Piąty Płomień

527 69 28
                                    

Chciałoby się powiedzieć, że relacja Aphrodiego i Gouenjego ruszyła w końcu mały kroczek do przodu, a skoro tak się stało, oczywiste jest, że za chwilę musi stać się coś nowego, bo przecież żaden szanujący się bohater opowiadań nie może sobie pozwolić, by akcja stała w miejscu.

No, może tak nie do końca, ale jednak.

Bo oto, zaraz po obiedzie w progu sali stanęły dwie osoby, które były ostatnimi osobami, których Shuuya się spodziewał. Zmarszył brwi, widząc dwóch chłopaków lustrujących salę. Jeden z zapałem, złotymi oczami chcąc ogarnąć całą przestrzeń, drugi z chłodem odpowiadającym kolorowi tęczówek, bo te były niebieskie.

I nagle uderzył go fakt, kim byli tajemniczy jegomoście.

Gdy Suzuno i Nagumo dowiedzieli się o wypadku swojego przyjaciela, pierwszą rzeczą, jaką zrobili, było znalezienie szpitala, w którym chłopak mógł się znajdować.

– Cześć! – powiedział Nagumo, może trochę głośniej niż zamierzał, ale przez zjadające go żywcem nerwy nie zwrócił nawet na to większej uwagi. Białowłosy natomiast jedynie uniósł lekko rękę na znak powitania.

Aphrodi nie dał po sobie poznać, jak bardzo zszokowany był niezapowiedzianą wizytą przyjaciół.

– Cześć – powiedział lekko, siadając na łóżku i patrząc na nowo przybyłych, za wszelką cenę próbujących utrzymać spokój na widok rozległych oparzeń na ciele Afuro. - Co tutaj robicie? - zapytał, uśmiechając się lekko, jakby wcale nie znajdował się w sytuacji, w której właśnie się znajduje.

Nagumo machnął niedbale ręką.

– Dowiedzieliśmy się o twoim wypadku, więc wpadliśmy, żeby zobaczyć co u ciebie – stwierdził lekko Suzuno, a po chwili zauważył, że Nagumo był niepokojąco cicho. Poszedł wzrokiem w kierunku, w którym patrzył jego towarzysz i zauważył to, co tak bardzo zbiło go z tropu.

Bo oto na łóżku obok siedział ktoś, kogo nie dało się pomylić z nikim innym. Gouenji Shuuya.

I gdy mogło się wydawać, że atmosfera jest już napięta do granic możliwości i każdy, najmniejszy ruch może spowodować wybuch, do pokoju wpadła jakaś pielęgniarka, z tracą pełną przydziałów leków.

Cała akcja zajęła kilka minut, ale całkowicie uspokoiła zmartwionych, nie wiadomo czym chłopców.

– Koleś, co się z tobą stało? Całkowicie zniknąłeś ze świata, aż tutaj nagle, niemal po dwóch latach od ostatniego publicznego wystąpienia, pojawiasz się w szpitalu, na oddziale leczenia oparzeń – zauważył Nagumo, zwracając się do siedzącego na swoim łóżku Gouenjego. Suzuno siedział na krześle przeznaczonym dla odwiedzających, natomiast sam Nagumo, bez żadnych skrupułów, rozłożył się w nogach łóżka Aphrodiego. Shuuya machnął niedbale ręką, jakby była to najmniej ważna rzecz, o jaką mógł zapytać.

– Poszedłem na medycynę, oparzyłem się jakimś cholerstwem, niemal zamieszkałem na oddziale, nic specjalnego – zauważył i szybko zmienił temat. – A z wami? – zwrócił się nie tylko do Nagumo, ale do siedzącego dotychczas cicho białowłosego chłopaka również. – Też jakoś dawno o was nie słyszałem.

Haruuya zerknął niezbyt dyskretnie na Afuro, a gdy ten ledwie dostrzegalnie kiwnął głową, pozwolił sobie odpowiedzieć.

– Też nic specjalnego, Fuusuke został architektem, ja skończyłem ekonomię – Zanim chłopak dokończył, w głowie Płomyczka pojawiło się pytanie. Dlaczego mówią sobie po imieniu? Ale następna cześć wypowiedzi rozwiała wszelkie wątpliwości. – Jesteśmy razem od jakiegoś czasu.

Gouenji wpatrywał się w chłopaka w mocnej konspiracji.

Cóż, najwyraźniej przeciwieństwa przyciągają się mocniej, niż mógł kiedykolwiek się spodziewać.

Chłopiec, Który Podpalił Anioła || Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz