5. Jeżeli ty go nienawidzisz, to ja też.

228 8 2
                                    

Przewróciłam się na lewy bok, wciąż czekając na sen. Ciekawość. Ciągle miałam w głowie Justina, a raczej nasze wiadomości. Nie będę wiedzieć co odpisał, ale przynamniej będę mogła do niego ponownie napisać. 

W sumie... To nie wiem czy chcę. 

Westchnęłam i zdecydowałam się wstać z łóżka. Poszłam do kuchni, żeby nalać sobie trochę wody. Niestety nie byłam jedyną, która wpadła na taki pomysł. 

Zerknęłam z pod byka na Richarda, który w tym samym momencie spojrzał na mnie. Kurwa. Wyminęłam go, obierając za cel lodówkę, bo oczywiście ON sobie wziął butelkę z wodą. Starałam się go ignorować, ale on bezczelnie się na mnie gapił! 

Czułam na sobie jego wzrok, gdy zakręcał butelkę, podnosił szklankę do ust i nawet wtedy, kiedy pił. Miał cholerny tupet, naprawdę. Nie mogłam się w spokoju napić mleka, bo też patrzył!

- Masz jakiś problem? - warknęłam w jego stronę, ale bez odwagi, żeby na niego spojrzeć.

Nie odpowiedział natychmiast. Przecież musiał sobie najpierw zwilżyć gardło. Pieprzony książę.

- Zastanawiam się - odłożyłam karton mleka do lodówki. - Co ty do mnie masz, co? 

- Wszystko - z tymi słowami opuściłam kuchnię. Potem już nie zasnęłam.



***

Następnego dnia była sobota, co oznaczało wielki sprzątanie. Nie zamierzałam w tym uczestniczyć z tym rozwydrzonym bachorem.... i jego córką.

W nocy w ogóle nie spałam, więc miałam szansę uciec z domu o 6 nad ranem. Na kuchennym blacie zostawiłam karteczkę z informacją, że poszłam do koleżanki, ale nie napisałam do której, bo mama zaraz by zadzwoniła do jej rodziców i kazała im mnie odesłać do domu. 

Dom Georgii znajdował się kilka kilometrów od mojego, więc musiałam tłuc się autobusem z jakąś starszą panią, która modliła się na głos. Nie to, że coś, ale nie lubię takich ludzi w komunikacji miejskiej. Ja się staram innym nie przeszkadzać, ale niektórzy tego nie doceniają.

Stanęłam przed sosnowymi drzwiami i zadzwoniłam dzwonkiem. Czy tylko ja czuję się niezręcznie w takich momentach? Nigdy nie wiem kto mi otworzy. Wolałabym, żeby to była Gigi, ale moje szczęście znowu się gdzieś zmyło i była to jej siostra. 

Nienawidzę suki...

- Ooo, patrzcie kogo przywiało - zaskrzeczała swoim cienkim głosem. Pomijam fakt, że była ubrana w tak krótkie spodenki, że gdyby się schyliła, coś mogłoby jej pęknąć. - Adriana nie ma, możesz iść - chciała mi zamknął drzwi przed nosem, ale zatrzymałam je ręką. 

- Przyszłam do Gigi.

Przewróciła oczami, w których jak zwykle miała te swoje 'szpanerskie' soczewki, nadające jej oczom lalkowy kształt. Nie wyglądało to dobrze, zwłaszcza, że była blada,  a jej oczy miały naturalnie małą tęczówkę. Ugh.

Nienawidziłam jej za to jaka była, a raczej jaka chciała być. Dwa lata temu byłyśmy przyjaciółkami, tak, można to tak nazwać. Przychodziłyśmy do siebie, nocowałyśmy, uczyłyśmy się razem. Wtedy jeszcze Gigi była dla mnie odległym światem. 

Alex robiła się na lalkę Barbie, co według niej pociągało facetów, ale to było kłamstwo. Nawet Jake przyznał, że by jej nigdy nie tknął. Nawet kijem przez szmatę. Skoro Jake tak mówi, to to coś znaczy, bo wiecie... On jest kobieciarzem. Nie ma w szkole laski, z którą by nie flirtował. 

Kiedy już łaskawie wpuściła mnie do środka, wyminęłam ją oraz jej nogę, którą  przez 'przypadek' podłożyła mi pod stopy. Szach mat suko, znam twoje sztuczki. 

Jej rodziców najwidoczniej nie było w domu, bo zazwyczaj siedzieli w kuchni lub salonie, ale nikogo nie było, więc od razu poszłam na górę, gdzie mieścił się pokój mojej przyjaciółki. 

- Czemu zwiałaś  z domu? 

Spojrzałam na nią zaskoczona. Ledwo weszłam do jej pokoju, a ona nawet bez patrzenia stwierdziła, że to ja. 

- Um... Richard - zamknęłam za sobą drzwi, bo Alex uwielbiała 'przypadkiem' stanąć przed lustrem obok wejścia do pokoju Gigi i pindrzyć się dopóki nie skończymy gadać. 

- Co tym razem? - odwróciła wzrok od laptopa i na mnie spojrzała. Usiadłam na brzegu jej łóżka i westchnęłam ciężko. 

- Nie będę z nimi spędzać czasu, nie ma mowy.

- Tori, przesadzasz - przewróciła oczami. - Czemu on jest taki zły? Robi ci coś?

- Nie... Ale mam wrażenie, że mnie nienawidzi. W nocy poszłam do kuchni i on tam był - skrzywiłam się na to wspomnienie. Richard w bokserkach. Fuj. - Patrzył na mnie tak dziwnie, że prawie dostałam udaru. 

- Uuu, a może mu się spodobałaś, co? - zaczęła się śmiać, ale skarciłam ją wzrokiem, więc odchrząknęła. - Oj Teri no - zawiesiła się na mojej szyi. Mimo wszystko lekko się uśmiechnęłam. - Nie przejmuj się nim. To stary pryk, który nie potrafi zrozumieć naszego pokolenia. Niech spierdala na drzewo prostować banany.

Zaśmiałam się na jej słowa. Boże, kocham tą dziewczynę. 

- Niby masz rację, ale i tak go nienawidzę - wystawiłam język i pokazałam palcem wskazującym na swoje usta, chcąc imitować wymiotowanie.

- Jeżeli ty go nienawidzisz, to ja też - pocałowała mnie w policzek, po czym odsunęła się i ponownie wlepiła wzrok w laptopa. Przeglądała Tumblra. Again. Była od tego uzależniona, ale nie mogłam jej tego wypominać, bo to samo miałam z Instagramem. - Teraz opowiadaj co z Justinem.

You've Got a Message✉Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz