Pół godziny później parkowałam na parkingu policyjnym. Oparłam się o oparcie i westchnęłam cicho. Posiedziałam tak chwilę, ale stwierdziłam, że nie będę przedłużać i odpięłam pas. Wyjęłam kluczyki ze stacyjki i złapałam moją torebkę, jak i torbę, w której były pieniądze, po czym wysiadłam z samochodu. W duchu dziękowałam, że chociaż na chwilę przestało padać i nie musiałam brać parasola. Zablokowałam drzwi i ruszyłam szybko na komisariat. Weszłam do środka i nie wiedziałam, gdzie mam się skierować. Zaczepiłam więc jakiegoś policjanta, który przechodził koło mnie. Spojrzał na mnie, a ja skrzywiłam się lekko. Był cały spocony i wyglądał, jak gremlin, ale już za późno na wycofanie się.
- W czym mogę pomóc? - spytał i uśmiechnął się do mnie, ukazując swoje żółte zęby. Jego oddech nie pachniał za dobrze i ledwo powstrzymałam odruch wymiotny. Ludzie, jak można się tak zapuścić?! Wszystko wszystkim, ale żeby nie dbać o uzębienie?
- Uh, tak. - opuściłam głowę, patrząc na torbę, by zaraz powrócić na niego. - Chciałam wpłacić kaucję. - powiedziałam, patrząc na niego i próbując pohamować obrzydzenie do jego osoby. Jeśli ten mężczyzna ma jakąś rodzinę, to szczerze jej współczułam. Nie pojmowałam, jak można się tak zaniedbać.
- Proszę za mną. - powiedział i odwrócił się. Nie patrząc na mnie, ruszył przed siebie, a ja, chcąc nie chcąc, musiałam za nim iść. Szczerze? Nadal nie wiedziałam, dlaczego chciałam wpłacić kaucję za chłopaka. Niby go kochałam, ale wiedziałam, że należałaby mu się kara. Choćby za moich rodziców. Jednak moje serce nie słuchało mózgu, a ciało słuchało serca.
- Caren, panienka chciała wpłacić kucję. - powiedział, wchodząc do jakiegoś pokoju. Przy słowie "panienka", spojrzał na mnie i uśmiechnął się miło, co odwzajemniłam. Może i wyglądał, jak bezdomny, ale nie mogłam ocenić jego charakteru, nie znając nawet jego imienia. Swoją drogo, powinien się chyba przedstawić, nie?
- Wpuść ją. - powiedział damski głos, a mężczyzna przesunął się, tym samym dając mi znak, żebym weszła, więc tak uczyniłam. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, ale mój wzrok spoczął na kobiecie, która siedziała za biurkiem, które znajdowało się na przeciwko drzwi i patrzyła w ekran komputera. Była raczej zadbana. Jej czarne włosy były spięte w wysokiego koka na czubku głowy, a na twarzy widniał nie za mocny makijaż, składający się z mascary, podkładu i czerwonej szminki. Oczy miała koloru szarego. Wyglądała na około czterdzieści lat. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się miło. Wstała i wskazała na krzesło po drugiej stronie biurka. Ruszyłam we wskazane miejsce, patrząc na jej miętowe długie paznokcie. Wyglądały, na prawdę, dobrze. Kobieta była wysoka i szczupła.
- Jestem Caren Hook. - uśmiechnęła się do mnie miło. Usiadłam na krześle i spojrzałam na nią. - Za kogo chciałabyś wpłacić kaucję? - spytała, a ja położyłam torbę z pieniędzmi na biurku.
- Za Justin'a Bieber'a. - mruknęłam, a kobieta spojrzała na mnie zszokowana. Przerzuciła wzrok na torbę i z powrotem na mnie.
- Jesteś tego pewna? - spytała, a ja pokiwałam głową, bez wahania. - Ten człowiek jest niebezpieczny. A do tego drogo Cię to wyniesie. - próbowała mnie jakoś przekonać, ale ja się tylko uśmiechnęłam.
- Macie jakieś dowody, przeciwko niemu? - spytałam, opierając głowę na dłoni, a kobieta pokręciła przecząco głową. - Więc dlaczego mówcie, że jest niebezpieczny? A co jeśli jest niewinny? - sama nie wierzyłam w to, co mówiłam, ale nie chciało mi się sprzeczać z kobietą. - W ogóle, jakim prawem go aresztowaliście? - spytałam o to, co przyszło mi do głowy.
- W jego domu policja znalazła bak z benzyną. - odpowiedziała formalnie kobieta, a ja prychnęłam.
- Tak samo, jak kilka samochodów. - mruknęłam. Byłam pewna, że nie posiadał tylko jednego auta. Nie daliby rady z jednym samochodem, jeśli ich jest tam ponad dziesięciu. Nie wiedziałam, czy nadal mieszkał z przyjaciółmi, ale tak podejrzewałam. Przecież nie zostawiliby go w takim stanie.
CZYTASZ
Please, Don't Let Me Go! (Third Book) Zakończone
FanficJustin nie może poradzić sobie ze stratą Hope. W Londynie wszystko mu o niej przypomina, dlatego postanawia się wyprowadzić. Jego cel? LA. Razem ze swoimi przyjaciółmi będą próbować żyć normalnie. Będą próbować zapomnieć o dziewczynie. Będą robić ws...