-21-

1.1K 52 0
                                    


-Możemy go zatrzymać?- powiedziałam spuszczając głowę

-Skąd go wzięłaś? - spytał Yoongi po minutowym milczeniu

-Był przywiązany w parku. -odpowiedziałam kucając przy psie i głaszcząc go kiedy zobaczyłam psa zaniepokojenie innym człowiekiem.

-Eeeeh. No nie wiem. - powiedział zmieszany. - nie wiem co powie matka.

Cisza.

-Dobra zostawmy go tu. - powiedział niezbyt zadowolony

-Dzięki!- wstałam i przytuliłam się do niego

Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale byłam wtedy bardzo szczęśliwa.

-Mm. Proszę. - powiedział bardziej żywo - A teraz puszczaj bo muszę do kibla. - parsknął śmiechem, a ja uśmiechnęłam się szeroko po czym poszłam spowrotem do psa.

-No, będziesz u nas mieszkać... -sprawdziałam płeć psa - suko! -syknęłam śmiejąc sie się.

-No, to idziemy do wetrynarza z nim?- usłyszałam za sobą jego głos.

-Chyba trzeba będzie.

Yoongi wziął psa na ręce, ja otworzyłam mu drzwi i wszyscy razem wyszliśmy na zewnątrz.

-Tylka ja nie wiem gdzie jest ten weterynarz. - odwrócił głowę.

Przewróciłam oczami i odpaliłam Google Maps. Przeleciałam oczami po mapie i znalazłam pobliski gabinet wterynarii.

-Prosto.

Szliśmy w ciszy. Co chwilę zaglądałam ukradkiem na Yoongiego z psem, który machał już pewnie swym ogonem. Nikt nie wiedział co miał mówić ale cisza mi nie przeszkadzała, więc nie pisnęłam słowem. Spojrzałam na mapę i od razu skręciłam w prawo.

-Ej! Mów jak skręcasz. -powiedział i przyśpieszył, by znaleźć się obok mnie.
Szłam i rozglądałam się po budynkach. Po prawej w małej kamienicy znajdował się nasz cel.

-Tutaj jest. -oznajmiłam

-W końcu! Już mnie nogi bolą. - sapnął
Weszliśmy do środka. Piękne wnętrza to nie były ale nie było to najważniejsze. Poprosiliśmy o zajęcie się psem.

-Dobrze. Myślę, że za 2 godziny mogą państwo przyjść. - prawie szeptała, drobna pani.

Yoongi oddał pani suczkę i skierował się do mnie.

-Gdzie idziemy?

-Do domu, a gdzie? -odpowiedziałam nierozumiejąc pytania

-No dobra. Myślałem, że chcesz gdzieś iść.

-No co ty.

Będąc już prawie pod domem, zaczęło mi się kręcić w głowie. Czułam mocne wiry i nie mogłam przez nie stać. Oparłam się o drzewo.

-Co jest? - spytał Yoongi podchodząc bliżej

-Trochę mi się w głowie kręci.

Stał przede mną i patrzył się na mnie.

-Już lepiej trochę- powiedziałam po czym zaczęłam iść.

Poszliśmy do opuszczonej fabryki parę ulic dalej. Przeszliśmy przez siatkę, na tyłach kamienic, bo z przodu stał wysoki mur. Przedzieraliśmy się przez krzaki, po czym weszliśmy na platformę. Weszliśmy do dużej sali, z wysokim sufitem na dwa piętra,  rozwaloną dziurą w ścianie.

-Ale tu zajebiście. -stwierdziłam szczerze rozglądając się po pomieszczeniu. Było nieco okopcone, drewniane części były zwęglone. a przez małe okna wpadało do półmroku poranne światło. Do okoła leżały kafle, butelki, papierki, itp. Wgłąb sali stał fotel nieco zniszczony.

-Tu się robiło z chłopakami bitwy freestylowe.- powiedział z uśmieszkiem.

Odwrócił się w moją stronę i popchnął w stronę ściany.  Uśmieszek zrobił się jeszcze bardziej wyraźny. Ja wiedząc o co mu chodzi, popchnęłam go i poszłam w inną stronę. Szłam jakimś korytarzem i słyszałam kroki na potłuczonym szkle, co dawało do zrozumienia, że Yoongi idzie za mną. Idąc ciemnym korytarzem chciałam skręcić, ale Yoongi pojawił się nagle z nikąd i przytwierdził mnie do ściany.

Patrząc niemal groźnie w moje oczy. Złapał mnie za talię i podniósł , zbliżając się maksymalnie.

-Mamy 10 minut do odebrania psa. -przerwałam jego chęci, uśmiechając i się, odpychając go i wychodząc.

Na zewnątrz budynku zrobiło mi się znowu słabo, widziałam jak bandaż na mojej ręce nasyca się czerwienią, a mroczki przed oczami zaburzyły mi całkiem widznie. Dalej film mi się urwał. Nie pamiętam nic. Zaraz obudziłam się w salonie w domu. Nie zdziwiłam się nagłą zmianą otoczenia. Po prostu wiedziałam, że zemdlałam. Skręciłam wzrokiem na leżącego na kocu psa. Uśmiechnęłam się lekko widząc jego czystą już sierść.
Nagle zaraz przed moimi oczami znalazła się Yeonrin. Uśmiech zniknął z moich ust.

-Ty decydujesz o tym czy pies ma tu być czy nie? To twój dom? Nie. Więc dlaczego ten kundel tu jest?- mówiła wnerwionym głosem.

Nie odezwałam się. Nie miałam siły z nią rozmiawiać czy się kłócić.

- Będziesz coś mówić w ogóle? - spytała kpiąco.

Tylko patrzyłam się na nią z nadzieją, że zaraz sobie pójdzie, ponieważ czułam, że w kącikach oczu napływały mi łzy.

- I jeszcze płakać będziesz.. - parsknęła śmiechem po czym wyszła z pomieszczenia, trzaskając drzwiami.

"I po co ja tu jestem. Mogłam zostać w moim mieszkaniu. Cały czas ona teraz będzie w taki sposób żałować, że mnie tu wzięła." -pomyślałam i schowałam głowę w kołdrze i wytarłam nią moje skromne łezki.

'znajomy' 》yoongiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz