Rozdział 3

712 28 2
                                    

Rano gdy się obudziłam i wykonałam poranną rutynę zeszłam na dół, żeby zrobić sobie śniadanie. Miałam dzisiaj zadziwiająco dobry humor, który mógł być spowodowany tym, że Jack (media) dzisiaj przylatuje, więc zrobiłam trochę więcej jajecznicy dla tej bandy idiotów.
- Chłopcy śniadanie - krzyknęłam gdy śniadanie było gotowe.
Po chwili można było usłyszeć tylko szybkie kroki po schodach. Do kuchni wparowali chłopcy i dosłownie rzucili się na jedzenie. Zabrałam swoją porcje i poszłam usiąść do salonu. Przeglądałam wiadomości na telefonie gdy zobaczyłam, że napisał do mnie mój najlepszy przyjaciel.

Jack: Cześć księżniczko, mam nadzieję, że już nie śpisz i odbierzesz mnie z lotniska.
Ja: Nie śpię i to oczywiste, że cię odbiorę. Tylko napisz mi o której.

Zjadłam już całe śniadanie, więc wzięłam talerz i odniosłam go do zmywarki. Gdy byłam pochylona poczułam, że ktoś znajduje się za mną. Po chwili poczułam uderzenie w tyłek. Obróciłam się szybko i powaliłam tą osobę na ziemię. Byłam już gotowa do zadania ciosu, ale spostrzegłam, że to Calum, który był w szoku.
- Nie rób tak więcej - wycedziłam przez zęby zamykając zmywarkę.
Nagle usłyszałam dźwięk sms, więc poszłam do salonu tam gdzie go zostawiłam.

Jack: O 12 czekaj na mnie w Starbuck'sie na lotnisku.
Ja: Jasne.

Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 10, więc miałam jeszcze dwie godziny. Poszłam do pokoju, żeby poczytać książkę, żeby minął mi ten czas, ale nie mogłam się skupić. Myślałam o Jack'u. To prawda jesteśmy przyjaciółmi, ale ja czułam do niego coś więcej. Nie wiem czemu jeszcze mu tego nie powiedziałam. Myślę, że powiem mu to w najbliższym czasie.
                                   ••••••••••••••
Jest już godzina 11:30. Właśnie wsiadam do auta i mam nadzieję, że się nie spóźnię, bo z tego co słyszałam są straszne korki. Gdy znalazłam się w centrum miasta utknęłam w korku. Włączyłam muzykę i zaczęłam śpiewać. Uwielbiam to robić, ale nie mam za bardzo czasu. Dojechałam na lotnisko trzy minuty przed 12. I od razu skierowałam się do kawiarni. Zdążyłam już zamówić herbatę i kawałek ciasta, gdy ujrzałam Jack'a. Wstałam szybko i przytuliłam go mocno.
- Też tęskniłem skarbie - powiedział gdy się od siebie oderwaliśmy.
- Cieszę się, że wreszcie cię widzę - powiedziałam gdy kelnerka przyniosła mi moje zamówienie.
Kelnerka gdy zobaczyła mojego przyjaciela od razu wypięła swoje sztuczne cycki, ale on nawet na nią nie spojrzał. Wiedziałam, że woli naturalne dziewczyny. Nie mogłam wytrzymać i zaczęłam się śmiać z jej zirytowanie miny, a on razem ze mną. Gdy Jack złożył zamówienie kelnereczka sobie poszła. Gadaliśmy o wszystkim : o gangu, o reszcie naszych znajomych i wielu innych. Po godzinie stwierdziliśmy, że jedziemy do domu mojego brata.
                                    •••••••••••••
Gdy weszłam z Jack'iem do salonu wszystkie pary oczu zwróciły się ku nam.
- Może nas przedstawisz - powiedział Ash i zacisnął zęby gdy zobaczył, że Jack obejmuje mnie w pasie.
-Jack to mój brat Ashton i jego przyjaciele: Luke, Calum i Michael - wskazałam na chłopaków - chłopcy to Jack mój najlepszy przyjaciel, który pobędzie tu kilka dni.
- I gdzie on zamierza spać? - mój brat chyba nie był zadowolony z tego faktu.
- Z Zoe w łóżku - odezwał się nagle Jack i zaczął ciągnąć mnie do góry. Pokazałam mu pokój, w którym tymczasowo mieszkam. Od razu rzucił się na łóżko, a ja na niego. Przytuliłam go kolejny raz dzisiaj. Patrzyłam na jego twarz i miałam ochotę go pocałować. Niewiele myśląc zrobiłam to. Gdy zrozumiałam co zrobiłam chciałam się odsunąć, ale Jack pogłębił pocałunek. Było mi tak dobrze. Gdy zabrakło nam powietrza odsunęliśmy się od siebie. Postanowiłam mu powiedzieć.
- Kocham cię Jack, ale nie jako przyjaciela. Znaczysz dla mnie coś więcej. - powiedziałam i odwróciłam wzrok. Przez chwilę się nie odzywał.
- Ja ciebie też mała. Miałem ci powiedzieć już po wszystkim jakbyśmy wrócili do domu. Cieszę się, że jednak stało się to szybciej.
Znowu zaczęliśmy się całować. Nie chciałam tego przerywać, ale musiałam, bo dostałam sms'a. Wstałam zostawiając na łóżku zawiedzionego Jacka i podeszłam do telefonu.

Alan: Dzisiaj o 20 wyścigi na starym lotnisku. Zapisać cię?
Ja: Oczywiście! Jak duża wpłata?
Alan: 2000
Ja: Ok, dzięki

Odłożyłam telefon i znów rzuciłam się na Jack'a.
- Dzisiaj wyścigi - niemalże pisnęłam
- Jadę z tobą
•••••••••••••
Luke
Dostałem sms'a, że dzisiaj wyścigi. Oczywiście jedziemy z chłopakami, bo ja i Mike ścigamy się. Było już późno, więc zaczęliśmy się szykować.

Bad Girl // 5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz