Jestem Maja i mam 16 lat, chodzę do 3 klasy gimnazjum. W szkole jestem bardzo znana, ale nie z powodu ładnych ciuchów, czy przystojnego chłopaka. Każdy mnie kojarzy z moich siniaków. Tak, siniaków. Codziennie muszę się męczyć i każdemu kłamać z kim to ja się nie biłam, że znów mam rozciętą wargę, czy siniaka pod okiem. Nie dość, że muszę opowiadać te historyjki wszystkim uczniom którzy tylko chodzą do szkoły, aby posłuchać moich opowiadań, to jeszcze muszę się z tego spowiadać nauczycielom, którzy za każdym razem próbują natrętnie wyciągnąć ze mnie z kim znów się biłam. Pamiętam jak rok temu wezwali moich rodziców do szkoły, bo nauczycielki stwierdziły że może wcale nie chodzi tu o zwykłe gimbusiarskie bijatyki, tylko o przemoc w domu. Oczywiście miały sto procent racji, ale rodzice także hardo trzymali się opcji bijatyk. W 1 klasie gimnazjum przeniesiono mnie do innej szkoły, ale sytuacja się nie zmieniła. Najwyraźniej mój ''tata'' (Naprawdę nie wiem czemu nadal go tak nazywam) nie zdaje sobie sprawy z tego, że prędzej czy później wszystko wyjdzie na jaw.
***
Jest 25 marca, za 3 miesiące jest koniec roku szkolnego i wreszcie wypadałoby załapać jakieś dobre oceny, ale ja znów wróciłam do domu z jedynką z fizyki. Ręce i nogi trzęsły mi się i odmawiały posłuszeństwa, co dało po sobie znać gdy wchodząc na schody potknęłam się o własne nogi. Pod piękną uwagą w dzienniczku i oceną musiałam na jutro mieć podpis obojga rodziców, oraz musieli stawić się znów w szkole, ale nie z powodu złej oceny tylko tego, że gdy usłyszałam na lekcji o mojej jedynce po prostu rozryczałam się w niebo głosy i nie chciałam wrócić do domu z moją jedynką. Nauczycielka wysłała mnie do psychologa, ale tak ryczałam, że dławiłam się i nic nie mogłam z siebie wydusić. Wracając do domu trochę się uspokoiłam, ale tylko trochę. Klapa, nie mogłam znów podrobić podpisów, bo ostatnio pani od matematyki zauważyła różnicę w podpisach i zadzwoniła do rodziców. Zawsze mówiąc ''Mój ojciec zabije mnie za te oceny'' nie mówiłam tego jako przenośnia, zawsze byłam pewna, że tym razem dobije mnie do samej śmierci. Otworzyłam drzwi, podeszłam do mamy i podałam dzienniczek czując, że zaraz utopię się w łzach. Mama spojrzała na mnie ze współczuciem. Ona także wiedziała co za parę minut się stanie. Wściekły ojciec widząc moje łzy, wyrwał dzienniczek z rąk mamy i już po minucie dostałam z otwartej ręki w twarz tak mocno, że spadłam na ziemię. Podszedł do mnie i gdy ja jeszcze leżałam na ziemi, ciągnąc mnie po ziemi za włosy dosłownie wrzucił mnie do mojego pokoju. Ból był nie do zniesienia, czułam że zaraz wyrwie mi wszystkie włosy razem ze skórą głowy, a mój policzek obrzmiewał z bólu. Zatrzasnął drzwi i je zakluczył dziś także zapowiadał się dzień bez obiadu i kolacji. Leżałam na ziemi i płakałam, płakałam z tak okropnego bólu. Tak mocno w twarz nie dostałam od bardzo dawna. Po 30 minutach wstałam i wyjęłam z szafy dużą torbę. Tak, to dobry wybór. Nie dam rady dłużej żyć w tym domu. Zapakowałam tylko to co może mi się przydać najbardziej. Gdy skończyłam się pakować, sięgnęłam ręką pod łóżko i wyjęłam zdjęcie mojej mamy. Patrząc na nie uroniłam kilka łez, mamę naprawdę bardzo kocham, ale ona chyba mnie nie. Żadna prawdziwa matka nie pozwoliłaby na to, aby ktoś bił jej dziecko. Naszła mnie fala złości, przez chwilę tak bardzo jej nienawidziłam, ale mimo wszystko nie potrafiłabym przestać jej kochać. Otworzyłam boczną kieszonkę torby i tam włożyłam zdjęcie tak kochanej i zarazem okropnej matki.
Nasz dom nie miał piętra tylko sam parter także nie widziałam problemu, aby wyskoczyć przez okno. Otworzyłam je i wyrzuciłam torbę, gdy już siedziałam na parapecie gotowa do skoku, odwróciłam się jeszcze na chwilę. Spojrzałam na drzwi i ze wściekłością w głosie krzyknęłam:
- Jesteś Tyranem! Nie zasługujesz na to, aby mieć rodzinę a co dopiero żyć! Życzę ci śmierci z całego serca!
Po tym szybko wyskoczyłam przez okno, serce waliło mi jak młotem, wzięłam szybko torbę. Usłyszałam jak ojciec wchodzi do pokoju i coś tłucze. Pobiegłam w stronę fortki i zaczęłam uciekać w stronę jakiegoś pola. Na taki długi dystans nie biegłam od dawna. Wbiegłam w las i nie wiedząc nawet gdzie jestem biegłam dalej. Zatrzymałam się dopiero wtedy, gdy zobaczyłam jakąś rzeczkę. Usiadłam i mocno dysząc rozpłakałam się. Przecież nawet nie mam gdzie mieszkać i z czego żyć.