Pierwszy Płomień

1K 78 26
                                    

Pierwszy raz po latach spotkali się w miejscu, gdzie nie godzi się się zaczynać żadna dobra i wzruszająca historia miłosna. I dobrze, bo ckliwe i mdłe wyznania uczuć na Oddziale Leczenia Oparzeń i Rekonstrukcji Chirurgicznej to nie najlepszy pomysł.

Gdy Gouenji wieczorem szedł spać, drugie łóżko na sali było wole, natomiast gdy otworzył oczy, pierwszą rzeczą jaką poczuł była ludzka obecność. No i zapach zwęglonej skóry, ale czego innego się spodziewać w takim miejscu?

Płomyczek, jak to został pewnego razu nazwany przez jedną z pielęgniarek, a później reszta to podchwyciła, uniósł się na łokciach, żeby rozejrzeć się po sali i od razu zobaczył leżącą na łóżku obok osobę. Miała włosy zebrane w luźnego, niedbałego koka na czubku głowy, a jej twarz była w znacznym stopniu za przemian niezdrowo szara i czerwona z pęcherzykami z surowicą. Jeśli miał być ze sobą całkowicie szczery, nie był w stanie określić czy była to dziewczyna, czy chłopak, bo cała reszta ciała była przykryta błękitnym kocem, mimo że w sali było zdecydowanie zbyt gorąco na przykrywanie się czymkolwiek. 

Shuuya był w niezłym szoku, że nikomu nie udało się go obudzić przenosząc nową osobę do jego sali.

Wstał z łóżka i, przechodząc cicho obok tajemniczej osoby, wyszedł na korytarz. Leżał w sali dokładnie naprzeciw dyżurki pielęgniarek, więc nie widząc nikogo na stanowisku, jak gdyby nigdy nic, przeszedł obok blatu przy którym zatrzymują się wszyscy przyzwoici ludzie chcący czegoś od dyżurujących i wszedł prosto do niewielkiego pomieszczenia w którym zastał trzy kobiety w różnym wieku. Jedna z kobiet widząc go, serdecznie się uśmiechnęła i wskazała ruchem głowy jedno z wolnych krzeseł, a on chętnie przystając na tę propozycję usiadł na wskazanym miejscu. Bo sytuacja wyglądała tak, że ile by nie przebywał na oddziale, to i tak zawsze na niego wracał. Sam przestał już liczyć ile razy trafiał na Oddział Leczenia Oparzeń i chyba w sumie dla własnego spokoju wolał nie wiedzieć. I tak więc to, chcąc, nie chcąc, z upływem czasu, zaprzyjaźnił się z pracującymi tutaj pielęgniarkami.

Więc siedział sobie z nimi i rozmawiał jak gdyby nigdy nic, aż w końcu przyszedł odpowiedni czas, aby poruszyć interesujący go temat.

- Kogo właściwie daliście mi do sali? - zapytał, a jedna z pielęgniarek zmarszczyła brwi, inna spojrzała na niego zmartwiona.

- Chłopak wczoraj późnym wieczorem miał wypadek. Cały jego dom stanął w płomieniach. Matce nie udało się wyjść z tego cało, a ojciec z oparzeniami trzeciego i czwartego stopnia  walczy o życie piętro wyżej. Sam chłopak ma na sobie oparzenia drugiego i trzeciego stopnia, nie wygląda to najlepiej, ale najgorzej też nie. Prawdopodobnie przeszczep skóry nie będzie potrzebny - stwierdziła jedna z kobiet, a w niewielkim pomieszczeniu pachnącym kawą zapadła grobowa cisza. W końcu Gouenji odważył się ją przerwać kolejnym pytaniem.

- Jak się nazywa? - I tak na pewno go nie zna, ale podświadomość podpowiadała mu, że skądś kojarzył osobę leżącą w jego sali.

- Afuro Terumi - stwierdziła jedna, zerkając na kartkę z informacjami leżącą na stoliku.

Shuuya wciągnął głośno powietrze, a cała przeszłość od której tak bardzo pragnął się odciąć powróciła w jednym momencie razem z imieniem byłego rywala z boiska.

Chłopiec, Który Podpalił Anioła || Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz