Rozdział 1

170 9 5
                                    


REN

Rozpoczął się ranek i dzień, w którym muszę znaleźć pracę by spłacić swoje mieszkanie. Obudziłem się rano w zjebanym humorze. Zresztą się nie dziwię. Trzeba być totalnym przegrywem, aby przez trzy miesiące nie znaleźć pracy - nie zaliczamy do tego jednodniowej pracy kelnera. Oczywiście mój sen zakłócił Wohno, mój przyjaciel, a przy okazji zjebany umysłowo i typowa galerianka. Chciał, abym ja też podjął się tej pracy, ale ja podziękuję. Bo jakim trzeba być palantem, aby w wieku 22 lat być tylko raz przelecianym i to jeszcze przez dupka ze szkoły, który stwierdziłby jak bardzo beznadziejny i łatwy jestem, a na dodatek zostawiłby po jednym dniu.

– Eeej?! Ren? Idziemy dzisiaj na bibę!! – Krzyknął Wohno

– Nigdzie nie idę. – Chciałem zakończyć tą rozmowę i wywalić go z domu, a potem znowu iść spać dalej.

– Pójdziesz ze mną, a teraz wstawaj bo trzeba cię ogarnąć. Zresztą jest już trzynasta, do kiedy ty chcesz spać hmmm?

I tak oto wylądowałem w obcisłych rurkach i prawie przezroczystej bluzce, idąc z moim przyjacielem do gejowskiego klubu. Siedziałem przy barze pijąc whiskacza i rozmyślałem nad jednym, dlaczego w ogóle się nie opierałem by tu przyjść, ale mniejsza z tym jak już tu jestem to zacznijmy zabawę.

– Wohno!!! – Jęknąłem, gdy poczułem smród alkoholu– Po co mnie tu przyprowadziłeś?!

– Idź do baru i zamów drinka. Ja spadam, mam pokaz.

– Ehh.... Serio? -Chce żebym oglądał jego pokazu striptizu? Uhg...

Podszedłem do baru i zamówiłem mocnego drinka.

Na trzeźwo nie przeżyje. Gdy miałem zapłacić okazało się, że nie mam portfela. Suuuuper....

Nagle pojawił się przy mnie przystojny, wysoki i z ciemnymi, lekko kręconymi włosami mężczyzna. Podał barmanowi pieniądze i wspomniał ,że to za mnie. Barman skrzywił się do niego, ale przyjął walutę. Mężczyzna usiadł przy mnie i poprosił barmana o drinka, a następnie zagadał do mnie.

-Hej, jak masz na imię?- uśmiechnął się cwaniaczo.

-Ren, pisze się jak lotos.- Spojrzałem na jego duże brązowe oczy. - Dzięki za drinka.- Wziąłem łyk alkoholu.

-Nie ma za co. Jeśli chciałbyś jeszcze to śmiało, nie krępuj się możesz wziąć następnego. Ja stawiam. - Znowu uśmiechnął się ,wpatrującym we mnie wzrokiem.

Po wypiciu kilku drinków zaczęło mi się kręcić w głowie. Mimo, że się tym nie przejmowałem ruszyłem z nowo poznanym na parkiet. Tańczyliśmy w rytm muzyki aż do upadłego. Zmęczeni usiedliśmy po drugiej stronie baru, gdzie znajdowały się fotele i sofy z szklanymi stolikami. Zamówiliśmy, raczej on zamówił, jeszcze dwa drinki. Jeden dla niego, drugi dla mnie. Kiedy przyniesiono je nam ,od razu mój drink został przeze mnie pochłonięty. On zaś pił swojego powoli i przyglądał się moim czerwonym oczom. Nie wiedziałem o co mu chodzi, dlaczego ciągle się na mnie gapił. Po ostatecznym drinku zrobiłem się strasznie zmęczony i prawie w ogóle nie wiedziałem co się wokół mnie dzieje. Ociężałym wzrokiem spojrzałem na mężczyznę, którego imienia nawet nie poznałem, bo zapomniałem zapytać, ale mniejsza o to. Jego wzrok był przeszywający i trochę przerażający, wyglądał jakby był w transie na którym zawiesił swój wzrok na mnie. Potem, nawet nie zauważyłem kiedy, pocałował mnie. Najpierw kilka małych pocałunków, a potem wsadził swój język. Zdziwiłem się, ale go nie odepchnąłem, tylko mu odwzajemniłem namiętny pocałunek. Było mi tak przyjemnie, że aż się rozpływałem. Jego język robił cuda w moich ustach, a jako, że jestem niewyżytym chłopakiem przyciągnąłem go do siebie tak mocno, że nasze ciała się stykały. Wplotłem swoje ręce w jego włosy i zacząłem je lekko pociągać. Rozsunął moje uda kolanem i oparł o ścianę. Alkohol w moim organizmie powodował iż nie czułem nic oprócz przyjemności.

Slight MistakesWhere stories live. Discover now