»Rozdział 10 - impreza«

6K 179 66
                                    

Gdy wyszłam z domu Max otworzył mi drzwi od samochodu i pokazał abym wsiadła. Gdy wykonałam to o co "poprosił" obszedł samochód i sam wsiadł od strony kierowcy.

- Miałem zapytać cię wcześniej. Czemu nie powiedziałaś mi, że mieszkasz z rodziną która jest najbogatsza w całym mieście? - Zapytał

- Jak to najbogatsza? Willa jakich tu wiele.

- Tak wiele tu takich ale to nie zmienia faktu, że ojciec Natha ma najwięcej hajsu. Dobra nie ważne. Widzę, że nie wiedziałaś o tym. - Powiedział po czym odpalił samochód i ruszył.

Jechaliśmy dość szybko ale jestem przyzwyczajona do takiej jazdy a nawet szybszej. Dotarliśmy do ładnego dużego domu z pięknym ogrodem. Zapukaliśmy do drzwi i otworzył nam nikt inny jak gospodarz domu czyli Luka. Chłopak pozwala mówić do siebie Luka albo Lukas. Gdy weszliśmy do środka dostaliśmy po piwie. Jestem nie pełnoletnia ale piję już alkohol i raz na jakiś czas palę papierosy. Impreza zaczęła się bardzo dobrze i z każdą chwilą jeszcze bardziej się rozkręcała. Nagle drzwi do domu otworzyły się z hukiem i weszli chłopacy z gangu do którego dołączyłam. Wszyscy nagle staneli ze stachem. Luka krzyknął aby wszyscy się dalej bawili i podszedł do nowych gości, przywitał ich i życzył im miłej zabawy. Następnie ja podeszłam i przytuliłam ich na powitanie. Nawet Louis odwzajemnił uścisk. Następnie zrobiłam sobie drinka i usiadłam.

- Może zatańczysz? - Zapytał mnie Louis przez co byłam w lekkim szoku

- Pewnie.

Poruszałam się w rytm muzyki i przez przypadek otarłam się o krocze mojego partnera do tańca. Poczułam lekkie wybrzuszenie. Podniecił się, no nie wierzę. Odwróciłam się do niego twarzą a moje oczy wyrażały coś w stylu sory jak i zdziwienia. Chłopak nic nie mówił tylko patrzył się w moje oczy. Nagle mnie pocałował a ja oddałam pocałunek. Sama nie wiedziałam co robię. Chłopak oderwał się ode mnie i popatrzył na mnie jakby chciał zobaczyć moją reakcję. Pociągnął mnie za sobą na piętro domu. Szliśmy korytarzem i wyszliśmy na balkon. Przez krótką chwilę byliśmy w zupełnej ciszy.

- Ja...Ja cię...Ja cię przeprosić chciałem- powiedział pierwszy Louis.

- A za co? Bo nie rozumiem.

- No za to gdy nam pomogłaś. Nie powinienem się na ciebie wydzierać. Poniosło mnie trochę.

- Przeprosiny przyjęte.

- Okey. A tak wogóle to nie źle całujesz. - Powiedziałam po czym chłopak zaczął się śmiać. - I z czego się śmiejesz?

- Sądzisz że chłopak taki jak ja nie umiałby się całować? - Powiedział jeszcze bardziej śmiejąc się.

- Nie powiedziałam, że bosko całujesz tylko powiedziałam nie źle. - Po tych słowach zamilkł - Zatkało?

- No może troszkę. - Powiedział po czym obydwoje wybucheliśmy śmiechem.

- Mogę ci coś szerze powiedzieć?

- No jasne.

- Wiesz nigdy nie miałam chłopaka. Mimo, że to może inaczej wyglądać...
Niby to nic wielkiego, ale nikomu tego nie mówiłam. Możesz nikomu tego nie mówić?

- Jasne. Emm.... No bo...yyyy...ten...bo ja chyba...no bo ja nie mogę przestać o tobie myśleć, wszystko mi się kojarzy z tobą....

- Co chcesz mi przez to powiedzieć - powiedziałam starając się zachować powagę. Wiedziałam o co mu chodzi. Mimo, że znamy się tydzień wydaje mi się że też coś do niego czuję.

- Dobrze wiesz co chcę przez to powiedzieć

- Nie... - Odpowiedziałam lekko się uśmiechając ale na szczęście nie zauważył tego.

- No bo ja cię chyba kocham...- powiedział bardzo szybko. - Ja wiem że to nie brzmi poważnie ale cały czas o tobie myślę. Nigdy nie czułem niczego takiego do żadnej dziewczyny. Jesteś pierwsza...

- Ja...ja nie wiem co mam powiedzieć...

- Dobra, nie ważne, zapomnij... - powiedział po czym chciał odejść

- Nie! Czekaj...proszę. - Chciałam coś powiedzieć ale stwierdziłam, że nie dam rady. Pocałowałam chłopaka a on oddał pocałunek.

- Becky Rodriguez czy chciałabyś zostać moją dziewczyną?

Pokiwałam głową i powiedziałam szeptem tak po czym przytuliłam się do chłopaka. Zanim zeszliśmy na dół chłopak musiał dać sobie radę z "namiotem" w spodniach. Gdy zeszliśmy czekali na nas pozostali koledzy mojego chłopaka.

- Widzicie mówiłem, że będą razem. - Odezwał się Tyler

Wszyscy się zasmieliśmy. Następnie wyszliśmy z budynku. I powdiadaliśmy każdy do swojego samochodu tylko ja razem z Louisem.

- Mam pytanie. - Chłopak spojrzał na mnie pytająco. - Pojedziesz ze mną jutro na lotnisko odebrać samochód i motocykl?

- Nie wiedziałem że masz samochód i motocykl. Tylo powiem aby Dante nas podrzucił. - Powiedział po czym ruszył. Po jakimś czasie zorientowałam się, że on nie wie gdzie ja mieszkam.

- A zawiedziesz mnie do mojego domu? - Zapytałam

- Nie.

- Dlaczego?

- Bo dzisiaj śpisz u mnie.

- Ej no weź. Ja nawet nie mam potrzebnych rzeczy przy sobie.

- Trudno.

Wiedziałam, że nie ma sensu ciągnąć tej rozmowy. Po 5 minutach od naszej rozmowy dotarliśmy do jego domu.
Weszłam niepewnie.

- Nie krępuj się. Rodziców i tak nie ma w domu a jak już są to na 2 godziny na miesiąc. Mój pokój jest na górze drugie drzwi na prawo. Idź z szafy wybierz sobie jakąś moją koszulkę...no chyba że chcesz spać w samej bieliźnie.

I am a bad girlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz