»Rozdział 25 - powrót«

2.4K 82 1
                                    

Właśnie stoję przed drzwiami mojego domu, znaczy domu w którym mieszkałam razem z Louisem. Z jednej strony chciałabym wejść tam jak najszybciej, ale z drugiej jednak się boję. Sama nie wiem czego. No dobra trzeba to zrobić. Gdy już miałam wyciągniętą rękę przy dzwonku, cofnęłam ją nie wiedząc czemu. Policzyłam na szybko w myślach od jednego do dziesięciu z nadzieją, że to pomoże mi się odstresować. Jednak robiłam to na marne. W końcu wykonałam ten jeden szybki ruch i nacisnęłam dzwonek do drzwi. Przez jakiś czas nikt nie otwierał i pomyślałam, że może Louisa nie ma w domu. Gdy już się odwróciłam usłyszałam jak drzwi wejściowe. Odwróciłam się i zobaczyłam Louisa. Tylko wyglądał inaczej. Jego twarz nie wyrażała nic. Przez chwilę przyglądał mi się i po chwili dostrzegłam w jego oczach zdziwienie i niedowierzanie.

- B-becky? C-czy to ty? - Zapytał łamiącym się głosem

- T-tak Louis, wróciłam do domu. - Popatrzył sekundę na mnie i przytulił mnie mocno

Nawet nie wiem kiedy ale zaczęłam płakać. Gdy odsunął się ode mnie zobaczyłam, że on też ma łzy w oczach. Powiedział mi abym weszła i wszystko i abym mu wszystko opowiedziała "bo to chyba nie jest możliwe abym zmartwychwstała, albo ma jakieś zwidy, ewentualnie ja na prawdę żyję" tak powiedział. Gdy weszłam do środka lekko się przeraziłam bo wszystkie okna były pozasłaniane przez co ledwo co można było tam coś zobaczyć i jeszcze prawie na całym stoliku i na podłodze stały puste puszki i butelki po piwie. Opowiedziałam mu wszystko po kolei, że gdy wracałam ze spotkania z moją mamą miałam wtpadek na motorze który miałam od jakiegoś tam chłopaka na przetestowanie i gdy byłam niedaleko od domu to przyspieszyłam i przewróciłam się. Potem powiedziałam mu o tym, że jakiś James powiedział mi, że jest moim chłopakiem i nagadał jakieś informacje o mnie i o nim. Po tym jak opowiedziałam mu historię gdzie byłam, jak się tam znalazłam i jak wróciłam zapytałam się o co chodziło z tym, że Louis zabrał Jamesowi kogoś ważnego. Opowiedział mi całł historię:
"Kiedyś zadawałem się z Jamesem. Miał dziewczynę o imieniu Kayla. Oboje traktowialiśmy się jak rodzeństwo z Kaylą bo znaliśmy się od najmłodzszych lat i razem z Jamesem poznali się w sumie przypadkowo podczas naszego wyjścia na miasto. Nasze więzi stały się jeszcze silniejsze po śmierci Lucy. Pewnego dnia wybraliśmy się razem z jego dziewczyną na akcję przechwycenia dokumentów, które dla nas były ważne. Działaliśmy jeszcze z dwoma chłopakami. Wszyscy mieliśmy broń, gdy wszystko poszło dobrze, już chcieliśmy odjechać z tamtąd jeden z tych facetów co przewozili te papiery złapał broń i strzelił w moją stronę. Czekałem na ból, który miał nastąpić od postarzału, ale nie nastąpił. Chwilę po tym zobaczyłem jak na ziemi leży Kayla cała we krwi z raną w sercu. Od razu zacząłem ja ratować, a ona mi tylko powiedziała, abym nic nie robił bo i tak nie przeżyje tego. Na koniec ledwo powiedziała do mnie słowa "kocham cię braciszku"". Zakończył swoją opowieść płacząc. Powiedział mi jeszcze, że od tamtego czasu James twierdzi, że to wina Louisa. Następnie położyliśmy się spać.

I am a bad girlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz