4. Niech Czeka, Przynajmniej Zatęskni

184 8 0
                                    

- Jednak nie jest wodoodporny - powiedział Jake, gdy następnego dnia przyniósł mi telefon, który jego wujek zajmujący się naprawami miał obejrzeć.

Jęknęłam, ale nie wiem czy bardziej z żałości po telefonie czy po tym, że nie jestem w stanie dowiedzieć się czy Justin widział to, co ja myślę, że widział.

I czy już wie kim jestem.

- No weź, kupisz sobie nowy - mruknęłam w odpowiedzi.

- Nie jestem milionerką...

- No to ja ci kupię - wyszczerzył się do mnie tymi swoimi krzywymi zębami, które były wyjątkowo urocze. Każda dziewczyna się nimi zachwycała, a ja nigdy tego nie rozumiałam. Jak można się zachwycać zębami?

- Masz na to kasę? - wyglądał, jakby się zastanawiał, ale ostatecznie uśmiechnął się w ten głupkowaty sposób, co oznaczało tylko jedno. Zaraz powie coś bardzo idiotycznego.

- Mogę zacząć zarabiać pod latarnią.

- Kto by cię chciał?

- Ej! - wydął wargi, patrząc na mnie tymi swoimi świecącymi ślepkami. - Tego ciała pragną wszyscy - wskazał na swój brzuch, a ja spojrzałam na niego z 'jestes poważny?' wzrokiem. - Dobra, nie wszyscy, ale ty na pewno - wyszczerzył się. 

- Jesteś idiotą - przewróciłam oczami i zmieniłam pozycję, leżąc teraz na brzuchu. Nie miałam bladego pojęcia co mam zrobić z brakiem telefonu. Ciekawość zżerała mnie od środka, gdy pomyślałam, że Justin mógł mi odpisać i czekać na moją odpowiedź. 

- Jezus Maria! - krzyknęłam tak, że Jake prawie dostał zawału. - A co jeśli on teraz czeka na moją odpowiedź?! - przeniosłam przerażony wzrok na przyjaciela, który trzymał rękę w miejscu serca i patrzył na mnie takimi samymi oczami, co ja na niego. 

- Kobieto! Zawału dostanę! - rzucił we mnie poduszką, na co pisnęłam i niezgrabnie się uchyliłam. - I ogarnij downa! - ponownie dostałam poduszką, ale tym razem już nie zdążyłam zrobić uniku, więc moja twarz miała bliskie spoktanie z pierzem.

- Co z tego, że czeka? - prychnął. - Niech czeka, przynajmniej zatęskni - zacmokał i rzucił się na miejsce obok mnie. 

Spojrzeliśmy na siebie i w tym samym czasie się uśmiechnęliśmy. 

- Nawet o tym nie myśl, Thorn - przestrzegłam go, ale jak zwykle mial to gdzieś i wystartował do mnie z łapami. Kilka sekund później leżałam z podwienięta koszulką, z jego ustami na brzuchu i śmiałam się jak popieprzona. 

Od zawsze mi to robił! Tak samo się robi dzieciom, gdy chce się je rozśmieszyć, a on mi to robi, bo po pierwsze - podoba mu się to, a po drugie - uwielbia mnie wkurwiać.



***



Nienawidziłam szkoły i wiedział to każdy, kto mnie znał. Najchętniej rzuciłabym to wszystko i pojechałam gdzieś, jak najdalej stąd, ale istnieje parę powodów dla których tego nie zrobię. 

Justin

Zamknij się mózgu.

Dopiero kiedy wyłapałam dziwne spojrzenie chłopaka, który siedział ze mną w parze na chemii, zorientowałam się, że chyba prowadziłam swoją wewnętrzną rozmowę ciut za głośno.

- No co? - pokręcił głową i ponownie skupił się na pracy, przyglądając się jakiejś probówce. Westchnęłam, obracając głowę w stronę okna.

Dziękowałam Bogu za to, że nie miałam łączonych lekcji chemii z Justinem. W tych okularach ochronnych i kitlu naukowym wyglądałam jakbym uciekła z psychiatryka. Nie bardzo potrzebowałam, żeby Justin oglądał mnie w takim stanie.

Jeżeli mówimy już o stanie - mój telefon poszedł do naprawy, a raczej wymiany i nowy przyjdzie mi kurierem za jakieś dwa dni, więc huh... Nie mam telefonu na dodatkowe 48h.

Ciekawość czy Justin odpisał i co, nie dawała mi spokoju. Bardzo chciałam z nim popisać. Chyba się uzależniłam.

- Bae! - Jake rzucił się na mnie zaraz po tym jak wyszłam z sali. Wlepiłam w niego zszokowany wzrok. - Muszę ci coś powiedzieć!

Zaciągnął mnie na schody po drugiej stronie szkoły, a raczej pod nie. Tuż pod klatką schodową była mała przestrzeń, gdzie zwykle przesiadywaliśmy ze znajomymi podczas długiej przerwy.

- Co? - usiedliśmy pod schodami, w takim miejscu, że nie było nas kompletnie widać.

- Słuchaj - zdjął plecak i klapnął obok mnie, kładąc go pomiędzy swoimi nogami. - Hern, ta historyca, wysłała mnie po kredę na lekcji - wyciągnął z plecaka kanapkę zawiniętą w sreberko i podał mi, żebym sobie kawałek oderwała. Jego mama robiła najlepsze kanapki na świecie. - I zgadnij za kim szedłem. Za Bieberem.

Prawie udławiłam się kanapką. Zaczęłam kasłać, a Jake poklepał moje plecy, śmiejąc się z pełną buzią.

- Nie szczytuj, gadali tylko, że nie odpisujesz i jest dochodzenie kto ty jesteś.

- Super, czyli teraz cała szkoła będzie szukała jednej dziewczyny, która pisze do niego jakieś dziwne wiadomości.

- Tori, weź luzuj - przewrócił oczami. - Z tego, co wiem, nikt oprócz Jussa i jego przydupasów o tobie nie wie.

- Jeszcze - oddałam mu ostatni gryz mojej części, bo patrzył na mnie jakby miał mnie zjeść. - Kiedy nie będzie mógł wytrzymać, jestem pewna, że powie wszystkim i każdy będzie węszyć, a ja umrę ze wstydu.


✒️✒️✒️✒️✒️✒️✒️✒️✒️
Hej!
Powróciłam wraz z nowym rozdziałem😊
Następny w niedalekiej przyszłości😂👌🏻

You've Got a Message✉Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz