Trzeci Płomień

550 64 21
                                    

Dwaj blondyni leżeli na łóżkach oddalonych od siebie niecałe trzy metry i wpatrywali się w sufit. To nie tak, że panowała między nimi napięta atmosfera, ale cisza po prostu była tym, czego potrzebowali obaj. Co prawda i jeden i drugi słyszał ją już decydowanie zbyt często w momentach, w których nie chciał, żeby móc być nią odpowiednio zachwyconym.

To przytłaczające.

- Afuro? - zapytał Płomyczek, a po chwili słysząc pytające mruknięcie ze strony łóżka towarzysza, kontynuował - Co robiłeś po zakończeniu mistrzostw świata? Jakoś przestałem o tobie słyszeć, a wcześniej miałem do tego okazję cały czas - zauważył.

Aphrodi westchnął lekko.

- Zrezygnowałem - powiedział miękko, jakby rzecz była tak prosta, jak starał się ją przedstawić.

Gouenji zerwał się do pozycji siedzącej i zaczął intensywnie wpatrywać się w leżącego obok chłopaka.

- Jak to zrezygnowałeś? - zdawać się mogło, że razem z ostatnim słowem z jego ust popłynął jad i wstręt.

Terumi, wiedząc, że towarzysz się w niego wpatruje, wzruszył ramionami, ale już po chwili tego pożałował, czując ból w okolicy szyi.

- Normalnie. Problemy w rodzinie, wśród znajomych, ogólna presja. To nie dla mnie. Poszedłem na studia ekonomiczne, chciałem założyć własną firmę. Wszystko szło gładko. Więc po co wracać do przeszłości? - zapytał. Było to ironicznie, bo mimo zdecydowanie słabej pozycji, na której aktualnie się znajdował, nie mógł wyzbyć się nabytych dawno cech arogancji.

Gouenji podniósł się z łóżka i ruszył w kierunku drzwi.

- Idę się przejść - wycedził przez zaciśnięte zęby.

Gdy był już na korytarzu, pozwolił dobie dać upust irytacji krótkim warknięciem.

Ale nie zwrócił uwagi, że na korytarzu nie jest sam.

- Co się stało, młodzieży? - zapytała kobieta stojąca w dyżurce pielęgniarek i patrząc na chłopaka z ciekawością. Pani Krysia zawsze była osobą pozytywnie nastawioną do chłopaka, który złapał z nią dobry kontakt już podczas pierwszej wizyty na oddziale.

Gouenji nie należał do ludzi wylewnych, ale przy kobiecie czuł wyjątkowy spokój i chęć rozmowy. Tak właściwie oboje już wiedzieli, że Shuuya za chwilę wyśpiewa wszystko ładnie jak na spowiedzi.

- Bo ten idiota nie szanuje piłki! - zaczął z żalem, upewniając się najpierw, że wspomniany wyżej idiota na pewno nic nie usłyszy. - On mógł grać! Miał zdrowie i predyspozycje i zmarnował to wszystko, "bo presja była za duża" - ostatnie zdanie powiedział z przesadną ironią, robiąc z palców nawias manualny.

Pani Krysia zaśmiała się cicho, a Płomyczek przez chwilę nie miał pojęcia czy rozbawiła ją jego świetna gra aktorska, czy powiedział coś głupiego.

- A czy to przypadkiem nie jest tak, że każdy ma prawo do własnego wyboru? - zapytała, unosząc jedną brew. Gouenji próbował kiedyś się tego nauczyć, ale zawsze w górę jechały obie brwi.

Chłopak prychnął, napuszył policzki i odwrócił się na pięcie. Odszedł w stronę świetlicy na końcu korytarza, niczym obrażone dziecko, mimo że zdawał sobie sprawę, że zarówno pani Krysia ma rację, tak jak i Aphrodi miał prawo do własnego wyboru, a on nie powinien nikomu narzucać swojej opinii.

I tak jak na złe na cały świat dziecko przystało, burknął do sobie, że cały świat jest do bani i wszedł na świetlicę.

-----------

Przepraszam za to imię pielęgniarki, ale naprawdę nie mogłam się powstrzymać xD

Tak, pań z takimi imionami będzie więcej.

Rozdziały może będą często, ale daję im 450 - 600 słów, raczej nie więcej.

Chłopiec, Który Podpalił Anioła || Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz