Rozdział 14

2 0 0
                                    


REN

– Wiemy, że to było głupie. Doktor Robertson opowiadał nam, że owy pacjent chciał udusić pana oraz naszego doktora.

Serio chciałem kogoś udusić. Nie przypominam sobie. A może i tak. Nie wiem już, ale na pewno zrobiłem coś złego.

KATSU

-CO? Nikt nie chciał mnie udusić. A czy ten doktor Roberston, czy jak mu tam. Pilnował mnie dzisiaj cały dzień? Jeśli tak mam coś do powiedzenia na jego temat.

REN

– Proszę się uspokoić, pacjent potrzebuje odpoczynku. On to wszystko słyszy, a ta sytuacją może go dodatkowo denerwować.

KATSU

-To niech odpoczywa. Ja mam do powiedzenia jedną żecz. Jeśli dobrze myślę to ten doktor Roberston to wilki kłamca. Był przy mnie kiedy rozmawiałem z doktorem Midorim, naopowiadał głupot, że niby ja chciałem uciec z szpitala a ja tylko poszedłem do doktora. Całował mnie choć tego nie chciałem, oraz przed przyjśiem Rena i oblaniem mnie, on mnie zgwałcił w łóżku Rena.

REN

– To już nie pochodzi pod sprawy szpitala. To jego życie prywatne. – chyba już odszedł. Chciałem stąd wyjść. Do domu. I mieć psa, do którego bym się przytulał.

KATSU

Próbowałem się opierać, g chcieli mnie z tamtąd wyprowadzić. Chwyciłem za nogawkę łóżka, tak jak dziecko które nie chce na przykłąd iść do detysty.

-Jak to życie prywatne? To działo się w szpitalu człowieku. Nie odejdę z tąd dopuki nie przejdzie do normalnego pokoju szpitalnego, do którego będę sam mógł, jak inni wchodzić.

REN

– W sumie może go pan wziąć do domu. Nic ty mnie zrobimy.

KATSU

-Serio? Tak poprostu go mogę zabrać do domu? Bez żadnych badań?-Mówiłem ironicznie.

REN

– Badania przeszedł już wcześniej. Jakby się coś działo to proszę dzwonić. – czyli biorą mnie do domu Katsu. Boję się. Co jeśli będzie mnie nienawidził i zrobi mi to co wcześniej. Będzie mnie gwałcić? Zresztą należy mi się. Musi mnie w końcu jakoś ukarać.

KATSU

-Aha. Dzięki za wszysko, my się będziemy zbierać. Wziąłem przez ramię Rena i wyszedłem z dosyć ciemnego pomieszczenia. Poszedłem najpierw do swojego pokoju, gdzie sam mógłbym się spakować. Kiedy już skończyłęm, w takeij samej pozycji trzymałem bezwłądnego Rena i szedłem do jego pokoju, by też i jego spakować. Wszyscy się na nas dziwnie gapili, ale mnie to nie obchodziło. Chciałem wyjść z tego dziwnego szpitala. Obyśmy tu więcej nie wracali i byli zdrowi. Po informowałem sekretarkę, która rejestrowała oraz wypuszczała chorych czy zdrowych pacjętów, że wracamy do domu, że doktor nas wypuśicł. Powiedziałem nasze imiona i poszedłem w stronę drzwi wejściowych szpitala.

REN

Niósł mnie cały czas przerzuconego przez ramię. Nie chciałem protestować nawet, kiedy było mi nie wygodnie. Posadził mnie na fotelu w samochodzie i zapiął pasy oraz naciągnął maseczkę na twarz. Bał się chyba czy się czymś nie zarażę? Nie. Pewnie żebym jego nie zaraził. W końcu chyba będę chory, bo źle się czuję.

KATSU

Posadziłem go na przednim siedzeniu ałta mojego przyjaciela. Zapiołem go, a następnie założyłem maskę by go nie zarazić. Byłem przeziębiony. Czułem to, bo było mi raz ciepło raz zimno, a i byłem jeszcze ociężały. Zawiozłem nas do domu. Tam poprosiłem Rena by sam wyszedł, bo ja nie dam rady go już unieść.

REN

Posiedziałem jeszcze chwilę i zebrałem się w sobie i wyszedłem. Muszę się teraz go słuchać. To mój obowiązek. Trochę się zachwiałem i bardzo wadliwie dotarłem do domu. Zresztą nie jadłem nic od dwóch dni.

KATSU

-Marnie coś wyglądasz. Głodzili cię tam? Jesteś głodny? Powiedz coś cokolwiek, a nie milcz!-Na końcu straciłem cierpliwość kiedy tak cały czas milczał.

REN

Przestraszyłem się kiedy na mnie krzyknął. Chociaż ma prawo być wkurzony. Bez słowa zostawiłem torbę i stałem na środku pokoju patrząc się pustym wzrokiem w ścianę.

KATSU

-Odpowiesz? Czy masz zamiar milczeć?- Zacząłem się niecierpliwić.

REN

Chciałem coś powiedzieć, ale nie mogłem, tak więc stałem tak jak wcześniej i patrzyłem się.

KATSU

Zdenerwowany, całą tą sytacją chwyciłem jego twarz w obie ręce.

-Spójrz na mnie kiedy do ciebie mówię! Nie mam zamiaru robić krzywdy, ani nic z tych rzeczy, więc się odezwij i spójrz na mnie. Nie ma się czego bać.

REN

Mimo jego słów skuliłem się w sobie i spuściłem głowę w dół. Bałem sie, że coś mi zrobi.

KATSU

Milczał. Chyba nie posłucha się mnie.

- Nie mam siły już na ciebie. Idź do mojej sypialni, ja przygotuję coś do zjedzenia.

REN

Dopiero kiedy odszedł ode mnie skierowałem się do pierwszego lepszego pokoju i położyłem się na łóżku. Nie było kołdry tak więc leżałem po prostu na materacu wpatrując się w ścianę obok.

KATSU

Przygotowałem kanapki z sałatą, serem i pomidorem, gdyż nie miałem na nic siły.Przyniosłem do pokoju kanapki i usiadłem koło rena, który wpatrywał się w ściane.

-Masz Ren. I żeby nie było, nie jestem wściekły, to co mi zrobiłeś. W pewnym sensie zasłużyłem sobie. Mogłem go walnąć i uciec, a tego nie zrobiłem.

REN

Położył koło mnie kanapki. Ładnie pachniały. Chyba. Strasznie ostatnio wychudłem, ale nie miałem ochoty na jedzenie. Nawet teraz nie mam. No może trochę.

KATSU

-No nic. Nie chcesz ze mną rozmawiać, to nie rozmawiaj, ale masz to zjeść. Bo jeśli tego nie zjesz wepchnę ci je na siłę do twoich ust.

REN

Chwiejącą ręką wziąłem jedną kanapkę i wepchnąłem sobie kawałek do ust. Zacząłem go żuć, ale odłożyłem kanapkę.

KATSU

-Idę na dół do salonu. Może będę tam spał. Jeśli chcesz tu spać tam na fotelu masz pościel.-Pokazałem ręką miejsce gdzie leżą.- Będę także tu zaglądał, więc lepiej to zjadaj. Zszedłęm na dół i usiadłem na kanapie, gdzie potem włączyłem telewizor na bylejakim filmie, który leciał na jakimś kanale.

REN

Leżałem na łóżku. Myślałem przez chwilę o tym co się teraz stanie z nami. Chyba nic. Zresztą on zadecyduje.

KATSU

Oglądałem przeróżne filmy, seriale przez około godzinę. Znudziło mi się. Postanowiłem zajrzeć do Rena. Szczerze. Dziękuję Bogu, że w tak krótkim czasie powoli przypomina mi się o Renie. Te złe chwile również ale co tam. Otworzyłem drzwi. A co ja widzę? Śpiącego Rena który zostawił z dwie kanapki z czterech. Kazałem mu zjeść wszystko. Co za uparciuch. Dziś go nie ukaram, ale podrocze się. Dam mu kilka buziaków i zachęcę do sexu, choć i tak tego nie zrobimy bi go tylko zachęce.

REN

Obudził mnie czyjś wzrok na sobie. Przestraszyłem się i jak się okazało Katsu stał w drzwiach. Spowrotem powróciłem do poprzedniej pozycji.

KATSU

Podszedłem do niego. Kanapki odłożyłem na komodę. Obróciłem go na plecy i zacząłem całować jego tors, zostawiając przy tym mlinki.

///////////////////////////////////

999słów

Slight MistakesWhere stories live. Discover now