Byliśmy zagubieni...
Uczucie bezsilności było najgorszym czego Louis kiedykolwiek doświadczył. Bezsilność ta objawiała się w wielu aspektach jego życia. Nie miał jednego konkretnego wydarzenia, które zmiażdżyłoby go, wbijając jego ciało w ziemię, ale każdemu okropnemu momentowi w jego życiu towarzyszyła właśnie ona.
Nie był w stanie sprawić, że cierpienie osoby, którą kochał nagle magicznie zniknie lub przeniesie się na niego. Nie potrafił zwalczyć śmiertelnej choroby, która przed laty dotknęła jego matkę. Nie mógł cofnąć czasu by ostatni raz powiedzieć swojemu przyjacielowi, że go kocha, nim ten odebrał sobie życie poprzedniej wiosny.
I to właśnie ta bezsilność niszczyła tak pięknego człowieka, jakim był Louis Tomlinson, ponieważ nie potrafił pogodzić się z tym, że niektóre wydarzenia w jego życiu musiały mieć miejsce, niezależnie od jego woli.
Mężczyzna czuł, że coś jest z nim nie tak, ponieważ delikatny, ciepły wiatr, który powinien jedynie delikatnie uginać gałązki drzew, miotał nim na wszystkie strony, a on sam, nie miał pomysłu jak sobie z tym poradzić.
Zebrał się w sobie dwukrotnie w ciągu minionych miesięcy by udać się do psychologa, lecz zawsze gdy tylko stawał przed drzwiami gabinetu wzbierający w nim strach uniemożliwiał uniesienie dłoni i zapukanie w drewnianą powłokę, która oddzielała go od prawdopodobnie jedynego ratunku, który istniał na tym świecie.
O dziwo niespodziewana obecność Harry'ego wprowadziła w jego życie odrobinę spokoju i normalności. Chwilami Louis czuł, że unosi się na powierzchni bezpieczeństwa, które dawał mu młodszy mężczyzna, ze szczęśliwym uśmiechem zdobiącym jego rozpromienioną twarz. Że udaje mu się zapomnieć o rzeczach, których nie był w stanie zmienić lub o czasie, którego nie mógł cofnąć. Harry wydawał się być jego prywatną ostoją, lecz wszystko posypało w przeciągu sylwestrowej nocy.
Dlatego powrócił bezsilny, zmizerniały i smutny Louis, którego nie cieszyła już praca tancerza i który, gdy tylko mógł, zmykał się w swoim mieszkaniu, stroniąc od kontaktu z kimkolwiek. Minęły już dwa tygodnie od ich burzliwego rozstania i starszy mężczyzna nie widział już żadnego sposobu, by móc jeszcze raz spróbować wytłumaczyć wszystko Harry'emu i błagać go o kolejną szansę.
Najsmutniejsze w tym wszystkim okazało się to, że Louis już nie chciał więcej prosić Harry'ego o przebaczenie czy nawet zrozumienie, a jedynym co robił było staranie się o usunięcie ze swojej pamięci burzy czekoladowych loków i tych pięknych zielonych oczu i udawanie, że nigdy nie był w stanie doświadczyć dotyku gwiazdora na swojej skórze.
Harry nie próbował się z nim kontaktować, co więcej, Louis niechcący natknął się na kilka artykułów, które opisywały imprezy młodego ojca, codziennie pojawiającego się w innym Londyńskim klubie i nie stroniącego od alkoholu.
Harry również cierpiał i Louis potrafił to stwierdzić po wyrazie jego twarzy na każdej z fotografii i nieobecności jego wzroku, który przez poprzednie miesiące tak często skupiał się na niebieskookim mężczyźnie i niesamowicie szczęśliwej Jasemin, okazując im wszystkie uczucia, którymi ich darzył.
Harry spadał na dno i nie miał już żadnych hamulców.
A Louis nienawidził myśli, że to on był powodem tego wszystkiego.
_____
Cholerne przeziębienie dopadło Louisa w połowie trzeciego tygodnia odkąd ostatni raz widział Harry'ego.
Przerażało go trochę to, jak szczęśliwy był, gdy odwoływał wszystkie swoje zajęcia w szkole tańca i wyobrażał sobie jak spożytkuje cały wolny czas na oglądanie po raz kolejny wszystkich odcinków Przyjaciół na Netflixie.
CZYTASZ
Dance with me baby, like the world is ending.. |larry stylinson pl|
FanfictionLouis Tomlinson być może jest mocno zauroczony Harrym Stylesem. Może zrobić z siebie całkowitego idiotę, gdy pierwszy raz spotka swoje zauroczenie i uda, że nie ma pojęcia kim jest mężczyzna, który przed nim stoi. Harry Styles może mieć malutką taje...