Z.P.W. Vaasa
Obudził mnie dźwięk...a raczej jebnięcie ,drzwiami. No jasne... Hoyt... podbiegł do mnie i strzelił z liścia.
- COŚ TY JEJ KURWA ZROBIŁ!?!?
- O CO CI KURWA CHODZI?! - Ej kurwa... WTF?! Co JA jej zrobiłem?! To ta pizda kazała zgwałcić Eden!...
- NIE UDAWAJ KURWA!!! - znowu strzelił mnie z liścia - TO TY ,SKURWYSYNIE WBIŁEŚ JEJ NÓŻ W BRZUCH!!!
- SAMA TO ZROBIŁA!!! -kolejny liść. Patrzyłem na niego tak zabójczym wzrokiem ,że mógłby zabijać.
- CHÓJU JEDEN!! WIEM ŻE TO TY!!!
- NIE PRZYZNAM SIĘ DO CZEGOŚ , CZEGO NIE ZROBIŁEM!!!
-JESZCZE ZOBACZYMY! - Hoyt każdy wyraz akcentował ,sycząc przez zęby. Wyszedł pełen wkuriwu i nienawiści... do mnie... nie no... a do kogo kurwa innego?! Do świętej Lucynki?!...UUGH... wszystko mnie już wkurwia... nawet te dwa ruchające się szczury w kącie... - WYPIERDALAĆ! - wrzasnołem i pizłem butem w podłogę ,po czym uciekły. Zaczołem płakać...
-Eden... niech nic ci się nic nie stanie...- po moich policzkach spływały łzy... jedna po drugiej...pragnę tylko ,by jej nic się nie stało... nic kurwa więcej... mógłbym nawet oddać za nią życie...ale tego nie zrobię.... bo wiem ,że wtedy jej nie obronię... zamknąłem oczy i odpłynołem...
Z.P.W. Eden
Obudziłam się po swojej egzekucji... leżałam w jakimś łóżku... to chyba był szpital...no... coś na ten wzór... na dole słychać było jakieś krzyki... głos Vaasa do razu poznałam ,a ten drugi...?...aaa... Hoyt na niego wrzeszczy... nagle głosy ucichły ,a po schodach ktoś zaczą wchodzić. Szybko zamknęłam oczy ,a w tej chwili do pokoju ostrożnie wszedł Hoyt. Zamkną cichudko drzwi i stał...
Z.P.W. Hoyta
Wkurwiłem się na tego gnojka... poszedłem do Eden. Wszedłem do jej pokoju ,zamknołem ostrożnie drzwi i stałem. Najwyraźniej spała. Podszedłem do niej bliżej i przykucnołem obok jej łóżka. W tej chwili obudziła się i wzdrygneła. Wstałem na równe nogi.
- Obudziłaś się... dobrze się czujesz?
- Odejdź! Nie podchodź! - Była przestraszona i miała łzy w oczach.
- Spokojnie!...chciałem cię tylko o coś zapytać... - patrzyła na mnie lekko zmrużonymi oczami ,jakby czekając ,aż się wypowiem. - więc jak to było... z tym nożem...- odwruciła się ode mnie mnie. Najwidoczniej nie miała ochoty na rozmowę. Cóż... kiedy indziej... zrobiłem głęboki wzdech ,i wychodząc rzuciłem za siebie: " Kiedy się zdecydujesz ,jak to było z tym nożem ,spytaj kogoś o mnie... a jak na razie ,Vaasio będzie miał niezapomniane PRZEŻYCIA..." i wyszedłem. Nie chciałem jej szantażować ,ale najwyraźniej musiałem... wruciłem do Vaasa... Z blatu wziołem jakieś ostrze i oglądałem je z szyderczym uśmiechem ,zerkając na Vaasa. Widziałem przerażenie w jego oczach. Prubował się wyrwać ,no ale kurwa nie okłamujmy się... to jednak kajdany z żeliwa. Podszedłem do niego i przykucnołem.
- To co?...przyznasz się w końcu? - przystawiłem ostrze do jego policzka i lekko przycisnołem - czy chcesz mieć "wieczny uśmiech"?.... - wkurwiony i zestresowany ,patrzył na mnie głośno wypuszczając powietrze z nosa. Gdy chciałem naciąć jego psią mordę ,do pomieszczenia wszedł jeden z moich żołnierzy.
- Szefie! Eden Szefa woła!- no w ostatniej kurwa chwili...
- Wiesz co Vaasio?... twoja buźka JESZCZE będzie cała...JESZCZE... - wstałem ,odłożyłem ostrze na krzesełko i ruszyłem w stronę jej pokoju. Gdy wszedłem do środka ,ona siedziała na łóżku.
![](https://img.wattpad.com/cover/137735220-288-k912538.jpg)
CZYTASZ
Miłość Szaleńca ♡far cry♡
CasualeWcielasz się w dziewczynę ,która przeżywa spodkania z Vaas'em. Raczej dla fanek Vaas'a z far cry 3 😉😉