10 Jesteś jak ja kiedyś

1K 67 32
                                    

Nie wiem ile to trwało, ale staliśmy i patrzyliśmy się na siebie. Chyba ani ja ani on nie spodziewaliśmy się takiego obrotu sprawy. Nie za bardzo wiedziałam co ma powiedzieć, on chyba też. Co prawda oboje postąpiliśmy źle. I ciężko mi powiedzieć kto gorzej.

- Aha czyli wiedziałeś, że mówię nie prawdę o Natalii ? - przerwałam ciszę.

- Tak - ah jak jak kocham te jego rozbudowane odpowiedzi.

-No to czemu odrazu mi tego nie powiedziałeś tylko wymyśliłeś sobie całą tą szopkę.

- Tak jakoś.

- Nie pomyślałeś może co ja czuje ?! Źle się zachowałam, ale ty jeszcze gorzej.

- Ja gorzej ?! - Wojtek podniósł ton - Wymyślasz różne historyjki tylko po to żebym nie związał się z Natalią. Myśle, że nie masz problemu konkretnie z nią, a z każda dziewczyną ! Myślisz, że się nie domyślam ? - serce mocniej mi zabiło - Robisz to wszystko żeby próbować być lepszą. Nie przeżyłabyś gdyby mi się udało kogoś znaleźć a tobie nie. Brniesz w swoje kłamstwa, żeby ludzie mieli cię za lepszą.

- Robiłeś dokładnie to samo jak chodziliśmy razem do szkoły i jakoś nie widziałeś w tym żadnego problemu.

- Jak zwykle wygrzebujesz rzeczy z przeszłości. Ja się zmieniłem a ty jak widać jesteś taka jak ja kiedyś. Złe zachowanie innych nie usprawiedliwia cię w zachowywaniu się tak samo.

- A może zrobiłam to z innego powodu?

- Niby jakiego?

- Może zakochałam się w tobie ? I gdy zobaczyłam cię z kimś innym zrozumiałam, że coś do ciebie czuję... I mimo wszystko cały czas się okłamywałam... ale teraz już chyba przestałam...- zapadła cisza.

Patrzyliśmy sobie w oczy. Próbowałam coś odczytać z jego twarzy, ale nie miałam pojęcia co czuje. Mimo wszystko cieszyłam się, że mu to wyznałam. Może on tez to czuję? Nagle twarz  Wojtka zbliżyła się do mojej. Jego wargi już prawie dotknęły moich.
Aż nagle zaczął się śmiać

- Myślisz, że ci uwierzę - Wojtek odsunął się ode mnie i śmiał się bardzo głośno. A ja stałam jak wryta - Nie wierze do czego jesteś zdolna. Ile kłamstw wymyślić. Tak się upokorzyć tylko po to żeby nie wyjść na kogoś gorszego ? . Kogoś takiego jak ja kiedyś. Ale wiesz co ? Ja się umiałem przyznać do tego, że źle robiłem. Nie wymyślam jakiś głupich historii. Między nami wiadomo, że nic nie będzie, ale każdemu chcesz tak grać na emocjach? Udawać, że kogoś kochasz. A co jakbym był w tobie zakochany? Nie pomyślałaś o tym, bo myślisz tylko o sobie. Jeszcze dałabyś się pewnie pocałować, a później nagle by ci przeszło.

- Ale...

- Nie kompromituj się już dobrze ci radzę. - przerwał mi Wojtek. I sobie poszedł.

Zrobiło mi się słabo. Usiadłam na najbliższym fotelu bo myślałam, że nie ustanę. W ciągu jednej rozmowy zrozumiałam moje uczucia do tego człowieka. Wyznałam mu je. Wszystko co mówiłam było szczere, nie kontrolowane. A on nawet mi nie uwierzył. Uznał, to za jakieś głupie wymówki. A na końcu przyznał, że i tak wiadomo, że między nami nic nie będzie. Gdy chciał mnie pocałować myślałam, że będzie to jedna z piękniejszych chwil. Najgorsze jest to, że mimo wszystko ja coś do niego czuje a on zranił mnie. Nie wiem czy bym w to uwierzyła na jego miejscu, ale napewno nie zachowałabym się aż tak. Ciągle powtarza, że się zmienił, a jego zachowania cały czas udowadniają, że jest zupełnie inaczej.

***

Piłkarze mieli trening. Ja siedziałam w swoim gabinecie i wypełniałam zaległe papiery. Gdy nagle ktoś zapukał do drzwi.

- Proszę - powiedziałam a moim oczom ukazał się Nawałka.

- Dzień dobry Kingo.

- Dzień dobry, coś się stało ?

- Chciałbym z tobą pogadać o twojej pracy. Uważam, że wypełniasz ją świetnie i jesteś jednym z lepszych fizjoterapeutów z jakimi dane mi było pracować, jednak martwi mnie to.
- pokazał na stertę papierów - Masz bardzo dużo zaległości. Chciałbym cię prosić, żebyś bardziej sumiennie przykładała się do pracy. Już za chwilę wylatujemy do Francji. Pamiętaj.

- Tak, przepraszam. Więcej się to nie powtórzy. Obiecuję - Nawałka uśmiechnął się do mnie i wyszedł.

Tego mi było po prostu trzeba na koniec dnia. Niech lepiej popatrzy jak chłopaki kopią piłeczkę, a nie zagląda w moje papiery, które nie są jeszcze wypełnione, ale... będą !

Gdy wszyscy skończyli trening i swoją prace nadeszła pora na kolacje. Oczywiście zwinnie ominęłam Wojtka i przysiadłam się do Arka, Kamila, Roberta i Kuby.

- No co tam Kinia - zapytał Kuba - Cały dzień cię nie widzieliśmy.

- Dużo pracy miałam. Terminy mnie gonią. W końcu za dwa dni lecimy do Francji.

- Może jak ładnie po prosisz to przełożą Euro żebyś miała więcej czasu - zaśmiał się Robert.

- Bardzo śmieszne - powiedziałam ironicznie.

- Oj już się nie obrażaj. Żartowałem tylko.

- Wiem przepraszam, mam po prostu zły dzień.

- Coś się stało ? Kogo wyjaśnić? - zapytał Arek

- Nie nic konkretnego. Naprawdę nie przejmujcie się - wymusiłam uśmiech.

- Przemyciłem bezglutenowe babeczki do pokoju. Mogę ci dać parę - powiedział Robert

- Chcesz jej poprawić humor czy jeszcze bardziej zepsuć tymi babeczkami ? - zaśmiał się Grosik, a Lewandowski zmroził go wzorkiem.

- Kocham was chłopaki - uśmiechnęłam się do nich.

- A mnie też? - zawołał ze stołu obok Krychowiak.

- Tak, chociaż kochałabym dużo bardziej gdybys nie podsłuchiwał - zaśmiałam się a on pokazał mi język.

Hejka
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Bardzo się cieszę, że mimo mojej małej aktywności dalej jesteście ze mną i komentujecie moje ff. Oczywiście każdy komentarz czytam i za niego bardzo dziękuje.

Jeżeli ten rozdział wam się podobał pamiętajcie o gwiazdce i komentarzu bo bardzo to motywuje.

Pozdrawiam

Never say Never / Wojciech Szczęsny Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz