- To nie ma sensu Wojtek oni nie przyjadą - powiedziałam przerywając pół godzinne milczenie.
-To co chcesz robić? Autobusy już nie jeżdżą zostało nam tylko czekanie! - wstałam z ławki i ruszyłam do wzdłuż drogi. Skoro chcę tutaj siedzieć to niech to robi, ale sam.
-Ja nie zamierzam tak stać bez czynnie i czekać aż coś się stanie. Jak chcesz możesz iść ze mną albo czekać aż ktoś się nad tobą zlituje. - Po chwili usłyszałam jak Wojtek do mnie dobiega. Ucieszyłam się bo chociaż nie lubię go to bałam się iść sama w środku nocy przez jakieś pola i lasy.
-Skąd wogóle wiesz, że w tą stronę?
-Bo używam mózgu. Wiedziałam, że jesteś tępy, ale że aż tak? Przecież z tej strony przyjechał autobus, który tu nas zawiózł.
-I tak cały czas mądrzejszy od ciebie - zaśmiał się, ale tym razem nie czułam się obrażona. Jego śmiech wydawał się dość przyjacielski.
Halo Kinga to Wojtek nie śmiałby się do ciebie przyjacielsko.
Znowu szliśmy w ciszy.-Dlaczego musiałem zgubić się akurat z tobą? - No super znowu zaczął marudzić - Wogóle dlaczego wybrałaś akurat pracę u piłkarzy, a nie naprzykład siatkarzy czy gdziekolwiek? Myślałem, że się od ciebie uwolnię.
-Wiesz miałam miliony propozycji, nawet na księżycu lub u królowej, ale jak dowiedziałam się, że w reprezentacji Polski w piłce nożnej gra Wojciech Szczęsny to odrazu odrzuciłam wszystkie inne propozycje - powiedziałam z wielkim sarkazmem. Głupie pytanie głupia odpowiedź.
-Bardzo śmieszne. - prychnął Wojtek.
-Napoczatku zgłosiłam swoje CV do skoczków, ale oni znaleźli już fizjoterapeute dlatego zaproponowali mi pracę z wami. Długo się zastanawiałam i miałam już odrzucić propozycje bo wiedziałam, że będę pracowała z tobą, ale w końcu postawiłam się zgodzić.
-Serio? Chciałaś przekreślić swoją karierę bo mnie nie lubisz - zaśmiał się wrednie - żałosne
-No widzisz jakoś nie uśmiechało mi się codziennie pracować z kimś kto kiedyś zniszczył mi życie.
-Słucham? - zapytał zdziwiony i trochę oburzony.
-Heh... Obrażałeś mnie przez całą szkołe. Nastawiłeś wszystkich przeciwko mnie chociaż ja nigdy nic nikomu nie zrobiłam. Nie mogłam znaleźć sobie znajomych bo nikt nie chciał się przyjaźnic z takim nieudacznikiem jak ja. Byłeś popularny i wykorzystałeś to przeciwko mnie. Tylko cały czas nie wiem dlaczego ja. Wiesz byłam wtedy nastolatką nie umiałam poradzić sobie z taką presją- Wojtkowi zrobiło się chyba trochę głupio.
-Byłem wtedy jeszcze młody nie przesadzaj. Dzieciaki popełniają błędy - powiedział oschle. W jego słowach nie było ani trochę skruchy.
-No dobra może w gimnazjum byłeś gówniarzem, ale w liceum było to samo a wtedy byliśmy już prawie dorośli. Albo wczoraj... Proszę cię.
-Ty też nie byłaś święta
-Tak? A może łaskawie powiesz mi co takiego zrobiłam, że do cholery postanowiłeś zniszczyć mi życie - krzyknęłam. - Wojtek znowu nie odpowiedział mi na to pytanie. - No chyba, że jak widać sam nie wiesz.
-Weź już przestań.
-Jak ja współczuję twojej dziewczynie. Naprawdę biedna.
-Nie mam - mruknął.
-Niemożliwe! Czyżby ten idealny Wojciech Szczęsny nie miał dziewczyny? - Kpiłam z niego. Skoro on może to i ja.
-Ha ha ha. Już się tak nie śmiej bo ty też nie masz chłopaka.
-A skąd to możesz wiedzieć?
-No bo cię znam. Jesteś zbyt nieśmiała żeby nawet zagadać.
-Wojtek! - zatrzymałam się przed chłopakiem. - Nie jestem już taka jak kiedyś. Zmieniłam się więc proszę przestań mnie obrażać. Może i nie mam chłopaka, ale nieśmiała nie jestem odkąd przestałam cię znać. Bo tylko i wyłącznie przez ciebie taka byłam.
-Mhm jasne... Udowodnij w takim razie, że się zmieniłaś - Nie pomyślałam nad tym co robię. Byłam wściekła i chciałam mu to jak najszybciej udowodnić. I stało się. Zbliżyłam się do jego ust i pocałowałam go. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu Wojtek oddał pocałunek gdy ja chciałam się już od niego oderwać. Nie wiem dlaczego to zrobił może poprostu był zaskoczony moją reakcją. Nie powiem całował świetnie.
-Wystarczy ci taki dowód? - powiedziałam gdy oderwaliśmy się od siebie - Oczywiście chciałam ci tylko to udowodnić i ten pocałunek nic dla mnie nie znaczył. - szybko jeszcze sprostowałam sytuację na wszelki wypadek jakby się nie domyślił. Wojtek jednak już się nie odezwał. Przez dłuższy czas szliśmy w milczeniu. Przeszliśmy już spory kawałek drogi. - Może tutaj będzie zasięg. Spróbuj do nich zadzwonić - powiedziałam w końcu zmęczona długą podróżą.
-No dobra - mruknął Wojtek i wyciągnął telefon.
-Halo? - Powiedział do telefonu Wojtek
-...
-Jak to pomylilście autobusy? Nie no nie wierzę. Idioci! - krzyczał Wojtek - może teraz łaskawie po nas przyjedziecie i odwieziecie do hotelu. - Szczęsny jeszcze chwilę opisywał miejsce w którym się znajdujemy i się rozłączył.
-Ci idioci podali nam zły autobus, a później stwierdzili, że skoro nie dzownimy to chyba nie chcemy pomocy. Będą za około godzinę bo jak się okazało znajdujemy się sporo za miastem.
-Super - powiedziałam z ironią i usiadłam na krawężniku. Byłam zła, zmęczona i było mi bardzo zimno. Nogi bardzo mnie bolały. W sumie nie powinnam się dziwić w końcu przeszłam kilkanaście kilometrów na dziesięciocentymetrowych szpilkach.
-Zimno ci? - zapytał Wojtek.
-Tak, nawet bardzo.
- To pobiegaj, albo poskacz się rozgrzejech. -zaśmiał się, a ja zmroziłam go tylko spojrzeniem.
-Powodzenia w bieganiu w takich butach.
-To po co je zakładałaś. I tak nie będziesz w nich ładniejsza. Nic ci już nie pomoże.
-Wolę jak siedzisz cicho. Chociaż trochę mniej mnie wkurzasz. - prychnąłem w jego stronę. Chłopak tylko głupio się zaśmiał i dalej milczeliśmy.
Wreszcie przyjechał po nas kierowca kadry i zawiózł do hotelu. Z Wojtkiem już nie odzywaliśmy się do siebie i całe szczęście. Chociaż dzisiaj nawet chwilkę rozmawialiśmy w miarę normalnie noi ten pocałunek... Nie wiem dlaczego, ale nie mogę przestać o nim myśleć. Był cudowny. Zastanawiam się dlaczego on go odwzajemnił. Ale halo dlaczego ja o tym myślę w taki sposób. Powinnam teraz szczotkować żeby milion razy, a mi się podobało...
Nie myśląc już o tym postanowiłam położyć się spać. To napewno od zmęczenia. Jutro wszytko będzie normalnie.
Kolejny rozdział za nami ❤
Jakbyście mogli dać znak życia żebym wiedziała, że jest sens to pisać
Pod każdym nowym rozdziałem będę dziękować za komentarze pod wcześniejszym.
Za komentarz dziękuję Buntowniczka89 💕
CZYTASZ
Never say Never / Wojciech Szczęsny
Fiksi PenggemarDwudziestopięcioletnia Kinga, pała wielką nienawiścią do bramkarza reprezentacji polski. Na szczęście po skończeniu szkoły utraciła z nim kontakt. Wszystko jednak się zmienia, gdy dziewczynie udaje się zdobyć pracę fizjoterapeutki w reprezentacji...