*00* "Cwaniaczek."

1.1K 47 9
                                    

Trzy lata później

Hope Pov

Mój budzik zadzwonił o godzinie ósmej, budząc mnie tym samym z mojego pięknego snu. Byłam niewyspana, ale przyzwyczaiłam się do tego. Od ponad dwóch lat Jason nie daje mi normalnie spać, co jest cholernie irytujące, ale nie mam mu tego za złe. Dzięki niemu moje życie ma jakikolwiek sens. To dla niego codziennie mam siłę i ochotę się budzić. On jest moim życiem. Niechętnie wstałam z wygodnego łóżka i Podeszłam do szafy, stojącej w rogu pomieszczenia. Mieszkam w trzypokojowym mieszkaniu. Nie jest ono duże, ale też nie małe. Wystarczające. Nie potrzeba mi więcej, chociaż mam świadomość, że mogłabym kupić sobie dom, ale nie potrzebuję go. No bo po co?

Z wybranymi jakimiś ciuchami skierowałam się do małej łazienki. Jest w kolorach bieli i beżu. W rogu stoi szklany prysznic, zaraz koło niego pralka i kosz na pranie. Z drugiej strony jest zlew z wielkim lustrem, które, o dziwo, jeszcze żyje. Koło zlewu stoi nieduża szafka, na której położyłam ciuchy. Wyszłam jeszcze z łazienki i skierowałam się do pokoju obok. Uchyliłam cicho drewnianą powłokę i wcisnęłam głowę do pomieszczenia. Zajrzałam do środka i zobaczyłam, że Jason śpi, na co uśmiechnęłam się lekko. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do łazienki, w celu wzięcia szybkiego prysznica. Będąc w pomieszczeniu, zostawiłam lekko uchylone drzwi, aby słyszeć, kiedy chłopak się obudzi i zaczęłam się rozbierać, po czym związałam włosy w koka. Nie tracąc czasu, weszłam do kabiny, pod ciepły strumień wody. Na dłoń wylałam żel o zapachu karmelu i wsmarowałam go w ciało. Szybko spłukałam pianę, zakręciłam kurek z wodą i złapałam za ręcznik, leżący na pralce, po czym owinęłam się nim. Wyszłam z kabiny i wytarłam ciało. Ubrałam czarną bieliznę, na to czarną koszulę i szarą rozkloszowaną spódniczkę, sięgającą kawałek przed kolano. Umyłam zęby i zrobiłam lekko makijaż, składający się z mascary i karmelowego błyszczyka, który zabarwił moje usta na lekki brąz. Rozpuściłam moje teraz blond włosy i rozczesałam je. Psiknęłam się jeszcze moimi ulubionymi perfumami i wyszłam z pomieszczenia. Skierowałam się do mojej sypialni i odłączyłam telefon spod ładowarki. Spojrzałam na godzinę i zobaczyłam, że jest ósma osiemnaście. Weszłam w listę kontaktów i wybrałam numer do Mandy. Odebrała po trzech sygnałach.

- Tak, pani Anders? - usłyszałam jej radosny głos w telefonie, na co tylko westchnęłam.

- Ile razy mam Ci powtarzać, żebyś mówiła mi po imieniu? - spytałam karcąco. - Jestem od Ciebie starsza tylko o trzy lata. - naburmuszyłam się. - A przez Ciebie czuję się tak staro.

- Oh, przepraszam Cię Carmel. - zaśmiała się, a jej zawtórałam. 

- Za ile byś mogła być? - spytałam, przypominając sobie, po co do niej dzwoniłam.

- Za jakieś dwadzieścia minut. - odpowiedziała, a ja pokiwałam głową w zrozumieniu, ale zaraz przypomniałam sobie, że ona przecież mnie nie widzi.

- A mogłabyś przyjechać do kawiarni?

- Oczywiście, ale to zajmie mi troszkę dłużej. - odpowiedziała.

- Nie ma sprawy. - powiedziałam miło. - To widzimy się w kawiarni. - pożegnałam się jeszcze i się rozłączyłam. Schowałam telefon do torebki, która leżała na krześle i wyszłam z pokoju, po czym skierowałam się do Jason'a. 

- Hej, kochanie, obudź się. - potrząsnęłam lekko jego ramieniem. Chłopczyk otworzył oczy i spojrzał na mnie zaspany, po czym przetarł oczka swoimi piąstkami. - Wstajemy. - uśmiechnęłam się do niego.

- Jeście pięć minut. - powiedział, a ja się zaśmiałam.

- Idziesz dzisiaj ze mną do pracy? - spytałam, a chłopczyk od razu ożył i skoczył w moje ramiona.

Please, Don't Let Me Go! (Third Book) ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz