Część 2: Świadek

896 80 30
                                    

Geralt poprawił się na drewnianej ławeczce i oparł plecami o ścianę domostwa, w którym przyszło mu tymczasowo zamieszkać. Chata należała do zmarłego przed tygodniem chłopa, którego głowę miał wątpliwą przyjemność podziwiać w dyptyku ołtarza. Miejscowi widocznie bali się zbliżać do domu nieboszczyka, bo wewnątrz zastał bałagan, który powstać musiał przy wywlekaniu wieśniaka z chałupy. Nawet niedojedzona, spleśniała kasza stała na stole, ku uciesze ucztującego robactwa.

Poranek był upalny tak, jak dnia poprzedniego, lecz mimo to wieś żyła własnym tempem, nie stroniąc od roboty. Większość chłopów pracowała w polu, kilku tylko zostało w siole, by naprawić zniszczony przez ostatnie burze dach stodoły. Myśliwy, wraz ze swym ogarem, o brzasku zniknął gdzieś w gęstwinie, kobiety natomiast zajmowały się ogródkami, robiły i wywieszały pranie, cerowały rajtuzy i skarpety. Dwie, młode i opalone, doiły krowy, inna karmiła świnie. Na oko dziesięcioletnia dziewuszka z promiennym uśmiechem rozsypywała ziarno po podwórzu, robiąc zamieszanie wśród drobiu.

Normalna wieś, jakby się mogło wydawać, pomyślał, przeniósłszy wzrok na przebiegającą nieopodal grupkę dzieciaków. Gdyby nie ten ołtarz, nikt nawet by nie spostrzegł, że coś jest z nią nie tak.

– Wiedźminie.

Geralt drgnął, jak gdyby głos wyrwał go ze snu.

– Starosto – Białowłosy skinął głową na powitanie.

– Widzę, żeście przetrwali noc, cieszę się z tego niepomiernie.

– Dlaczego miałoby być inaczej? – spytał Geralt, zrobiwszy na ławce miejsce dla staruszka.

– Dyć to dom przeklętnika, a więc i on przeklęty – wyjaśnił rządca wsi, jak gdyby była to najoczywistsza rzecz na świecie. – Mówi się, że jeśli kto zamieszka w przeklętym domostwie, gniew Wilka przejdzie na niego właśnie i wtedy go ukatrupi. Albo zabierze.

– Wilk? Baliście się mówić o tym po zmroku i prosiliście, by poczekać do rana. Chciałbym usłyszeć wszystko, od samego początku. Czym jest Wilk, skąd się wziął, od kiedy napada na wioskę i dlaczego, jeśli wiadomo.

– Bestia była tu od zawsze.

– Od zawsze? – Geralt uniósł brwi. – To znaczy?

– Lat mam tyle, że nie zdołam zliczyć, wiedźminie, ale bestia żyła tu na długo przed moimi narodzinami. Nękała Raa za czasów mojego ojczulka, dziada i pradziada.

– Czego może chcieć od waszej wioski?

– Od naszej wioski? Nie, Wilk grasuje w całej krainie, bo to jego kraina. Jest jej władcą, to nasi przodkowie ściągnęli jego gniew przybywając tu i budując sadyby na jego terytoryjach.

– Czyli potwór napada nie tylko na Rakh'alę, ale na wsie w całej krainie?

– Tak – szepnął dziadyga z ociąganiem, wpatrując się w nieokreślony punkt gdzieś ponad strzechami chałup. – Ale naszą wioskę upatrzył sobie szczególnie, nie wiedzieć czemu. Jeśli w pełnię złoży się ofiarę z najlepszej świni, kozy albo krowy, zwykle Wilk nie atakuje. Inaczej jest w Rakh'ali . W każdą pełnię ginie jedno z nas, chyba że... – urwał, spoglądając wymownie w nieludzkie oczy wiedźmina.

– Chyba że złoży się ofiarę z człowieka – pokiwał głową Geralt. – Wtedy Wilk nie morduje?

– Nie, chociaż ostatnio... Ostatnio zaczęto go widywać na skraju Ry'andu, o tamtego boru co się tam ciągnie – powiedział, wskazując kościstym palcem linię drzew. – W zwykłe noce, takie, w których nie bojaliśmy się wychodzić po zmroku. Nigdy tak nie było.

Wiedźmin: Obława na WilkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz