10.

24 2 0
                                    

MARTYNA POV.

Obudziłam się z dosyć silnym bólem głowy. Odruchowo rozejrzałam się na boki i ujrzałam najcudowniejszy widok. Igor wtulony w poduszkę ze zmierzwionymi włosami i uśmiechem na twarzy.  Trzymaliśmy się za ręce całą noc? Poczułam motyle w brzuchu i nieopanowaną euforię, zaczęłam się szczerzyć sama do siebie.

-Co się tak uśmiechasz?

Podskoczyłam na głos chłopaka. Spoglądał na mnie i ewidentnie się ze mnie nabijał.

-Nic nic, idź spać, a ja się akurat ogarnę - już wstawałam, ale zostałam wciągnięta spowrotem do łóżka.

-Zostań, nigdzie ci się nie spieszy. Przynajmniej spędziemy fajnie czas. Wiem, że tego chcesz i nie próbuj zaprzeczać.

Nie miałam już nawet argumentów. Naprawdę chciałam z nim posiedzieć, pogadać i pośmiać się. Nagle jego ręka znalazła się na moim biodrze i przyciągnęła do siebie. Moja twarz była oddalona o niecałe dwa centymetry od jego.

-Zarumieniłaś się - zauważył.

Momentalnie schyliłam głowę w dół, aby na mnie nie patrzył. Nienawidzę swoich rumieńcow, ludzie zawsze zwracają na nie uwagę. Dłoń chłopaka ujęła moją brodę i podniosła głowę w górę. Oddaliłam od niego wzrok.

-Czemu to robisz? Wstydzisz się?

-Nie... Po prostu dziwnie się czuję, jesteśmy tak blisko no i... przyglądasz mi się, a ja czuję się przy tobie jak gówno.

-Nie mów tak, gdybyś tak wyglądała to bym nawet na ciebie nie spojrzał - parsknął śmiechem.

Wtuliłam się w jego tors i również cicho się zaśmiałam. Przerwał nam mój telefon. Facet matki dzwoni...  Świetnie.

Odebrałam i usłyszałam krzyk:

-Gdzie ty jesteś?

-Hm u kolegi przepraszam, że nie zadzwoniłam, ale rozładował mi się telefon.

-To cię nie tłumaczy, masz w tym momencie wracać i gówno mnie interesuje jak. Za godzinę cię widzę w domu i mamy do porozmawiania. Żegnam.

Już wiedziałam co mnie czeka. Wielka awantura kończąca się karą. Jak zwykle, kurwa sama sobie na to zapracowałam.

-Czemu tak krzyczał?

-Jest zły, bo nie dałam znaku życia i za max godzinę muszę być w domu.

-To czekaj odprowadzę cię.

Wstał i podszedł do szafy. Rzucił mi swoją czarną bluze i powiedział żebym ją założyła, a sam wyszedł do łazienki. Sięgnęłam po swoje leginsy i szybko włożyła je na nogi. Ściągnęłam bluzkę i odwróciłam się w stronę łóżka. Nagle drzwi otworzyły się i wszedł Igor. Szybko zgarnęłam koc i zarzuciłam na siebie.

-Głupi jesteś? Przebieram się.

-Nie przeszkadza mi to. Nawet lepiej, bo sobie popatrzę.

No i jak gdyby nigdy nic usiadł sobie i mi się przyglądał.

-Nie rozbiorę się przy tobie. Możesz wyjść? Albo sama to zrobię.

Złapał mnie za rękę i wciągnął na swoje kolana.

-Czemu się wstydzisz?

-Tak wyszło...

-Nie musisz się mnie wstydzić, chyba wiesz o tym. Przyjaźnimy się przecież.

Słowa przyjaźń mnie przytłoczyły. Poczułam ukłucie w sercu, ale starałam się tego nie okazywać. Niestety chyba się nie udało.

-Powiedziałem coś nie tak?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 12, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

For youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz