Rozdział 3

373 26 0
                                    


*perspektywa Marinette*

Pan Agreste czekał już w sali przesłuchań, aż wejdę. Trochę się stresowałam, bo w końcu to nie byle kto. Weszłam do pokoju i powiedziałam:

-Dzień dobry Panie Agreste

-Witam sierżancie - powiedział uśmiechając się do mnie. Muszę przyznać, że ma piękny uśmiech, a jego oczy dodają mu tylko uroku - mogłabym się dowiedzieć po co zostałem tutaj sprowadzony? - zapytał.

-Jest pan podejrzany o próbę zabicia Lili Rossi - odpowiedziałam na jednym wdechu.

-Tej Lili, była strasznie zła na mnie ostatnio o to, że chciałem z nią zerwać, wie panie jakie są kobiety, ale od tej pory nie miałem z nią kontaktu - rzekł pewny siebie. Nie wyczułam żadnego kłamstwa u niego, mówił to bardzo pewny siebie i nie było widać po nim strachu. Chyba rzeczywiście jest niewinny.

-A mógłby Pan mi powiedzieć kiedy ostatnio się widzieliście? - zapytałam.

-Jakieś dwa tygodnie temu, a i proszę mi mówić na Ty - bąknął.

-Nie spoufalam się z podejrzanymi w śledztwie - odrzekłam.

-Jak sobie Pani życzy - rzekł.

-Gdzie Pan był 30 czerwca w niedzielę około godziny 22? - zadałam pytanie dalej prowadząc śledztwo.

-Chyba u mojego przyjaciela Nino, tak świętowaliśmy jego odebranie dyplomu na studiach - powiedział jak zwykle pewny siebie. Coś mi w nim nie pasuje.

-Czy pański przyjaciel może to potwierdzić?

-Ależ oczywiście - odparł.

-Jak on się nazywa? - zapytałam. Zastanawiał się chwilę, ale odpowiedział:

-Kim le Chien.

Nie pasuje mi to, że się zastanawiał przy podaniu nazwiska.

Zadałam jeszcze pare pytań i kazałam się dowiedzieć czy rzeczywiście był wtedy u swojego przyjaciela, potwierdził to. Nie miałam żadnych dowodów na to, że może być chociaż w małym stopniu zamieszany w tą próbę zabójstwa, musiałam więc go wypuścić. Po przesłuchaniu poszłam do Ayli.

-Coś mi w nim nie pasuje - powiedziałam do przyjaciółki.

-Według mnie wyszło jest jasne, Lila była zła, że chciał z nią zerwać, pewnie się nie dowiemy kto usiłował ją zabić, bo ona sama pewnie nie wie - rzekła z pewnością.

-Ale on się zastanawiał jak zapytałam o nazwisko jego przyjaciela - odrzekłam.

-Może zapomniał jego nazwisko i próbował sobie przypomnieć? - powiedziała.

-A Ty byś zapomniała moje nazwisko?

-No raczej, że nie - powiedziała zbita z tropu.

-No właśnie, a my też się przyjaźnimy, raczej nie zapomina się nazwiska przyjaciela, zastanawiał się kto jest na tyle zaufany, by skłamać w potwierdzeniu jego alibi - odparłam.

-To co zamierzasz z tym zrobić, nie mamy dowodów.

-Nie wiem - usiadłam zrezygnowana na krześle.

-Jedź do domu, już późno. Jutro coś wykombinujemy - powiedziała troskliwie.

-No dobrze, narazie! - krzyknęłam na odchodne.

Jak byłam już w domu postanowiłam oglądnąć jakiś film. Nagle coś mi zaświtało w głowie. Przecież Lila jest bogata i twierdzi, że zrobił to dla pieniędzy, a jest możliwość, że jest bankrutem. Mogłabym udawać jedną z bogatych pań i do tego mogłabym udawać projektantkę mody żeby się do niego bardziej zbliżyć, w końcu jest modelem. W ten sposób dowiedziałbym się czy będzie chciał mnie zabić. Postanowiłam, że opowiem o tym planie Ayli jutro w pracy. Z tą myślą zasnęłam. Śniłam o czyichś szmaragdowych oczach, były takie hipnotyzujące.

*perspektywa Adriena*

Gdy wróciłem z przesłuchania pojechałem prosto do Kima, dobrze że skumał że ma potwierdzić moje alibi, jednak nie jest takim idiotą za jakiego go miałem. Z Lilą się jeszcze policzę, narazie mam związane ręce póki policja się koło niej kręci. Chociaż ta policjantka, która mnie przesłuchiwała jest niczego sobie. Była naprawdę ładna, no ale nie przyda mi się na nic.



Gwiazdka? Komentarz? To motywuje do pisani.

Jeśli jest jakiś błąd w opowiadaniu napisz w komentarzu.

Dzięki za przeczytanie.

Przeklęta marynarka ||Miraculum||Where stories live. Discover now