Zwrot Akcji... Ale Czy taki dobry?...

131 4 2
                                    

Z.P.W Eden

Gdy tylko wyszliśmy z klubu ,wsiadłam z Jasem na quada i pojechaliśmy do mojego domku ,obok Amanaki. Położyłam Jasa na łóżku i sama walnęłam sie na nie zmęczona. Gdy tak leżałam ,Jas mnie przytulił i zasną. Długo nie myśląc zrobiłam to samo.

                               ♡♡♡

Rano obudził nas huk dochodzący z dołu ,a po chwili do pokoju wparował Vaas... tiiaaa.... ten to się chyba nigdy kurwa nie nauczy ,że to mój dom i mój teren prywatny...

- CO TY TU KURWA ROBISZ?! TO NIE TWÓJ DOM!!

- CO JA TU ROBIĘ?.... CO JA TU KURWA ROBIĘ?!?! CO WY TU KURWA "ROBILIŚCIE" !?!?

- A CHUJ CIE TO OBCHODZI!!! NIE JESTEŚMY KURWA RAZEM ,WIĘC NIE MASZ JEBANEGO PRAWA ODPIERDALAĆ TAKIEJ MANIANY!!! WOOON STĄD!!!! - Vaas jak na zawołanie wyszedł z pokoju ,przewracając po drodze kilka mebli. - Przepraszam Jas...

- To nie twoja wina... nic się nie stało... -Jas przytulił mnie mocno. - to co? Idę zrobić śniadanie... co byś zjadła?

-hyyyymmm, tościki.... - powiedziałam szczerząc się słodko.

- Oczywiście! - Jason zszedł na dół i zaczął przygotowywać śniadanie. Dziwiło mnie jedno... gdzie jest Helen? Od wczoraj jej tu nie spotkałam... może Jas coś wie. Zeszłam na dół i jak postanowiłam ,tak zrobiłam. Spytałam Jasa:

- Słuchaj... wiesz może ,gdzie jest moja przyjaciółka ,Helen? Mieszkała u mnie ,ale od wczoraj jej tu nie ma...

- Ma takiego szczeniaka ,wyżeła?

- No! A skąd wiesz?

- Byłem z Vaasem przed wczoraj po nią tu... a co? - w tej chwili zerwałam się na równe nogi.

- VAAS JĄ ZABRAŁ?! CO JEJ ZROBIŁ?!

- Ej... spokojnie... dał jej twój pokój w jego obozie... jest tam ze swoim psem... nic jej nie będzie...

- NIC NIE BĘDZIE?! ON MNIE KURWA KOCHA ,A JA ODRZUCIŁAM JEGO UCZUCIA ,I JEST CHOLERNIE WKURWIONY! ZROBI WSZYSTKO ,BYM ZMIENIŁA ZDANIE!! MUSZĘ PO NIĄ JECHAĆ!!! - szybko się zebrałam ,i ruszyłam do drzwi. Jason postanowił pojechać ze mną. W drodze do obozu zobaczyłam coś ,co mnie zaniepokoiło... w jednym z posterunków panował haos. Podjechałam bliżej... o kurwa... cały posterunek był rozjebany przez Vaasa... wszystko... wszystko było doszczętnie zniszczone... takiej rzezi ,to nigdy nie widziałam. Zgasiłam quada i pobiegłam do niego. Nie zauważył mnie. Podbiegłam do niego od tyłu ,i mocno przytuliłam... Vaas upuścił karabin i stał sztywny.

- Vaas...przepraszam... za ostro zareagowałam...przepraszam... - Vaas nic nie mówił. -Wiem... kochasz mnie... ale nie wyżywaj się na bezbronnych w tym przypadku ,ludziach... ukaż mnie... ale nie ich...proszę...

- Teraz mi to mówisz?.... teraz... po tym ,jak zniszczyłem cały posterunek?...

- J-ja wiem...przepraszam!! - wypłakałam ... dopiero teraz uświadomiłam sobie ,że go kocham... ale nie mogę z nim być... Hoyt by go zabił... a do tego gdyby zginą ,byłby mi tak bliską osobą ,że ból by był wielki ,a nawet niewyobrażalny... Vaas szybko się obrócił ,i przytulił mocno (czytaj: prawie udusił). 

- Eden... nie przepraszaj... nie masz po co... to ja zachowałem się jak kretyn... nie przepraszaj... ja...ja powinienem przeprosić...i przepraszam...

- Dziękuję... jesteś unikalny...

- Dzięki...h-heh... E-eden?...

- Hym? O co chodzi?

Miłość Szaleńca ♡far cry♡ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz