Poranek

36 2 0
                                    

Leżę sobie wygodnie. Tulę się do poduszki. Przykrywam się miękką kołderką. Czuję się dobrze. Do czasu... Właśnie dzwoni budzik. Szukam go, nie otwierając nawet oczu. Czuję przycisk, wyłączam ten jazgot. Myślę sobie - trzeba wstać. Mam parę spraw do załatwienia. Otwieram zmęczone oczy i patrzę na godzinę. Siódma rano. Już późno.

Niechętnie wstaję. Kieruję się do kuchni. Podchodzę do lodówki. Nie ma zbyt wiele: żółty ser, masło, ogórek, kawałek ciasta i podejrzanie wyglądający pomidor. Wyjmuję ser i masło, a pomidora wyrzucam do kosza. Wyjmuję czerstwy już chleb. Smaruję kromkę masłem i kładę plasterek sera. Do szklanki wlewam wodę z kranu. Potem sobie zrobię kawę. Jem powoli, co jakiś czas popijając. Znowu patrzę na zegarek. Już wpół do ósmej. Biorę ostatniego gryza i idę się szykować. Szukam w szafie jakiś w miarę wyglądających ubrań. Znajduję jakąś czarną podkoszulkę, marynarkę i ciemne spodnie. Do tego jakieś czarne buty. To chyba będzie dobrze wyglądać.

Zmierzam do łazienki. Myślę o długiej kąpieli w gorącej wodzie, ale nie mam na to teraz czasu. Może kiedy indziej. Wchodzę pod prysznic. Czekam aż będzie ciepła woda. „Dziwne" - myślę - „czemu leci tylko zimna?" Spoglądam w stronę bojlera. Zapomniałem go na noc włączyć. „Trudno przeżyję, może chociaż trochę otrzeźwieję z tego letargu" Po dwudziestu minutach jestem gotowy. Sprawdzam czy wszystko jest w porządku w mieszkaniu, wyłączam co niepotrzebne i idę do przedpokoju.

Zakładam buty oraz czarny płaszcz. Trochę zniszczony, ale jeszcze w nim przechodzę. Zdejmuję z wieszaka szal i kapelusz, a z komody biorę rękawiczki. Patrzę jeszcze w głąb mieszkania. Biorę klucze. Chcę otworzyć drzwi. Nie da się obrócić klucza. Jestem lekko przerażony. Chwytam za klamkę i drzwi się otwierają. No cóż. Nie zamknąłem ich na noc. Cholera. Mogli mnie okraść, albo zrobić coś gorszego. Nie mam teraz do tego głowy. Wychodzę. Teraz już na pewno zamykam mieszkanie. Schodzę.

Klatka wygląda przyzwoicie. Jasne kolory. Generalnie czysto. Cieszy mnie to bardzo. Tutaj nie boję się złapać za poręcz. Mijam się z sąsiadką. Witam się z nią, jednak bez odpowiedzi. Dziwne. Zawsze odpowiadała. Może już zapomniała kim jestem. Długo mnie tu nie było. Może się zmieniłem.

Wyszedłem na dwór. Jest już ósma. W sumie mam jeszcze czas. Urzędy otwierają dopiero za jakąś godzinę. „Pospaceruję trochę po okolicy" - pomyślałem.

Na skrajuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz