Rozdział 9

38 6 2
                                        

- Chloe! - wykrzyczałam i wzrokiem szukałam mojego telefonu.
- Kto? - zapytał Mike - To ta taka szalona z rana?
- Tak, dokładnie! Słuchaj, muszę się z nią skontaktować, jak najszybciej. Widziałeś mój telefon?
- Nie. - powiedział, ignorując moje zdenerwowanie. Po prostu dalej wpatrywał się w sufit.

Swojego smartfona znalazłam w ogródku. Kompletnie zapomniałam, że to właśnie tam próbowałam dodzwonić się do Chloe dziś rano. Usiadłam na drewnianym krześle. Wystukałam na klawiaturze tę wiadomość

Chloe, proszę cię nie możesz mnie tak olewać. dużo rzeczy ci nie powiedziałam, ale naprawdę mogę to wyjaśnić.
jeśli chcesz przyjdź do mnie jutro, przed szkołą.

Nie powiem, byłam dość przejęta tą całą sytuacją. Nie wiedziałam o co jej chodzi, a podczas porannego zamieszania, jakby rozpłynęła się w powietrzu. Na moje nieszczęście, jutro poniedziałek. Zazwyczaj rano przychodzi do mnie, abyśmy razem mogły pójść do szkoły, czy gdziekolwiek indziej. Nie oszukujmy się, nie uczę się najlepiej, a moja frekwencja to żart.

Udałam się spowrotem na górę, a przynajmniej miałam taki zamiar. Podczas wchodzenia na pierwszy schodek, zawołała mnie mama. Przeszłam do salonu, gdyż tam znajdowała się kobieta. Siedziała w kompletnej ciszy. Sama. Usiadłam na fotelu przed nią i wtedy ujrzałam łzy spływające z jej policzka. Jak wspomniałam wcześniej, nie miałam z nią dobrych kontaktów. Dlatego po prostu czekałam, aż coś powie, sama nie odezwałam się ani słowem.

- Ojciec... - zaczęła niezbyt odważnym głosem.
- Co z nim?
- Wyszedł.
- Ale pokłóciliście się? - zapytałam coraz bardziej przejęta całą sytuacją.
- Tak, Helena, pokłóciliśmy się. To by się oczywiście nie stało, gdyby nie te twoje sekreciki i przyjmowanie do domu jakiś obcych ludzi. Skąd ja mam wiedzieć, czy mnie nie okradną? To wszystko jest jakieś podejrzane.

Tak jak myślałam, nie umiem kłamać. Na miejscu mojej mamy też bym miała niezłe wątpliwości, dlatego siedziałam cicho. W końcu nie miałam nic na swoje usprawiedliwienie. Czekałam tylko na dalszy rozwój wydarzeń.

- W ogóle, ojciec ma rację. Zawsze tak jest, a teraz wszystko spadnie na mnie! Ja będę musiała wam gotować, sprzątać. Rozumiesz, że nie mam na to siły? Sprawiasz cały czas jakieś problemy, nie możesz być jak Oliwier? Wyjechał na studia, dobrze się uczy, przynajmniej jedno dziecko nam się udało.

Przestałam widzieć wyraźnie. Łzy zapełniły całe moje oczy. Wzrok skierowałam na mamę. Mój smutek w ogóle jej nie ruszał. Nawet zaczęła dalej mówić i robić mi wyrzuty, ale wyłączyłam się. Odwróciłam się i zdecydowanym krokiem chwyciłam buty, stojące przy drzwiach wejściowych. Po prostu uciekłam.

Po zmierzchu i ze spuchniętymi oczami, wszystko wyglądało inaczej. Chciałam odbiec jak najdalej od domu, więc udałam się na sąsiednie osiedle. To właśnie tam najczęściej wybieram się, aby trochę pojeździć na deskorolce. Może i nie znam żadnych tricków, ale zwykła jazda po asfalcie nie jest tak nudna, jak może się wydawać. Szczególnie, jeśli masz ze sobą słuchawki.

Natomiast nie dzisiaj. W tym momencie nie miałam ani słuchawek, ani deskorolki. Nawet nie miałam butów, co się zmieniło, gdy tylko zaczęło mi doskwierać zimno.
,,No tak, nie wzięłam kurtki" pomyślałam. Szłam tak przez główną ulicę. Było to spokojne miejsce, rzadko jeździły tutaj samochody, to też nie bałam się, że zostanę przejechana. W tej chwili wszystko było mi obojętne, gdyż byłam w swoim świecie.

Zamyśliłam się tak bardzo, że nie usłyszałam pewnego głosu. Dobrze znanego mi głosu, co wprawiło mnie w jeszcze większe zdziwienie, gdy owy osobnik dotknął mojego ramienia. Odwróciłam się i zobaczyłam jego. Był to mój, naprawdę nie lubię tego słowa, crush? Znaczy to tyle, że bardzo go lubię, a on mnie niekoniecznie. Nie miałam siły się uśmiechnąć, więc palnęłam tylko zbywające ,,Hej"

- Coś się stało? - zapytał Aaron - Czy ty płakałaś?
- Nie - powiedziałam ocierając łzy ręką - To z zimna.
- Czemu ty nie założyłaś kurtki, normalna jesteś? - wyraźnie oburzony, zdjął swoją jeansową katanę i okrył mnie nią, tym samym lekko mnie przytulając.

Byłam wniebowzięta, ale to tylko przez moment, gdyż przypomniała mi się moja rodzinna sytuacja. Mimo to, zdobyłam się na lekki uśmiech i podziękowałam mu

- Teraz tobie będzie zimno - poinformowałam go
- Jak to odkryłaś? - odpowiedział sarkastycznie - Ale spokojnie, ja nie płaczę z zimna. Idziemy się przejść, czy mam już sobie iść, a ty po prostu jesteś zbyt grzeczna, żeby mi to powiedzieć?

Zaśmiałam się, a on zrobił to samo. Zgodziłam się na wspólne spędzenie czasu, nie myśląc nawet o tym, co teraz dzieje się w moim domu.

↪↪↪↪↪↪↪↪↪↪↪↪↪↪↪↪↪↪

dobra, nie było mnie ponad miesiąc. odinstalowałam wattpada ze względu na to, że słyszałam o wirusie, który na nim grasuje. natomiast postaram się od dzisiaj wrócić i w miarę możliwości pisać coraz częściej rozdziały.
miłego xx


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 17, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

not our worldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz