Randka Niespodzianka i Likantropia

152 8 0
                                        

Weszłaś do dormitorium i osaczył Cię ruda furia. Zaczęła dookoła Ciebie biegać,  ale Ty dobrze wiedziałaś w czym chcesz iść na randkę.
Ruda - Ros ubieraj tę sukienkę,  ploseee
Ty - Nie Lil wiem w czym chcę dzisiaj iść,  jak będę źle wyglądała to po prostu ty wybierzesz mi ubrania,  ok?
-Ok.
Poszłam do łazienki i założyłam -

Usta - mocna czerwień,  elainer,  mocno tuszem do rzęs i zalotka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Usta - mocna czerwień,  elainer,  mocno tuszem do rzęs i zalotka. Włosy zrobiłam w wysoką kitkę.  Założyłam bransoletkę i wyszłam.  Lily mina jak mnie zobaczyła bezcenna!  (Dorcas z kimś się lizała i jej nie było) 
Lil- Uuu panna Black chce żeby Syriusz na zawał zszedł?
Zaśmiałam się
Ty- Aż tak źle?
Zapytałam z udawanym przejęciem
Lily - Wręcz przeciwnie krzyknęła,  a ja wyszłam,  bo zbliżała się 17.
Syriusz już czekał w PW.  Podeszłam do niego od tyłu iiii
-Bu!!!
-Aaaaa
Zapiszczał jak mała dziewczynka czym wywołał u Ciebie Falę śmiechu.
-Kobito Ty moja czy Ty masz zamiar mnie zabić?
-Jaaa?  Ależ skąd Syriuszku.
Powiedziałam z przesłodzonym uśmiechem.
Poszliśmy,  a raczej pobiegliśmy trzymając się za ręce w stronę Hogsmeade. Najpierw poszliśmy na piwo kremowe,  które nas rozgrzało.  Śmialiśmy się i wygłupialiśmy.  Byliśmy też u Zonka i w raju słodyczy jak to nazwał Peter. Rozmawialiśmy jak dobrzy przyjaciele. Aż w końcu nie wybiła 21 szliśmy ulicami wioski i podeszliśmy do Wielkiego drzewa.  Syriusz kazał mi przy nim poczekać.  Sam pobiegł do każdej z kawiarnii,  a po chwili zaczęli wychodzić z nich ludzie. Z nikąd pojawili się James,  Lily,  Peter i Remus.  Nie wiedziałam co o tym myśleć,  aż w końcu Syriusz podszedł do mnie i uklęknął. Magicznie podgłosił sobie głos i powiedział-
-Czy Ty Rose Kate White pójdziesz ze mną przystojnym (tu poruszył brwiami)  Syriuszem Orionem Blackiem na bal bożonarodzeniowy?
Nagle za wami na gałęzi drzewa rozwinęło się wasze wspólne zdjęcie na którym całowałaś Syriusza w nos. (James zabije Cię)
-Taaak!
Potter odpalił fajerwerki,  a ty pocałowałaś Blacka,  rozległy się wiwaty i brawa,  lecz dla Ciebie liczył się tylko ON.  Zatopiłaś się w jego szarych oczach,  które tak kochałaś,  ręce błądziły po jego twarzy i włosach,  całowaliście się jakbyście mieli nie skończyć.  Syriusz lekko przygryzł twoją wargę i podniósł. Przygwoździł Cię do drzewa,  seksownie jedną ręką się o nie opierał,  a druga zjechała na twoje pośladki tak coraz namiętniej po 10 minutach,  kiedy nie mieliście czym oddychać oderwaliście się od siebie. Patrzyliście sobie w oczy,  potem porozumiewawczo kiwnęliście głowami i pośród braw złapaliście resztę przyjaciół za ręce i pobiegliście roześmiani i szczęśliwi do Hogwartu...
Było już grubo po 22, ale wam nie chciało się spać oprócz Lily,  która poszła po dormitorium.  Wy z chłopcami poszliście do ich dormitorium.  I nie wiedzieliście że to jeszcze nie koniec wrażeń...
Zbliżała się pełnia,  wiedziałaś to bo przeczytałaś o tym,  jak czytałaś o wilkołakach od początku roku podejrzewałaś Remusa o likantropię. Postanowiłaś zagadać.
-Remus
-Tak?
-Booo trochę czytałam o wilkołakach i mam pewne podejrzenia,  żee nie obraź się,  ale podejrzewam,  że jesteś likantropem .
Powiedziałam szybko. Remus był zawstydzony. Po dłuższej chwili zapytał.
-Jak się domyśliłaś?
-Czytałam
-No dobrze wiem,  że mnie znienawidzicie,  ale tak za młodu ugryzł mnie wilkołak,  jestem likantropem. I wstydzę się tego,  ja naprawdę nie chcę nikogo zranić!
-Remus
Powiedziałaś opiekuńczym głosem
-To,  że jesteś wilkołakiem nie zmienia faktu,  że jesteś naszym przyjacielem
-I się od nas nie uwolnisz.
Dopowiedział Syriusz.
Przytuliliśmy się grupowo i nagle...
-Wiem!! 
Krzyknęłam
-Ale co? 
Zapytał zdziwiony Pottuś
-Animagia!
-Ale to niebezpieczne.
Powiedział Remus.
-Możecie mi wytłumaczyć co to ta animagia?
Zapytał Peter
-Animagia to sztuka przemieniania się w zwierzę.  Czarodzieje uczą się tego latami. Ale dzięki temu moglibyśmy pomagać Remusowi podczas pełni.
-Wchodzę!
Powiedzieli jednocześnie Potter i Black,  a Peter słysząc to cichutko też to powiedział.
-No to chłopcy jutro w pokoju życzeń (jutro sobota)  spotykamy się po śniadaniu.
Powiedziałam i wyszłam.
Remus zmartwiony powiedział tylko,  że to niebezpieczne,  ale nikt go nie słuchał.

Hej rozdział dosyć długi,  bo stwierdziłam,  że krótkie słabo się czyta.  Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania.
Wasza
~Huncwotka

Koniec Psot? Nigdy! ~HuncwotkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz