04: Jesteś na haju.

1.2K 55 5
                                    


Jestem zaskoczona postępowaniem chłopaka, ale jest mi dziwnie przyjemnie. Czy to dziwne, że nie mam wyrzutów sumienia względem Ashley? Powinnam? Natłok moich myśli przerywają usta blondyna na moich. Od razu odwzajemniam zaledwie kilku sekundowy pocałunek, który był delikatny i cholera, podobał mi się. 

Otwieram oczy, które przez ten czas były przymknięte i widzę jego twarz. To alkohol, czy on faktycznie jest taki przystojny? Śmieję się w myślach i wstaję z jego kolan poprawiając sukienkę. Boże, jestem taka pijana. Jego dłoń po raz kolejny ląduje na moim udzie, a przyjemne ciepło rozchodzi się po całym moim ciele, skupiając się w miejscu, gdzie jego kciuk robi okręgi na moim niezasłoniętym sukienką udzie.

-Niall, pójdę już. Lepiej poszukaj swojej dziewczyny -mówię, jakby wyrwana z transu i próbuje wstać z jego kolan.

-Oj no Lesl, nie bądź taka -uśmiecha się przygryzając wargę -wiem, że ci się podobało.

-Czyli sprowadziłeś mnie tu tylko po to, żeby uprawiać ze mną seks? -pytam zirytowana.

-Kręcisz mnie, nie będę ukrywał, a Ashley cóż, mam ją na co dzień -wstaje z krzesła i podchodzi do mnie.

-O mój Boże Niall, jesteś na pieprzonym haju -wzdycham z bezsilności.

-I co z tego? -pyta zadowolony. Czemu wcześniej nie zauważyłam, że to coś więcej niż marihuana?

-Co brałeś? -pytam łapiąc jego twarz w obie ręce.

-Spokojnie, to tylko extazy-uśmiecha się idiotycznie.

-Jezu -przeczesuję swoje włosy palcami -i co ja mam teraz z tobą zrobić?

-Pocałować.

-Tak, czekaj co? -pytam zdezorientowana, ale nie otrzymuje odpowiedzi ponieważ jego usta znowu lądują na moich. Tym razem nie jest to krótki pocałunek. Niall łapie za moje uda i podnosi, a po chwili czuje jak moje ciało kładzie na materacu, nie odrywając swoich ust od moich. Choler, nic nie poradzę na to, że to jest takie przyjemne. Blondyn błądzi  rękoma po moim ciele, a moje palce znajdują się w jego cudownych włosach lekko pociągając za ich końcówki. Przerywa nam Louis, który wpadł pijany do pokoju, szukając Nialla, ponieważ "stary jestem pijany i potrzebuję pogadać". Chłopak bez słowa wstał i wyszedł zostawiając mnie na łóżku.

Schodzę na dół i wpadam na Jess, Greysona i Zayna.

-O Less! Idziesz z nami? -pyta mulat.

-To zależy gdzie... -mówię.

-Poczuć się lepiej -uśmiecha się Greayson wyciągając z tylnej kieszeni spodni przezroczysty woreczek z marihuaną.

-Nie można było od razu? -pytam zadowolona i podążam za trójką za dom. Jestem pod wrażeniem swojego entuzjazmu, ale chyba alkohol nie pomaga mi w myśleniu o konsekwencjach, ponieważ picie i palenie w krótkim odstępie czasowym źle się u mnie kończy.

Zaciągam się i wraz z dymem wszystko ulatuje.  Wszystkie problemy. Ojciec, Jasmine, nawet śmierć moich bliskich odchodzi na drugi plan. Liczę się tylko ja i to co jest teraz.Normalne działanie marihuany. Oczywiście stałam się bardzo wylewna, kiedy narkotyk zaczął działać i teraz opowiadałam Jess co się właśnie stało. Nie przejmowałam się tym, wręcz przeciwnie -śmieszyło mnie to.

-Wiedziałam, że to stanie się prędzej czy później -mówi zażenowana blondynka przykładając palce do skroni. Wygląda idiotycznie, jak zjarana Matka Teresa. Boże, powinnam się ogarnąć.

-Samo tak wyszło -wzruszam ramionami -cholera, nic nie poradzę na to, że po alkoholu on jest w moim typie.

-A jednak?

you have nice ass babyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz