-5-

1.8K 66 15
                                    

-Czemu się głodzisz?

-Nie głodzę się. -powiedziałam stanowczo dzwigając się do siadu. Byłam podłączona do kroplówki.

-Y/n nie kłam mamy wyniki twoich badań! -mama wpadła w histerię

-Ale nie musisz płakać. Nic mi się nie dzieje. Wszystko jest w porządku...

Od jakiegoś czasu uważałam, że moja sylwetka jest zbyt "duża". Najpierw zaczęło się niewinnie, bo odstawiłam słodycze i przeniosłam się na więcej warzyw. Z czasem zaczęłam interesować się kalorycznością jedzenia i cokolwiek chciałam zjeść, najpierw sprawdzałam kalorie. Nawet niezauważyłam kiedy doszłam do jedzenia banana i miski ryżu dziennie. Cały czas przeglądałam zdjęcia wychudzonych dziewczyn.
W tydzień chudłam 3 kg. Czułam się zmęczona, bez energii. Ale poza tym chudnięcie nie było dla mnie problemem, gdyż nikt bliski nie był przy mnie, kto mógłby się zaniepokoić. Mimo tego, że żebra, obojczyki i kręgosłup były widoczne, a między nogami była ogromna przerwa, uważałam, że wciąż nic się nie zmieniło. Korzystałam z tego, że nikt mnie nie kontrolował.
Zdiagnozowali u mnie anoreksję, a mama prosiła żebym zgodziła się na leczenie. "Nawet jeśli będzie kazała mi jeść i tak zrobię wszystko, żeby tego jedzenia się pozbyć. Zawsze mogę zwymiotować, prawda?"
Wprowadziła się do mieszkania mojego i męczyła mnie z tym jedzeniem. "Co ją nagle obchodzę ja? Zawsze pracuje całymi dniami, a teraz nagle przypomniało jej się, że istnieję?" Ja robiłam dalej swoje, więc w końcu zapisała mnie do psychiatry.
"Ooo to może jeszcze mnie do psychiatryka wsadzą na oddział zamknięty. "
I rzeczywiście tak się potem stało. Nie mogłam się z tym pogodzić, że matka zmusi mnie do mieszkania w psychiatryku. Nie mieściło mi się to w głowie.

Chodziłam bez celu do tego lekarza. I myślałam zawsze co mi to da? Tylko mnie denerwują. Ciągłe rozmowy, badania. Dość miałam tego. Dość już miałam życia i wszystkiego. Nic już nie było kolorowe jak kiedyś, jak miałam te 12 lat.

Szłam do szkoły i widziałam, że w parku znowu niedaleko szkoły stał Yoongi.
Zignorowałam to i poszłam dalej.
Na długiej przerwie w ogóle nie było ludzi. "Chyba wszyscy wyszli na dwór" Szłam po pustym korytarzu. Ta cisza dawała wrażenie, że są lekcje. Każdy dźwięk był słyszalny, więc idąc do szafki usłyszałam pewne kroki. I nie były to kroki nauczycielki. Otworzyłam szafkę i wzięłam książki. Za drzwiczkami stał jakiś chłopak.
Zignorowałam to. Nagle zamknął szafkę agresywnie. To był Yoongi i złapał mnie za ramiona, odwrócił mnie w jego stronę i temperamentnie przycisnął mnie do szafek.  Zabolało mnie to, bo miałam wystający kręgosłup, który zatrzymał się na blaszanych drzwiczkach. Nie mogłam nawet na niego popatrzeć. Chciałam powiedzieć, żeby przestał,ale nic nie wycisnęłam z siebie. Czułam jego szybki oddech na mojej twarzy.
Patrzył się jakiś czas we mnie, a potem warknął:

-Co ty robisz ze sobą? -patrzył mi prosto w oczy

-Co ty chcesz ode mnie?

-Nie udawaj, że nie wiesz o czym mówię! -obruszył się patrząc na moje ciało.

-...Co cię to wogóle obchodzi?!

Zamilkł.

-Weź mnie puść! -krzyknęłam, czując rosnący we mnie stres i spięcie

Popchnęłam go i pobiegłam do jakiejś klasy. Stałam oddychając głęboko, aby się uspokoić. Zobaczyłam brązowe pianino na końcu klasy. Podchodziłam powoli do instrumentu i usiadłam na stołku. Kiedyś nauczyłam się kawałka utworu na pianinie. Wyjątkowo smutnego, bo przypominał mi czasy, kiedy ojciec jeszcze był w moim życiu.
Położylam palce na klawiszach i
zaczęłam grać. Każdy dźwięk przenikał przeze mnie jakby muskał moje serce.
                                
Gdy skończyłam poczułam łzy w oczach spływające po moich policzkach "Boże jaka ja jestem cry baby" pomyślałam krytycznie jednocześnie wstając z krzesła i odwracając się w stronę drzwi. Ale widziałam jak drzwi były uchylone i lekko się ruszały.
Wyjrzałam za drzwi, ale nikogo nie było.

'znajomy' 》yoongiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz