Rozdział 5

20 3 0
                                    

Cieszę się na spotkanie z Donem. Ale też się boje bo może tak na prawdę chce mnie po prostu wykorzystać do swoich jakiś dziwnych planów.
Była 12 więc miałam jeszcze sporo czasu. Postanowiłam zrobić sobie śniadanie. Zrobiłam jajecznicę. Po zjedzeniu posiłku poszłam wziąść prysznic i się trochę ogarnąc. Pomalowałam się lekko widocznym makijarzen. Ubrałam się w czarne rurki,i szeroki biały T-shert do tego czarna bomberka i trampki. Uczesałam włosy w nie chlujny
Kucyk. Spojrzałam na zegar miałam jeszcze 39 min. Postanowiłam obejrzeć jakiś durny serial.
Gdy była pora do wyjścia zabrałam swój telefon oraz portfel i wyszlam z domu. Do parku miałam 5 min drogi,także nie spieszyłam się. Znając życie to ja jeszcze będe musiała czekać na niego. Gdy byłam na miejscu zauważyłam znaną mu sylwietkę mężczyzny. Don potrzedł do mnie i się uśmiechnął

-Cześć
-No hej

-Roma chciałem się z tobą spotkać,ponieważ dowiedziałem się ,że Varthaam wrócił. Więc pilnój się i nie wychodź z domu po zmroku.

-Don jestem dużą dziewczynką umiem się o siebie zatroszyczyć.

-Wiem o tym ale nie chcę,żeby ci się coś stało.

Gdy to powiedział zrobiło mi się miło. Może jednak zależy mu na mnie.
Mimo tego postanowiłam udawać,że to mnie nie rusza.

-Co się stało? Don zawsze dba o swoją skromną osobę...

-I o twoją.
Dobrze chodź przejdziemy się może co?
A potem odprowadzę cię do domu.

-Dam sobie rade sama przecież Don. Nie musisz udawać,że zależy ci na mnie.

-Roma nie mów czegoś jeśli nie masz pewności. A teraz chodź. Jest tu budka z lodami. Idziemy?

-Yy okej.

Don zamówił dla siebie lody śmietankowo-czekoladowe,a ja wziełam bakaliowe. Chodziliśmy po parku. Śmialiśmy się,wygłupialiśmy jednym słowem był na prawdę miło. W końcu stwierdzilismy,że jest zimno i,że wracamy di domu. Don się uparł,że mnie odprowadzi. Nie miałam siły się z nim kłócić. Wchodząc do bloku napotkaliśmy moją sąsiadkę i nawiększą plotkarę w całym tym bloku. Łatwo stwierdzić,że nie byłam zadowolona,że spotkała mnie z Donem.

-Dzień dobry Pani Benson.

-Witaj Romo a któż to za mężczyzna? Widzieliśmy się już kiedyś?

-Raczej nie.Ahh właśnie proszę mi wybaczyć nazywam się Don.

-Czy to nie ty byłeś tutaj z tymi kwiatami?

-Aaa to Pani

-Tak tak. Romo czemu nie opowiadałaś,że masz takiego uroczego i przystojnego partnera?

-Pani Benson Don nie... I wtedy Don nie dał mi skończyć.

-Ponieważ ja i Roma nie od nie dawna się spotykamy.

-Ahh tak. Dobrze dzieci ja już będe szła muszę pusię jeszcze wyprowadzić.

-Dowidzenia

Gdy poszła spojrzałm groźnie na Dona kiedy on śmiał się w najlepsze.

-Z czego się ryjesz?

-Nie powiem niezłą masz sąsiadkę. Wszyscy są tacy w tym bloku?

-Zamknij się. Po co jej głupot nagadałeś? Wiesz jak ona teraz plotkować będzie?

-Ja po prostu nie chciałem wyprowadzać z błędu. Od kiedy się przejmujesz zdaniem innych?  Jakoś kiedyś miałaś gdzieś czy ktoś o tobie gada czy nie. A jak ci ona tak przeszkadza mój dom stoi otworem.

-Denerwujesz mnie wiesz?

-I tak wiem,że mnie kochasz dalej.

-Nie kocham cię.

-Tylko się upewniam. Dobranoc dzika kotko.

-Dobranoc Don.

Gdy to powiedział uśmiechnął się do mnie i puścił oczko. Szybko zakryłam twarz bo czułam jak na mojej twarzy pojawia się dorodna czerwień. Na koniec jeszcze powiedział,że jutro się widzimy i poszedł.

Pierwszy raz od 2 lat byłam szczęśliwa, na prawdę szczęśliwa...

PowrótOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz