie dokończyliśmy zjazd.

-Zimno mi jest. - spojrzałem na dziewczynę która delikatnie trzęsła się z zimna.

-No to zabieram cię na gorącą czekoladę z piankami i bitą śmietaną a jak będziesz grzeczna to gratis dostaniesz gofra z nutellą owocami i uwaga.. również bitą śmietaną.  - zaśmiałem się i zarzuciłem rękę na jej ramiona i skierowałem się do małej kawiarenki.

-Kiedy masz teraz skoki? - spytała podkradając mi piankę. Widziałem, że zawachała się z tym pytaniem, dlatego złapałem jej dłoń.

-Niedługo ale chcę żebyś pojechała ze mną. To moje pierwsze takie duże zawody i chce żebyś była tam ze mną. - uśmiechnęła się a ja musnąłem jej dłoń.

-Przy każdym twoim skoku boję się, że możesz zrobić sobie krzywdę ale jestem z ciebie tak bardzo dumna widząc jaką radość ci sprawia to, że robisz to co kochasz.

Szkoda, że to przez moją pasje leży właśnie w tej białej klitce od trzech lat.

-Markus? - na chwile oderwałem wzrok od szatynki przenosząc go na mojego przyjaciela. - A co gdybym wtedy zrezygnował z tego skoku? Wtedy bym się nie wywalił, Lili nie usłyszała by o tym w radiu i spotkalibyśmy się pod skocznią i wszystko było by inaczej.

-Andreas. Nie obwiniaj się o to. Teraz faktycznie możesz tylko gdybać ale kto mógł wiedzieć. Słyszałeś wtedy policjanta. To były setne sekundy na to żeby Liliana zareagowała żeby nie zdeżyć się z tym tirem. Tamten wpadł w poślizg i 2 inne samochody prócz niej też były poszkodowane. Ty masz jeszcze nadzieje, że Lili się obudzi a co ma powiedzieć tamta kobieta, która dziecko na miejscu straciła? Jedynie kogo masz prawo obwiniać to tamtego kierowce tira.

Westchnąłem i przetarłem twarz. Uroniłem kilka łez a nie robiłem tego od dwóch lat.

-Markus. Tamten dzień w ogóle nie powinien się wydarzyć. - spojrzałem na dziewczynę trzymając jej dłoń i smutno się uśmiechnąłem.

W głowie miałem tylko po kolei odtwarzane wspomnienia z dziewczyną.

Let Start Again ||A.WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz