- Justin. - powiedziałam. Chłopak zaczął się powoli odwracać, a ja denerwowałam się coraz bardziej.
Chłopak spojrzał na mnie pytająco, a ja odetchnęłam głośno patrząc na swoje palce. Czułam, jak Ryan masuje pocieszająco moje plecy.
- Gratuluję. - uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na niego. On tylko prychnął i zmierzył mnie kpiącym spojrzeniem. Z tyłu usłyszałam głos Zayn'a, który mówił "Znowu ta dziwka", przez co zrobiło mi się cholernie przykro. W moich oczach zebrały się łzy. Spojrzałam na Kendall i bez słowa odwróciłam się, po czym ruszyłam biegiem w nieznanym mi kierunku.
- Hope! - usłyszałam krzyk Chaz'a, przez co z moich oczu zaczęły lać się łzy. Spojrzałam na nich przez ramię i zobaczyłam zszokowanego Justin'a i wyzywającego go Ryan'a, a również Chaz'a i Ken, biegnących za mną. Zwolniłam trochę i skierowałam się w stronę lasu. Zobaczyłam wielki kamień i usiadłam na nim zrezygnowana. Po co ja się starałam? Jego i tak to nie obchodziło. Jestem do bani. Nawet nie umiałam pogratulować osobie, którą kochałam.
- Mała, nie płacz. - usłyszałam nad uchem. Spojrzałam tam i zobaczyłam Chaz'a. Chłopak przytulił mnie do siebie, przez co rozpłakałam się jeszcze bardziej.
- Jestem beznadziejna. - wyszeptałam do jego ucha, szlochając cicho. Zaraz koło nas zjawiła się brunetka i również objęła mnie ramieniem.
- Wcale nie. To on jest beznadziejny. - pocieszył mnie chłopak.
- Jedźmy do domu. - powiedziałam. Dwójka moich przyjaciół pokiwała jedynie głową i razem ruszyliśmy do samochodu brunetki. Wsiadłam szybko do środka i czekałam, aż Ryan przyjdzie, żebyśmy mogli stąd w spokoju odjechać. W końcu zobaczyłam biegnącego chłopaka, a za nim Justin'a. Ken uruchomiła silnik i czekaliśmy, aż nasz przyjaciel wbiegnie do samochodu. Kiedy tak się stało, dziewczyna ruszyła z piskiem opon, nie czekając nawet, aż brunet zamknie drzwi.
- Hope, porozmawiaj ze mną! - usłyszałam krzyk Justin'a, jednak było już za późno. Ryan zamknął drzwi, a ja spojrzałam na niego załamana. Brunet widząc mój stan, przytulił mnie do siebie, a ja wtuliłam się w jego ciało i zaszlochałam głośno.
- Jestem do niczego. - wyszeptałam pod nosem, nie chcąc, żeby to usłyszeli, jednak przeliczyłam się.
- Mel, nie jesteś do niczego. Jesteś najlepszą osobą, jaką znam. Jesteś aniołem. - Ryan wyszeptał do mojego ucha, przez co wybuchłam jeszcze większym płaczem.
- On mnie nienawidzi. - wyjąkałam. Wiedziałam, że to nie była prawda, ale nie wiedziałam, dlaczego tak mówiłam. Nie rozumiałam mojego zachowania.
- Wcale nie. Uwierz mi kochanie, on Cię kocha. Tylko jest głupi i nie potrafi zastanowić się nad swoimi czynami. - chłopak pocałował mnie w czubek głowy, a ja spojrzałam na niego wdzięcznym spojrzeniem.
- Dziękuję. - wyszeptałam, wtulając głowę w zagłębienie jego szyi.
- Kurwa. - usłyszałam z ust Ken, która prowadziła samochód. Spojrzałam na nią i zobaczyłam, że patrzyła w lusterko, na drogę za nami. Spojrzałam tam i zobaczyłam Justin'a jadącego za nami. Za nim jechał jeszcze Zayn z Gigi i Harry z Carly.
- Kendall, przyśpiesz. - powiedziałam błagalnie do brunetki, a ona uśmiechnęła się do mnie.
- Spokojnie, mała. Zaraz ich zgubimy. - powiedziała z pewnym siebie uśmiechem. - Lepiej zapnijcie pasy. - powiedziała, a ja wróciłam na swoje miejsce i wykonałam jej polecenie. Brunetka manewrowała między samochodami, gdyż właśnie znajdowaliśmy się na autostradzie. Nie wiedziałam, jakim cudem znaleźliśmy się tam tak szybko, ale to pewnie zasługa szybkości. Co chwila odwracałam się, żeby zidentyfikować, gdzie jest blondyn i widziałam, jak powoli go gubiliśmy.
CZYTASZ
Please, Don't Let Me Go! (Third Book) Zakończone
FanfictionJustin nie może poradzić sobie ze stratą Hope. W Londynie wszystko mu o niej przypomina, dlatego postanawia się wyprowadzić. Jego cel? LA. Razem ze swoimi przyjaciółmi będą próbować żyć normalnie. Będą próbować zapomnieć o dziewczynie. Będą robić ws...