-2-

2.2K 75 43
                                    

-Jestem Yoongi. -powiedział niezainteresowany

Udawałam, że tego nie słyszę i wyjełam ze zeszmaconego plecaka jakikolwiek zeszyt. Ten wolnymi krokami przeszedł obok mej ławki i usiadł w pustej ławce na końcu przy oknie. Lekcja była tak nudna, że nic na niej nie robiłam. Jedynie rozplątywałam słuchawki, czując się jakbym robiła jebane spaghetti. Wtedy myślałam już tylko o jedzeniu. Zadzwonił dzwonek. Spakowałam się i ruszyłam na stołówkę. Jadłam sobie banana kiedy usłyszałam jakieś zamieszanie. No jak zwykle zresztą. Spojrzałam w górę i zobaczyłam tego chłopaka nowego z przeciętą wargą. Szarpał się z innym chłopakiem. Właśnie wtedy w jego oczach widziałam złość. Uderzył drugiego w twarz. Obawiałam się, że się pozabijają. Od razu wstałam i krzesło spadło z hukiem na ziemię. Ignorując to pobiegłam do tej grupki, przedzierając się przez ludzi i pchnęłam jednego z nich i warknęłam głośno. Wtedy już byłam wkurwiona, a kiedy byłam to lepiej było sie do mnie nie zbliżać.

-Weź się ogarnij, kurwa, co on ci przeszkadza?

-Oo widzę, że masz dziewczynę?- odsunął się lekko ode mnie i odwrócił głowę jeden z chłopaków w stronę Yoongiego- no to patrz- powiedział do mnie i złapał Yoongiego za szyję i rzucił o ścianę.

-No popierdoliło cie chyba! - krzyknęłam podbiegając do miętowłosego siedzącego pod ścianą w bez ruchu.

-Y/n! Idź z nim do pielęgniarki! -krzyknęła jedna z nauczycielek

-Yoongi! Halo. -powiedziałam cała sie trzęsąc.

Wstał bez słowa i kierował się do gabinetu.

-Ej, pomogę ci! -podgoniłam go idąc za nim

-Poradzę sobie- rzucił nieprzyjemnie idąc chwiejnym krokiem.

Stanęłam wryta.
Wyszłam na dwór aby się przewietrzyć. Minęłam grupke na palarni, idąc jednak pewnie. Westchnęłam siadając na pobliskiej ławce. Patrzyłam w górę jak wiatr kołysał drzewami, a niebo całe niebieskie, słońca nie było. Cała ta sytuacja przypomniała mi mojego ojca. Kiedy siedziałam w pokoju i słyszałam krzyki z głębi domu. Był to późny wieczór. Wyszłam wtedy z pokoju i zobaczyłam jak ojciec trzymał mamę za włosy i targał ją za nie. Wyzywał od kurew, szmat. Dlatego wtedy w tej szkole tak zareagowałam, nie potrafiłam przejść obojętnie przy bójce tak agresywnej, że możnaby było się bać o śpiączkę któregoś z nich.

Po 2 lekcjach idąc do cafeterii zobaczyłam znowu Yoongiego siedzącego samemu. Siniak pod okiem, przecięta warga. Szybko usiadłam i popatrzyłam się na niego dyskretnie. "Czemu nie poszedł do domu?" Pomyślałam nagle. Gapiłam się na niego przez chwilę, kiedy on odwrócił wzrok w moją stronę. Szybko odwróciłam twarz. Minęły lekcje i wracałam znowu w szarą i deszczową pogodę.

'znajomy' 》yoongiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz