Jeżeli chcesz i masz ochotę przeczytać tą opowieść to muszę cię zapewnić, że się rozczarujesz. Jeżeli nie przeszkadzają ci błędy ortograficzne i stylistyczne, zapraszam!
***
13.09.2603
360 dni
8 640 godzinTyle minęło od zamknięcia mnie w tym wariatkowie. Zero kontaktu ze światem i ludźmi. Te same cztery ściany, jedna para drzwi, okno... Te same skrzypiące łóżko, podziurawiona pościel i mój ukochany notatnik. Jedyna rzecz która jest tylko i wyłącznie fragmentem mnie. Odkąd naczelna władza Wilkołaków przejęła władzę nad powoli wymierającym gatunkiem ludzkim. Osoby "w potrzebie" zamykano w ośrodkach specjalnych gdzie rzekomo miało być lepiej niż na wolności. Tymczasem nigdy nie pozwolili nam nigdzie wyjść bez niczyjej zgody. W sumie nawet i zgoda wilkołaka na niewiele pozwalała.
-Zasady są proste - Powtarzali - Po pierwsze nigdzie nie wychodzicie, po drugie jedzenie dostajecie raz na tydzień co do prysznicy ... Możecie tam chodzić tylko wtedy gdy usłyszycie specjalny alarm. Po nim macie tylko cztery minuty na "kąpiel" gdyby ktoś nie zdążył do celi. No cóż... Czeka go kara śmierci - Mówili to na każdym zebraniu nowo przybyłych. Z cel nie wypuszczali nas prawie wcale chyba ,że liczą się pojedyncze miesiące. Wtedy wypuszczają nas abyśmy przystroili się w piękne suknie z jedwabiu lub jaśminu i dumnie kroczyli na spotkania z innymi (ludźmi) lub Alfami innych stad. Robili to tylko po to by nikt ale to nikt nie dowiedział się co się dzieje w Specjalnym ośrodku.*
Od rana patrzyłam w okno. Podobał mi się sposób w jaki płatki śniegu tańczyły swój taniec. Widząc to widowisko za każdym razem na moje usta wkradał się nie mały uśmiech. Była to jedyna rzecz jaka mnie uszczęśliwiała w tym smętnym życiu ludzkiego ścierwa. Gdy poczułam zimno bijące od okna momentalnie odskoczyłam od źródła zimna.
- Kurde Sam ty to masz impuls - Zaśmiałam się histerycznie na brak wyczucia czasu z mojej strony.
- Ludzie... - Odwróciłam na chwilę wzrok od pięknego widoku nasłuchując co ma do powiedzenia przełożony ośrodku. - Dzisiaj przyjeżdża do nas Alfa srebrnej rzeki - Zawiesił na chwilę głos po czym dodał - wiecie co to oznacza. Ta wizyta będzie nietypowa ponieważ właśnie dzisiaj ośrodek opuszczą 2 osoby. Za godzinę wszyscy mają się stawić na sali bankietowej w odświętnych ubraniach! Tam będziemy losować delikwentów. Do zobaczenia!
Nie powiem gadka Josepha mnie zdziwiła no ale cóż... Przygotować się muszę. W szafie miałam tylko to:
Więc bez większych ceregieli ubrałam się. Co fryzury to moje niesforne włosy zostawiłam rozpuszczone. Gdy rozczesywałam je do celi w paradował żołnierz. Szybko wstałam wkładając mocno zniszczone baleriny zaraz po tym udaliśmy się na salę. Na korytarz wylewały się pomalutku coraz większe ilości ludzi. Wszyscy byli wychudzeni i słabi nic dziwnego jedzenia praktycznie nie ma. Mają go pod dostatkiem tylko główne Alfy 7 kontynentów. Do nas ma przyjechać ten z Ameryki Północnej. Coś o nim słyszałam podobnież Najokrutniejszy ze wszystkich. W chwili gdy weszliśmy na salę musiałam opuścić żołnierza i pokierować się do rzędu nr.146
Dosłownie po chwili na podniesieniu pojawił się Joseph i Podajże Beta Alfy.- Witajcie! Dzisiejsze spotkanie zaczynamy od losowania dwóch delikwentów, którzy zaraz po wylosowaniu pójdą z tym o to panem - Po tym wskazał na oko 19 letniego chłopaka stojącego za nim. - Osoby, które zostaną wybrane będą służyć Alfie do końca swojego życia jako służący. Nie przedłużając zaczynamy - Nerwy momentalnie puściły gdy Dyrektor włożył swoją rękę do puli z naszymi imionami i nazwiskami. Po chwili przeczytał... - Warner Dallas - Nagle z tłumu wyłonił się blond włosy chłopak. Zaraz po nim Dyrektor ponownie włożył rękę do puli gdy po tym zaczął czytać imię i nazwisko.
- Samantha Willows - Serce łomotało mi w piersi. Nie... to nie możliwe. Wyszłam z szeregu kierując się do mężczyzny. Dosłownie po kilku sekundach stałam ma podeście a po kilku następnych szłam już za blondaskiem i Betą Alfy. Gdy wyszliśmy z budynku głównego zauważyłam wjeżdżającą ciężarówkę. No tak co ja sobie myślałam, że przyjedzie po nas limuzyna? Ha dobre. Beta wprost wepchnął nas do ciężarówki po chwili zapanowała ciemność.
- Sam, Sam, Sam! - Ktoś krzyknął a ja momentalnie podskoczyłam. - Już jesteśmy- Dość zaspana wstałam z twardego podłoża ciężarówki i poczłapałam za Chłopakami. Przed oczami miałam cudowny widok... Ale żeczywistosć nie była taka kolorowa. Szłam za Betą pochłaniając rozpościerające się widoki. Gdy doszliśmy do starych drzwi Beta zaczął:
- Będziecie tutaj służyć jako służba naszego Alfy. Żadnych sztuczek... Pracujecie od 5 do 22, chodźcie w mundurkach. A i pod żadnym pozorem nie wolno się wam odzywać do nikogo - Po tych słowach otworzył drzwi i wprowadził nas do środka.
Stare drewniane łóżka były pozajmowane przez wiele omeg. Czyli jednak tylko ja i Warner będziemy jedynymi ludźmi. Super!- Zaczynacie zaraz! - Krzyknął Beta. Na łużkach leżały czarne stroje jeden męski a drugi damski. Pośpiesznie się w go ubrałam po czym udałam się za Brązowo włosym chłopakiem...
Gdy weszliśmy do wielkiego pomiesczenia które zapewne było salonem w drzwiach ujrzałam pięknego szatyna o szmaragdowych oczach. Momentalnie spuściłam wzrok tępo patrząc w podłogę.
- Od dzisiaj służycie służycie u mnie. Jesteście na każde wyciągnięcie ręki. Ty - wskazał na Warnera - Jak się nazywasz?
- Warner... Warner Dallas panie.
- A więc Dallasie od dzisiaj będziesz pracował w ogrodzie. Możesz odejść... A co do ciebie - Zaczął - Jak się nazywasz? - Nie podnosząc wzroku odpowiedziałam.
- Samantha Willows, Alfo - Mężczyzna warknął po czym powiedział
- Gdy do mnie mówisz masz się na mnie patrzeć! - Ryknął. Na jego prośbę pośpiesznie podniosłam wzrok wpatrując się w jego twarz. Nie spodziewałam się ,że wielki zły Pan Alfa będzie miał taką ładną mordkę. Nieznacznie się uśmiechnęłam a on jak gdyby nigdy nic wyparował z pokoju krzycząc w niebogłosy. Czy tylko ja nie wiem co tu się odwaliło?
_________________
_______________________________________Ufff nareszcie 1 rozdział za nami 😥. I jak podobało się? ❤ Zapraszam do gwiazdkowania 🌟 I pisania komentarzy 💬 Jeśli się podobało zostaw po sobie jakiś ślad :) Przepraszam za moją długą nie obecność. Może mi to jakoś wybaczcie. Papatki
CZYTASZ
Niewolnica
Teen Fiction3600 dni to 86400 godzin czyli 43 2000 minut. Tyle minęło od zamknięcia mnie w tym barwnym szarym pałacu smutku. Żadnego kontaktu ze światem, te same cztery ściany, para drzwi i okno... Czy da się tak żyć? ! ZAKOŃCZONA ALE NIE SKOŃCZONA ! _____...