Rozdział 14

232 14 3
                                    


*perspektywa Adriena*

Przez ostatni tydzień było jak w bajce, oświadczyłem się Marinette, razem budujemy swoją przyszłość i nic nie stanie nam już na drodze. Można powiedzieć, że po tylu latach wreszcie doczekałem się swojego Happy End'u. Do pełnego szczęścia brakuje mi jedynie malutkich dzieci zrodzonych z naszej miłości. Minął już tydzień odkąd zgodziła się wyjść za mnie. Postanowiliśmy ślub wziąć szybko No i oczywiście bez hucznych ceremonii na wszelki wypadek. To dzisiaj już mamy iść do urzędu by powiedzieć sobie tak na zawsze, jestem niezmiernie szczęśliwy z tego powodu. Właśnie wkładam garnitur by iść z Marinette do urzędu. Gdy go włożyłem coś mi nie pasowało. Pomyślałam, że marynarka od mamy będzie idealnie pasować i do tego za każdym razem kiedy będę ją wkładał będzie mi nie tylko przypominać o mamie, ale też o ślubie z miłością mojego życia. Włożyłem ją i rzeczywiście pasowała jak ulał. Po chwili do salonu weszła Marinette w pięknej białej sukience, wyglądała nieziemsko, co oczywiście jej powiedziałem na wstępie, a ona przy tym się zarumieniła. Ciesze się, że wywołuje u niej rumieńce na twarzy. Naszymi świadkami będą niedawno poznani znajomi, co prawda nie znamy się długo, ale to dobrzy ludzie i zgodzili się być naszymi świadkami. Gdy mieliśmy już wychodzić z domu Mari mnie zatrzymała, widać było, że była czymś zmartwiona, tylko czym? Przecież to prawdopodobnie najszczęśliwszy dzień w jej życiu, a przynajmniej tak mi się wydaje.

-O co chodzi księżniczko? - zapytałem zmartwiony jej nastrojem na chwile przed ślubem - Rozmyśliłaś się? Nie chcesz wyjść za mnie? Rozumiem, zostawię cię samą - powiedziałem na skraju płaczu domyślając się p co jej chodzi.

-Nie, oczywiście, że chce za Ciebie wyjść, przecież cię kocham - powiedziała zapewniając mnie, że się nie rozmyśliła równocześnie znów przywracając mi szczęście z dzisiejszego dnia, ale skoro to nie o to chodzi to dlaczego jest taka zmieszana?

-Więc o co chodzi? Możesz mi powiedzieć wszystko - odparłem trochę ciekawy tego o co może jej chodzić.

-No bo wyjechaliśmy z Paryża bez żadnego pożegnania, moi rodzice napewno się o mnie martwią, nikt nie wie co się ze mną stało. Alya pewnie też się martwi, Luka pewnie też, dałam mu nadzieję, a potem tak po prostu uciekłam. Czuję się jak oszustka. - powiedziała, a ja zrozumiałem jej smutek. Co prawda ja tego nie odczuwałem, ponieważ nie było nic w Paryżu za czym mógłbym tęsknić.

-Rozumiem Mari, obiecuję, że po ślubie pojedziemy do Twoich rodziców i ich zapewnimy, że nic Ci nie jest. - odparłem próbując poprawić jej humor.

-A co z Tobą? Przecież nie możesz od tak wrócić do Paryża i swobodnie chodzić po jego ulicach.

-Coś się wymyśli księżniczko, przebierzemy się albo coś w tym stylu, a teraz chcę zobaczyć Twój piękny uśmiech, skoro się nie rozmyśliłaś to za chwile będziemy małżeństwem, nie chce wspominać przy naszych dzieciach jaką smutną minę miałaś na ślubie z tatusiem - zażartowałem.

-A co już tak Ci się spieszy do dzieci? - powiedziała śmiejąc się perliście, na co ja również odpowiedziałem śmiechem.

-Z taką piękną kobietą mogę mieć dzieci nawet teraz - rzekłem całując ją w policzek. Ona tylko się uśmiechnęła, złapała mnie za rękę i razem przekroczyliśmy próg naszego domku. Wsiedliśmy do auta i już po chwili byliśmy pod urzędem. Przez cały ten czas byłem uśmiechnięty i wręcz wniebowzięty całą tą sytuacją, aż nagle urzędnik zapytał, czy chcę poślubić Lisę Equzi, bo takie nazwisko ma obecnie Marinette. Ja na to oczywiście odpowiedziałem tak, a po chwili wpatrywałem się w moją Marinette czekając na jej zgodę. Oczywiście się zgodziła, złożyliśmy podpisy, a później nasi świadkowie i namiętnie się pocałowaliśmy. Wyszliśmy z urzędu i wsiedliśmy do auta jadąc prosto do naszego domku na noc poślubną. Teraz Marinette jest tylko moja, a ja jestem tylko jej, nic nas nie rozłączy.


Gwiazdka? Komentarz? To motywuje do pisania.

Jeśli jest jakiś błąd w opowiadaniu napisz w komentarzu.

Dzięki za przeczytanie.

Przeklęta marynarka ||Miraculum||Where stories live. Discover now