*17* "Przepraszam."

745 34 10
                                    

Justin Pov

Siedziałem w rogu łóżka dziewczyny i patrzyłem, jak śpi. Uśmiechałem się, widząc jej rozchylone usta, z których wydobywało się ciche pochrapywanie. Była cholernie urocza. A to, że ponownie mi wybaczyła, utwierdzało mnie w przekonaniu, że miała ogromne serce. Ja sam nie zdobyłbym się na to, żeby komuś wybaczyć po tym wszystkim. Jestem pewny, że znienawidziłbym tę osobę i próbował się na niej zemścić. Ale ona była inna. Jedyna w swoim rodzaju. 

- Powinieneś iść odpoczywać. - usłyszałem głos nad uchem, który wybudził mnie z zamyślenia. Spojrzałem na tę osobę i zobaczyłem Gigi, która uśmiechała się do mnie. Nie chciałem zostawiać Hope, jednak wiedziałem, że nie wygram z blondynką, dlatego westchnąłem cicho. Pochyliłem się, żeby pocałować moją ukochaną w czoło i wstałem z łóżka. Było mi ciężko zostawiać ją samą, jednak nie miałem nic do gadania.

- Zawiadomiłaś jej przyjaciół? - spytałem, idąc z nią w kierunku drzwi. Blondynka spojrzała na mnie pytająco, a ja domyśliłem się, że nie zapamiętała mojej obietnicy. - Że się obudziła. Obiecałem to jej przyjaciółce. - wytłumaczyłem.

- Zapomniałam. - spojrzała na mnie przepraszająco, na co uśmiechnąłem się do niej.

- Daj telefon, ja to zrobię. - mruknąłem, wyciągając rękę w jej stronę, a ona bez żadnego sprzeciwu podała mi swoje urządzenie i kartkę z numerem brunetki. Wpisałem ciąg cyfr na telefonie i przyłożyłem go do ucha, uprzednio wciskając zieloną słuchawkę. Czekałem, aż odbierze, co uczyniła po trzech sygnałach.

- Halo? - usłyszałem męski głos. Zmarszczyłem brwi, spoglądając na blondynkę, która szła obok mnie. - Halo? - pytanie zostało ponowione, a ja westchnąłem.

- Czy to numer Kendall? - spytałem, modląc się o to, że nie pomyliłem imion. 

- A kim Ty jesteś? - w głosie było słychać zazdrość, na co zaśmiałem się kpiąco.

- Na pewno nie tym, kim Ty myślisz, że jestem. - powiedziałem, ziewając. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, jak bardzo zmęczony byłem.

- Dlaczego wydzwaniasz do mojej dziewczyny. - dał nacisk na przedostatnie słowo, na co prychnąłem. Nie wiedziałem, kim był ten koleś, ale wkurwiał mnie. 

- Zluzuj gacie. - powiedziałem zirytowany. - Dzwonię, żeby dotrzymać obietnicy. - mruknąłem, trzymając go w niepewności. To lubiłem. Denerwować ludzi. To było moje hobby.

- Mów, o co chodzi i spierdalaj. - powiedział, a mi podskoczyło ciśnienie. Nikt nie miał prawa się tak do mnie odnosić. 

- Daj Kendall do telefonu! - warknąłem zdenerwowany, przez co usłyszałem prychnięcie.

- Bo co? - wiedziałem, że sprawiało mu to chorą przyjemność i denerwowało mnie to piekielnie. Jednak wiedziałem, że sam nie byłem lepszy.

- Uwierz, nie chcesz ze mną zadzierać, więc daj ten pieprzony telefon swojej pieprzonej dziewczynie, albo tego, kurwa, pożałujesz! - warknąłem wściekły. W tle słuchawki usłyszałem głos brunetki i chciałem, żeby przejęła telefon od kolesia, który był cholernie wkurwiający. Rozmawiałem z nim krótko, a on zdążył mnie zdenerwować, jak nikt inny. Nawet jeśli to był któryś z przyjaciół Hope, wiedziałem, że go nie polubię. 

- Halo? - usłyszałem głos brunetki po chwili, na co odetchnąłem z ulgą. 

- Jak się czujesz? - chciałem przetrzymać ją w niepewności. 

- Z kim mam przyjemność? - spytała niepewnie, na co się zaśmiałem.

- Bieber. - przedstawiłem się rozbawiony. To zadziwiające, jak szybko potrafił mi się zmienić humor. - Zapomnij o moim pytaniu. - mruknąłem. - Dzwonię, żeby dotrzymać obietnicy. - powiedziałem to, co niedawno chłopakowi.

Please, Don't Let Me Go! (Third Book) ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz