Zmierzałam właśnie na trening. Zabolało mnie to co powiedział Wojtek, ale stwierdziłam, że to przecież on więc nie ma co się przejmować.
Jego opinia zupełnie mnie nie obchodzi, a on nie zepsuje mi dzisiejszego dnia.
Nie no dobra kogo ja oszukuje. Nie wiem dlaczego, ale tak bardzo mnie to zabolało. No dobra niby nie obchodzi mnie jego zdanie, ale bez przesady. Powiedział, że mnie można tylko przelecieć. No niestety z kamienia nie jestem i nie potrafię zachowywać się jakby to po mnie spłynęło.
No, ale cóż...Weszłam na boisko i usiadłam na krzesłach obok. Piłkarze właśnie zaczynali trening. Narazie mieli biegać kilka okrążeń wokół boiska. Niby nic takiego, ale jednak takie bieganie jest najbardziej mylne. Widzisz sobie ich jak biegają, ale nikt nie zwraca uwagi na ustawienie ich nóg, ale od tego jestem ja. Naszczęscie wszyscy biegali poprawienie co oznaczało, że nikomu nic się nie dzieje.
Teraz każdy z nich robił tzw. wiatraczki. Wtedy mój wzrok przykuł bark jednego z piłkarzy.
Ruszał się on inaczej niż powinien. Musiałam jednak podejść, dotknąć i zobaczyć czy się nie pomyliłam. Los oczywiście musiał robić mi na złość i ,,skontuzjowanym" zawodnikiem musiał być Wojtek.
Niechętnie wstałam z ławki i ruszyłam w stronę bramkarza.-Nie ruszaj się i przestań na chwilę robić ćwiczenia - powiedziałam gdy stałam już obok niego. Spodziewałam się jakiejś docinki z jego strony, ale o dziwo odrazu zrobił to o co prosiłam. Ruszałam lekko jego barkiem w dwie strony.
-Ała - syknął nagle Wojtek.
-Wypadł ci bark. To nic takiego, ale musisz ze mną iść to ci go nastawie. - powiedziałam bardzo poważnym tonem. W myślach przeklinałam los, że to akurat on musiał coś sobie zrobić.
W milczeniu doszliśmy do mojego gabinetu. Chłopak usiadł na krześle, a ja sprawnie wszystko mu nastawiłam.
-Jest już ok - powiedziałam i zaczęłam wpisywać coś w dokumentach. Czasami wydawało się to naprawdę głupie. Niby nic się nie stało, a związek i tak kazał mi wszystko odnotować. Czekam tylko aż ktoś zatnie się kartką albo złamie paznokieć. Wtedy pewnie też będą mi kazać to zapisać.
Odwróciłam się jeszcze na chwilę i zobaczyłam, że Wojtek dalej tu siedzi. -Możesz już iść - powiedziałam szybko i wróciłam do wcześniejszego zajęcia, dalej jednak nie słyszałam żeby Szczęsny się poruszył - Mogę ci w czymś jeszcze pomóc? - zapytałam oschle.-Kinga... Bo ja... - usiadłam na biurku i patrzyłam się na Wojtka - Ja chciałem cię przeprosić za to co powiedziałem. Wcale tak nie uważam. Poprostu wiem jaki jest Mario, ale nie powinienem tego mówić o tobie. Może się nie lubimy, ale nie mam o tobie aż tak złego zdania. - otworzyłam szeroko oczy.
-Mam rozumieć, że właśnie dokonałam cudu i Wojtek Szczęsny mnie przeprasza? - zaśmiałam się, a piłkarz razem ze mną.
-Na to wygląda. Czyli co? Zgoda?
-Zgoda - uśmiechnęłam się, Wojtek mnie przytulił. Czułam się wspaniale w jego ramionach. Wiedziałam, że jak na nasze relacje już zdecydowanie za długo się przytulamy, ale żadne z nas nie chciało się odsunąć. To było naprawdę dziwne, ale jeszcze dziwniejsze było to, że mogłam tak stać wiecznie.
Nagle zadzwonił mój telefon. Momentalnie od siebie odskoczyliśmy.
A ja wzięłam urządzenie do ręki.-Tak słucham?
-[...]
-Tak, tak z Wojtkiem wszystko w porządku. Właśnie skończyłam mu wszystko nastawiać i wraca na trening.
-[...]
-A okej, dobrze przekażę mu.
-[...]
-Do widzenia.
-Nawałka powiedział, że nie ma sensu żebyś już wracał na trening. Masz przyjść dopiero na popołudniowy - przekazałam Szczęsnemu informację z rozmowy.
-Ok - powiedział oschle i wyszedł. No to na tyle chyba bycia dla siebie miłym.
***
Zbliżała się godzina osiemnasta. Właśnie na tę godzinę byłam umówiona z Mario. Naszczęscie piłkarze mieli teraz wieczorny trening więc nikt mi nie przeszkadzał
Nie miałam pojęcia w co się ubrać. Nie zabardzo miał mi kto też w tym pomóc. Czasem żałowałam, że nie ma tutaj żadnej dziewczyny.
W końcu jednak postawiłam na letnią białą sukienkę i kurtkę jeansową. Poprawiłam jeszcze makijaż i byłam gotowa do wyjścia.Zeszłam do holu gdzie już czekał na mnie niemiec.
-Hej, pięknie wyglądasz. Proszę to dla ciebie - powiedział i wręczył mi czerwoną róże.
-Dziekuje - uśmiechnęłam się do chłopaka - gdzie idziemy?
-A to już niespodzianka - uśmiechnął się do mnie - mam tylko nadzieję, za trafimy.
Chciałam najpierw przeprosić za tak długą nie obecność.
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze i głosy.
Przedewszystkim chciałam podziękować Buntowniczka89 która jest dla mnie wielka motywacją i jej dedykuję ten rozdział (ale mój wattpad odmówił współpracy) i oczywiście zapraszam do jej super ff o Miliku.Jeśli spodobał wam się ten rozdział zostawcie komentarz i gwiazdkę
(nie widziałam jaką dać do tego piosenkę więc dałam poprostu taką która lubię, przepraszam jeśli nie pasuje)
Do następnego ❤
CZYTASZ
Never say Never / Wojciech Szczęsny
ФанфикDwudziestopięcioletnia Kinga, pała wielką nienawiścią do bramkarza reprezentacji polski. Na szczęście po skończeniu szkoły utraciła z nim kontakt. Wszystko jednak się zmienia, gdy dziewczynie udaje się zdobyć pracę fizjoterapeutki w reprezentacji...