PROLOG

2.5K 79 12
                                    

Dziewczyna nie mogła wysiedzieć w miejscu. Dzisiaj właśnie mieli zadzwonić w sprawie pracy dla niej. Kinga starała się o pracę fizjoterapeutki skoczków narciarskich. Była to dla niej wielka szansa. Miała już dwadzieścia pięć lat, a dalej była praktycznie na utrzymaniu rodziców. Taka praca pozwoliła by się jej usamodzielnić. Każda wcześniejsza praca była tylko chwilowa. Teraz miałaby szansę na podpisanie kontraktu nawet na dwa lata. Bardzo interesowała się sportem, chociaż sama nie była w nim dobra. Oczywiście potrafiła w miarę szybko biegać i była dość zwinna, ale sporty z piłką były dla niej koszmarem. Zawsze na wf była wybierana jako ta ostatnia i najgorsza. Nie przejmowałaby się tym gdyby nie pewien chłopak. Wojtek Szczęsny... Chodził z nią do klasy, gdzie na każdym kroku śmiał się ze wszystkiego co było z nią związane. Kinga często próbowała mu się odgryzać, jednak to on był zawsze tym najbardziej lubianym i najlepszym. Więc miał wsparcie kolegów. Śmiał się z jej nieśmiałości, tego jak się uczyła, oraz z tego jak się ubierała. Z jej wyglądu też czasami drwił. Może to dzięki niemu Kinga wzięła się za siebie. Zaczęła dbać o to jak wygląda. Ma szczupłą wysportowaną sylwetkę. Długie brązowe włosy, które zazwyczaj nosi rozpuszczone lub w koku. Jest teraz bardzo atrakcyjną dziewczyną i nawet udało jej się zaakceptować siebie. Chociaż nigdy nie należała do brzydkich osób, a raczej wręcz przeciwnie to głównie przez Wojtka, nie potrafiła zaakceptować siebie.

Dziewczyna wzięła swoją ulubioną jabłkową herbatę i usiadła na kanapie. Miała wrażenie, że minęło już kilka godzin, a tak naprawdę czekała trochę ponad dziesięć minut. Powiedziano jej, że zadzwonią o godzinie czternastej. Zegar wskazywał dopiero dwunastą. Włączyła telewizor, gdzie akurat leciał jaki głupi serial. Chciała czymś zabić czas, więc zaczęła go oglądać.
Po pewnym czasie  zadzwonił długo wyczekiwany telefon. Dziewczyna popatrzyła na zegarek, dochodziła druga. Wzięła dwa głębokie wdechy i odebrała telefon.

-Dzień dobry czy rozmawiam z panią Kingą Małek?  - usłyszała miłego pana w słuchawce.

-Tak to ja. - odpowiedziała Kinga, która była bardzo zestresowana.

-W takim razie, chcieliśmy pani pogratulować i powiedzieć, że jest pani jedną najlepszych z kandydatek. Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że znaleźliźmy już fizjoterapeute dla skoczków, ale mamy dla pani propozycje....

-Słucham?  - powiedziała dziewczyna z lekkim już zrezygnowaniem w głosie.

-Bardzo pilnie poszukujemy fizjoterapeuty dla polskiej reprezentacji w piłce nożnej, a pani byłaby w tym świetna. Jednak musiałaby mi pani powiedzieć odrazu czy się zgadza,ponieważ jutro rano jest już wyjazd najpierw na treningi później do Francji. - Dziewczyna milczała, niespodziewała się takiej propozycji. W reprezentacji był ktoś kto ją blokował, ale z drugiej strony była to jej wielka szansa. - Halo? Proszę pani? Jest pani tam?

-Tak, tak przepraszam. Jestem zainteresowana pańską propozycją.

-Świetnie w takim razie wyślę pani na maila wszystkie informacje potrzebne pani na wyjazd jak i bilety, a umowę o pracę podpiszemy już we Francji. Do widzenia!

-Do widzenia. - Dziewczyna rozłączyła się i nie odkładając słuchawki zadzwoniła do swojej przyjaciółki Klary. - No hej, wpadaj do mnie szybko.

-Ale teraz? - Dziewczyna jękneła była bardzo leniwa i potrafiła nawet cały dzień spędzić w łóżku.

-Tak teraz kochanie - Kinga uśmiechnęła się do słuchawki i się rozłączyła.

Po chwili usłyszała już dzwonek do drzwi. Podeszła do nich i je otworzyła i  przywitała się z dziewczyną.

-No hejka - powiedziała Klara zdejmując buty - Co się stało, że kazałaś mi wyjść z łóżka o godzinie czternastej.

-Dostałam się...

- To świetnie!  Dlaczego nie skaczesz z radości?  Przecież to praca twoich marzeń. - przyjaciółka rzuciła się na Kinge.

-Dostałam propozycje o dołączenie, ale nie do skoczków tylko reprezentacji polski.... w piłce nożnej.

-Przecież piłkę kochasz tak bardzo jak skoki, a tam nawet płacą więcej dlaczego w takim razie się nie cieszysz?

-Wojtek...

-Przecież minęło tyle lat... To były tylko szkolne sprzeczki. Napewno już o tym zapomniał.

-Sprzeczki?  My się nienawidziliśmy! Przez niego byłam zamknięta w sobie nie potrafiłam się zaakceptować, szkoła była dla mnie najgorszą udreką! Może i on zapomniał, ale ja nie.

-Byliście tylko gówniarzami. Jak teraz się spotkacie napewno złapiecie świetny kontakt... Ludzie się zmieniają... Teraz jest już dorosły i napewno bardziej dojrzały.

-Żartujesz?!  Ja nigdy już się do niego nie odezwę.

-Nigdy to ty nie mów nigdy. - Kinga westchnęła.

-Może masz rację... Trzeba zacząć myśleć pozytywnie. Przecież to praca  moich marzeń!

-Kiedy jedziesz?

-Jutro rano....

-No to co pakujemy się? Albo może zakupy musisz przecież jakoś wyglądać. - Kinga uśmiechnęła się do dziewczyny.

-Kocham cię wiesz?  Dobra ogarnę się tylko i zaraz jedziemy.

Hej hej

Przedstawiam wam nowe ff. Mam nadzieję, że prolog wam się spodobał.

Zapraszamy do dalszego czytania

Jeśli się podoba to głosujcie i komentujcie, żebym wiedziała, że jest sens pisać to opowiadanie

Pozdrawiam

Never say Never / Wojciech Szczęsny Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz