Rozdział 15

217 15 0
                                    

*Perspektywa Marinette*

-Kochanie spakowana? - zapytał mnie mój przystojny mąż.

-No właśnie nie - westchnęłam - nie wiem czy mam zabrać tą turkusowo morską sukienkę w niezapominajki czy też może tą pudrową przechodzącą w łososiowy, a obydwie się nie zmieszczą, a do tego jeszcze nie wiem co na siebie włożyć - powiedziałam już do końca nie wiedząc co z tym zrobić. Mimo mojego smutku w głosie on się zaśmiał, od kiedy bawi go moje nieszczęście?

-Kochanie.. czy aby nie przesadzasz? - zapytał z rozbawieniem.

-Przesadzam? Niby w czym? - fuknęłam już poddenerwowana.

-Jak dla mnie ta pierwsza jest po prostu niebieska w kwiatki, a ta druga różowa, różnią się tylko tym, no ale skoro tak się sprawy miewają to może założysz tą turkusowo morską w niezapominajki , a tą pudrową przechodzącą w łososiowy smakujesz do walizki? Poza tyk nie wiem po co bierzesz tyle rzeczy, przecież jedziemy tam tylko na jeden dzień - powiedział jak zwykle uśmiechając się do mnie.

-Oczywiście, że nie za dużo i masz racje włożę tą pierwszą, drugą spakuję. Dzięki , a Ty kochanie może włożysz tą marynarkę, w której wyglądasz tak przystojnie? - cmoknąłem go w policzek i pobiegłam się przebrać.

W dali jeszcze usłyszałam jak mówi, że we wszystkim wyglądam czarująco, on też zawsze w moich oczach wyglada czarująco. Kocham go całym swoim sercem. Uśmiechnęłam się tylko i poszłam się przebrać. Po jakichś paru minutach zeszłam gotowa.

-Moja Pani już gotowa? - zaplątał i wyciągnął w moją stronę rękę. Ja tylko skinęłam głowa chwyciłam jego dłoń i pociągnęła go w stronę wyjścia. Tym razem to Adrien miał prowadzić więc ja usiadłam na miejscu pasażera.

Jechaliśmy i jechaliśmy, a mi się strasznie ten czas dłużył, już nawet ściemnić się zdążyło.Nie mogę się już doczekać by spotkać mamę i tatę, no i oczywiście Alyę i Lukę, muszę im to wszystko wyjaśnić. Czuję, że nie będzie łatwo, ale tylko to nam stoi na przeszkodzie do szczęścia.

-Kochanieee - powiedziałam do Adriena przeciągając ostatnią literę.

-Tak? - zapytał nie odwracając wzroku od kierownicy.

-Za ile będziemy? Strasznie mi się nudzi - rzekłam zgodnie z prawdą.

-Nie poznajesz okolicy? - zapytał - już prawie jesteśmy.

-Naprawdę? - aż podskoczyłam na siedzeniu - to świetnie.

Teraz zdałam sobie sprawę, że jesteśmy już praw kilometrów od piekarni moich rodziców.

-Zatrzymamy się tylko na stacji benzynowej żeby na wszelki wypadek mieć dużo benzyny, OK? - zaplątał Adrien, a ja tylko pokiwałam głową w geście, że się zgadzam. Po chwili zjechał na stacje benzynową, która była praktycznie pusta, No cóż pewnie o tej porze mało kto tankuje swój samochód. Zatankował i poszedł zapłacić, a ja w tym czasie czekałam na niego w aucie. Nagle przykuło moją uwagę znajome auto. Po chwili jego właścicielka wyszła z swojego auta i pewnym krokiem dążyła w moją stronę. W tej samej chwili wyszedł Adrien z budynku i zaczął biec w moją stronę z przerażeniem w oczach coś krzycząc.O co tu chodzi? Odwróciłam się i już wiedziałam czemu Adrien był taki przerażony. Co ona ode mnie chce?


Gwiazdka? Komenatrz? To motywuje do pisania.

Jeżeli jest jakiś błąd napisz w komentarzu.

Dzięki za przeczytanie.

Przeklęta marynarka ||Miraculum||Where stories live. Discover now