I - Det går flere tog. Det går altid et tog
KLARA
"Władza The Penetrators"
To co pojawia się przed naszymi oczyma gdy parkujemy pod podanym przez Williama adresem nie jest zwykłą chatką. Dwupiętrowa willa z basenem i ogromnym tarasem mimo, że znajduje się pośrodku lasu na pewno zasługuje na inne miano. Jest na tyle oddalona od pozostałych domków w okolicy, że można bez obaw o zakłócanie porządku zrobić tutaj ogromną imprezę. Imponująca liczba samochodów zajmująca miejsca parkingowe uświadamia mi, że mój brat nie żartował co do liczby gości. Dostrzegam nasze porsche stojące na podjeździe, a obok czarnego mercedesa Schistada.
Christoffer nie odzywał się do mnie od ostatniego przedwigilijnego SMS. Początkowo próbowałam się z nim kontaktować, pisałam czy dzwoniłam, ale to nic nie dawało. Regularnie zderzałam się ze ścianą. Choć dzieli nas wszystko - wiek, status społeczny, podejście do życia to zachowujemy się tak samo. Na przemian odpychając się i przyciągając. To jak zabawa w kotka i myszkę. Podczas pierwszego spotkania rozbudził we mnie tak ogromne zainteresowanie, że w kontakcie z nim tracę typową dla Magnussonów pewność siebie i władzę. Mimo pozorów to on zawsze jest górą.
Lars z uśmiechem amanta filmowego otwiera drzwi i czeka aż wysiądę z jego sportowego wozu. Jak przystało na szefa najlepszego busu wśród trzecich klas jeździł cholernie drogą furą. W tym wypadku jego rodzice postawili na podrasowanego mustanga. Przyjęłam jego pomocną dłoń wyciągniętą w moją stronę i nieśpiesznie stanęłam na zaśnieżonej ścieżce. Alva i Viktoria wypakowywały nasze torby z bagażnika. Było ich całkiem dużo.
- Ciekawe za ile przyjedzie reszta ekipy? - zaczęła moja przyjaciółka niosąc pierwsze walizki w kierunku wejścia.
- Z tego co wiem to Aaron miał jakieś problemy z samochodem i dopiero pół godziny temu wyjechali z Oslo - wyjaśnił Lars nie spuszczając ze mnie wzroku.
Przy wejściu stało trzech chłopaków i przyglądało nam się z nie małym rozbawieniem, nieustannie wymieniając między sobą jakieś uwagi. Mieli na sobie bluzy The Penetrators. Viktoria próbowała minąć ich w przejściu, ale zatrzymali ją ruchem ręki, a ich miny momentalnie stężały.
- Jak się nazywacie? - pyta najwyższy z nich. Ma dłuższe, jasne włosy przewiązane kolorową bandaną.
- Viktoria Johannson - odpowiada wyraźnie zmieszana. To reakcja na starszych chłopaków z legendarnego klubu. Zapewne chciałaby wypaść jak najlepiej i zrobić na nich wrażenie. Kiedyś powiedziałabym, że nie wiem co kręci dziewczyny w takich dupkach. Tylko, że niedawno poznałam Schistada.
- Przykro mi, nie ma Cię na liście. - jego ton jest obojętny i nie zważając na to, że Vi dalej stoi przed nim obraca się do kolegów. Dziewczyna jest tak oniemiała, że chyba język stanął jej kołkiem. Podchodzę tam najszybciej na ile pozwala mi leżący wszędzie śnieg.
Nerwy zaczynają we mnie buzować. William wspominał, że będzie to wielka feta The Penetrator. Reaktywacja, rocznica i te sprawy. Nie wiedziałam jednak nic o liście gości, a moim przyjaciele nie mogli się na niej znaleźć, bo nie podawałam ich danych bratu.
- Dobra koniec żartów po prostu ich wpuść - kategoryczność tego stwierdzenia jest tak wymowna, że chłopak spogląda na mnie zdziwiony.
- Kim Ty niby jesteś? - jego pewność i opanowanie nie działają dobrze na targające mnie emocje. - To zamknięta impreza i mogą tu być tylko zaproszeni goście. Jesteś śliczna i chętnie bym się z tobą zabawił, ale nie znam Cię.
- Vice versa - patrzę mu prosto w oczy i czuję, że zaczyna się dziwnego rodzaju gra - Klara Amelie Risvik - chyba nic mu to nie mówi więc momentalnie się poprawiam - albo Klara Magnusson, jak wolisz.
CZYTASZ
Født til å herske | SKAM | Chris Schistad & William Magnusson | The Penetratos
FanficŻycie Williama było ruiną. Pierwszy uśmiech na jego twarzy pojawia się niespodziewanie gdy do jego mieszkania w Oslo przeprowadza się nieznośna i do złudzenia przypominająca go nastolatka. Jego prawdziwa natura budzi się jednak dopiero podczas zjaz...