KLARA
"Władza Marcusa Magnussona"
Lubię mieć nad wszystkim kontrolę. Przewiduję reakcje innych, prowokuję ich do konkretnych zachowań tak by zawsze pozostawać krok przed nimi. Nigdy nie dawałam się zaskoczyć i jeszcze do niedawna nie wiedziałam jakie okropne to uczucie.
Przez to wszystko siedzę teraz na eleganckim fotelu ze skórzanym obiciem, a szczupła blondynka z przyklejonym do twarzy wystudiowanym uśmiechem pochyla się nade mną pytając czy chcę szklankę wody. W rezultacie trzymam w ręku chłodne kryształowe naczynie , choć szczerze mówiąc wolałabym mieć w nim jakiś mocniejszy trunek.
Pierwszy raz w życiu nie wiem czego się spodziewać. Nie wiem nic. Każdy kto wchodzi do pomieszczenia wydaje mi się podejrzany.
Dębowe drzwi od gabinetu otwierają się i pojawia się w nich pucułowata bruneta z włosami związanymi w ciasny kok. Wstaję i wygładzam materiał czarnej sukienki po czym pozwalam jej uściskać moją chłodną dłoń.
- Klara Amelie Risvik? – pyta stanowczym, a za razem delikatnym głosem, który zdaje mi się być oderwany od jej osoby. Z pomieszczenia dobiegają mnie odgłosy rozmowy uświadamiając mnie, że nie będziemy same.
- Tak. – przybieram obojętny wyraz twarzy i przechodzę za nią przez próg. Zdaje mi się, że jestem zwierzęciem wystawionym na aukcje. Spojrzenia mężczyzn prześlizgują się po moim ciele od czubka głowy po palce u stóp. W odpowiedzi spoglądam na nich z pogardą.
- Proszę niech państwo usiądą. – odzywa się znów kobieta, a gdy wraz ze starszym z nich zajmujemy miejsca naprzeciw przedstawia się – Jestem adwokat Annica Ekker. – uśmiecha się z politowaniem gdy zerka na mnie jak na małe dziecko. – Klaro, zgodnie z testamentem Twojej matki po jej śmierci prawną opiekę nad Tobą przejmuje biologiczny ojciec. Obecny tu Marcus Magnusson.
- To nie jest mój ojciec – przerywam robiąc krótką pauzę – To tylko dawca spermy. – jej spojrzenie na chwilę tężeje i widzę w nim cień dezaprobaty.
- To wszystko może być okropnie trudne. Musimy się jednak dogadać
- Proszę więc przejść do konkretów - rzucam chłodno patrząc jej prosto w oczy.
Mężczyzna siedzący obok ma włosy przyprószone siwizną. Jego garnitur jest szyty na miarę z najwyższej jakości materiałów, widać to gołym okiem. Żeby odgadnąć ile ma na koncie nie potrzebuję innych wskazówek, wiem z resztą ile pieniędzy dawał matce aby nikt nie dowiedział się o moim istnieniu. Chłopak, którego tu ze sobą przyprowadził wydaje się kilka lat starszy ode mnie. Ma zbyt długie ciemne włosy i na kilometr czuć, że jeszcze rano zaaplikował sobie dawkę szkockiej.
- Pan Magnusson mieszka w Londynie i nalegałby byś wyjechała z nim – wyrywa mnie z zamyślenia głos prawniczki i bezwiednie prycham słysząc to bezsensowne zdanie.
- Myśli Pani, że widzi mi się wyjeżdżać do obcego kraju z zupełnie obcym mężczyzną, który nawet sam nie umie tego wyartykułować?
- Nie jest Pani jeszcze pełnoletnia.
- Ale na pewno jestem pełna władz umysłowych.
Podnoszę się i wychodzę bez słowa. Jak wiecie lubię mieć kontrolę nad sytuacją. Nie toleruję bezsensownych dyskusji, są marnotrawstwem mojego cennego czasu. Gdyby ktoś miał do mnie pretensje zrzucę to na szok po śmierci matki, która była moją jedyną i najbliższą rodziną. Za rok kończę 18 lat i nie mam zamiaru zmieniać całego dotychczasowego życia z powodu tragedii jaka mnie spotkała. To już wystarczająca kara.
Czuję jak ktoś łapie mnie za ramię i obraca ku sobie.
- Klaro, proszę porozmawiajmy. – jego piwne oczy są zupełnym przeciwieństwem moich bladych jak u psa chusky. – Może omówimy to przy jakimś jedzeniu?
Weszliśmy do baru z burgerami za co niechętnie zyskał u mnie kilka punktów.
- Poproszę Burgera Classic, a dla Ciebie? – zapytał nie patrząc na nikogo konkretnego
- Double Cheese Beef burger – odpowiadam równocześnie z towarzyszącym nam brunetem. To jak na mnie patrzy wyraża delikatnie mówiąc niechęć. Jego przystojna buzia wydaje się przez to zniekształcona, odrzuca kilka luźnych kosmyków do tyłu.
- Dla mnie jeszcze szkocka z lodem. – zatriumfowałam w myślach czując, że dobrze go rozszyfrowałam, a skierowana do niego ze strony ojca reprymenda dodaje mi animuszu.
Jemy w milczeniu. Ciężko byłoby mi opowiedzieć im całe moje 17 letnie życie. Nie wiem nawet czy ich to obchodzi.
Tyle czasu żyłam w niewiedzy, że w tym samym mieście mieszka mój brat iż ciężko przezwyciężyć mi szok, którego doświadczyłam dowiadując się, że nie jestem jedynaczką.
- Klara zamieszka z Tobą Williamie – Marcus powiedział to z tak stoickim spokojem, że lekko podniesione głosy, mój i Williama, wymawiające „CO?" wydają się okropnym krzykiem.
- Nie możemy zmusić jej do przeprowadzki. To tutaj wychowywała się, kontynuuje naukę i ma znajomych. – mówi jakby mnie nie było, choć zdawałam sobie sprawę, że wypowiedź kieruje do chłopaka – Tobie przyda się towarzystwo. Myślę, że macie więcej wspólnego niż wam się wydaje.- skwitował. – Klaro jutro zabierzemy Twoje rzeczy do Nordstrand, bez dyskusji.
Czułam jak tracę władzę nad moim życiem. Bo to było tyle w temacie świadomego podejmowania decyzji.
Witaj Tatusiu, miło Cię poznać.

CZYTASZ
Født til å herske | SKAM | Chris Schistad & William Magnusson | The Penetratos
FanfictionŻycie Williama było ruiną. Pierwszy uśmiech na jego twarzy pojawia się niespodziewanie gdy do jego mieszkania w Oslo przeprowadza się nieznośna i do złudzenia przypominająca go nastolatka. Jego prawdziwa natura budzi się jednak dopiero podczas zjaz...