Nadeszła sobota. Wpatrywałam się w widok za oknem. W sumie myślami byłam wszędzie i nigdzie... Nie wieżę, że to robię.
-Panienko- do pokoju weszła Diana- Powóz zaraz będzie. Spakowałaś się?
Mruknęłam w odpowiedzi. Kobieta podeszła do mnie od tyłu i złapała za ramiona.
-Cieszę się, że się zdecydowałaś na ten wyjazd-przyznała.
-Tak. A ja nie wierzę w to co robię...
-Panienko. Może nie będzie tak źle? A wręcz przeciwnie?
-Mam czarny scenariusz w głowie-przyznałam
-Pora już na nas- powiedziała i wzięła moją walizkę- Powóz przyjechał.
Posłusznie zeszłam na dół i weszłam do powozu. Czeka nas długa droga...
**
Minęło około 3 godziny od kiedy wyjechałyśmy. Diana czytała książkę w nieznanym mi języku a ja wpatrywałam się w widok za oknem.
Spojrzałam w stronę kobiety.
-Diano, co czytasz?- zapytałam z ciekawości
-Nie sądzę, by panienkę to zainteresowało.
-Po prostu powiedz, a ja uznam, czy mnie interesuje czy nie.
-To historia o kobiecie która zakochała się w demonie- zaczęła i spojrzała na mnie. Dałam jej znam by kontynuowała- Ona sama była czarownicą. Owocem tej miłości było drugie dziecko kobiety. Jednak zanim się urodziło kobieta została spalona na stosie.
-Smutne. Ale taka jest historia- powiedziałam- co się stało dalej?
-Nienarodzone dziecko stało się bytem które pojawił się w drugim opętał wnuczkę pierworodnego dziecka czarownicy. Byt miał połączyć się z dzieckiem kobiety i stać się z nim jednością.
-Co dalej?- ciągnęłam
-Tego jeszcze nie wiem- Diana się uśmiechnęła- Zaciekawiła cię opowieść?
-Trochę. Ale to tylko wymysł- powiedziałam wracając do widoku za oknem
-Wymysł?
-Wszyscy widzą, że demony czy anioły nie istnieją. To tylko wymysł duchownych i chłopów by straszyć ludzi.
-Panienka nie jest wierząca?- zapytała Diana z chytrym uśmiechem
-Nie. Jakby istniało coś takiego jak bóg, który jest wszech dobry nie dopuścił by do tego by działo się to co się dzieje na świecie.
-A demony?
Prychnęłam tylko
-To idealny straszak dla dzieci na dobranoc- powiedziałam- A ja nie jestem już dzieckiem.
Kobieta zaśmiała się pod nosem
-Nie mów mi, że ty w tow wierzysz?- zapytałam
-Wiesz... Ta opowieść, została napisana przez życie- przyznała
-Pewnie zwykły chwyt marketingowy. Nie ma to jak wciska ciemnoty ludziom do głowy.
Po chwili zauważyłam w oddali posiadłość Phantomhive. Była zupełnie taka jaką zapamiętałam gdy przyjeżdżałam ty z ojcem.
-Wygląda zupełnie tak jak ją zapamiętałam- powiedziałam
-To aż dziwne, że udało się ją odbudować i nie wygląda na to, że kiedyś była w ogniu- powiedziała Diana.
Owszem. Słyszałam co się stało z rodziną Ciela. Spotkało go podobne nie szczęście jak moją rodzinę. Przykre... Ale nikt nie powiedział, że życie jest sprawiedliwe.
Dojechałyśmy pod posiadłość.
Pierwsza z wozu wyszła Diana. Kobieta wystawiła mi "pomocną dłoń", ale ja sama wyszłam z powozu. Spojrzałam na pełną okazałość posiadłości. Teraz wydawała się o wiele większa.
Nagle główne drzwi się otworzyły. Stanął w nich mężczyzna o czarnych włosach. Diana i mężczyzna spojrzeli na siebie.
Wydawało mi się, że oboje mieli dziwny błysk w oku gdy tylko ich spojrzenia się napotkały.
-Znasz go?- wyszeptałam do Diany
Kobieta mi nie odpowiedziała.
Mężczyzna podszedł do nas i lekko się skłonił
-Witajcie w rezydencji Phantomhive. Nazywam się Sebastian Michaelis. Jestem kamerdynerem panicza- wyprostował się i spojrzał na nas uśmiechając się przy tym.- Miło mi was gościć.
Diana wyciągnęła rękę w jego stronę. On ją przyjął i złożyła na jej dłoni pocałunek.
Potem zwrócił się do mnie.
-Ty musisz być Lady [T.I]. Panicz wiele o tobie opowiadał.
-Mówił, że jestem męska i śmierdzę koniem?- zapytałam zadziornie się uśmiechając
Oboje Diana i Sebastian się zaśmiali.
-Na pewno nie mówił, że panienka ma wybitne poczucie humoru- wyciągnął dłoń w moją stronę, zrobiłam to samo. Mocno ją ścisnął i spojrzał mi w oczy- To cudownie móc cię w końcu poznać [T.I].
Kazał nam wejść do środka.
W środku również nic się nie zmieniło. Czułam się tak jakbym znów pierwszy raz wchodziła do tej posiadłości.
-[T.I]!- usłyszałam z góry.
Na schodach stał jedyny w swoim rodzaju Ciel Phantomhive. On również prawie się nie zmienił. Bym może wyższy ode mnie o parę centymetrów i miał opaskę na jednym oku. Słyszałam, że to przez ten wypadek.
Ciel zszedł do nas.
-Miło cię znów widzieć [T.I]- powiedział szczerze się uśmiechając
-I wzajemnie Hrabio- powiedziałam lekko się skłaniając
-[T.I]... Po co ta formalność? Tytuły zachowajmy dla osób z zewnątrz.- podszedł do mnie i lekko przytulił, na co się zdziwiłam- Cieszę się, że przyjechałaś.
-Taaaak...-powiedziałam lekko odpychając chłopaka od siebie- Ale pamiętajmy co głównie mnie sprowadza. Sprawa morderstw sama się nie rozwiążę.
-Racja...- powiedział lekko smutny- A więc chodź wszytko ci opowiem przy partyjce szachów. Co ty na to?
Szlak. On wie jak bardzo lubię tę grę. Spojrzałam na Dianę. Kobieta się uśmiechnęła.
-Niech panienka idzie. Ja muszę pomówić z Sebastianem.
Westchnęłam
-Dobrze. Zagrajmy.
Ciel się uśmiechnął i razem z nim udałam się na piętro.
Z ciekawości spojrzałam przez ramię, by zobaczyć Dianę i Sebastiana. Widok zwalił mnie z nóg.
Przytulali się...
-[T.I]? Co się stało?- zapytał Ciel
-Nie.Nic takiego- powiedziałam i dołączyłam do niego.
____________________________________________________________________________________________________________________________
![](https://img.wattpad.com/cover/138399210-288-k346141.jpg)
CZYTASZ
Ciel x Reader {pl}
Fiksi PenggemarHistoria twoja jako bohaterka Kuroshitsuji. I przy okazji romansu z Hrabią Phantomhive. ** Wiele zaszło w twoim życiu, wiele rzeczy o których również nie masz pojęcia. Kryminalna sprawa która wydawała się być kolejną nierozwiązywalną zagadką nagle o...