Rozdział 7

48 2 0
                                    

REN

– J-jeszcze jeeedna szansa. Proooszę!!

KATSU

- Hmmm, pomyślmy. Nie!! Nie dość, że próbowałeś mnie oszukać to zlekceważyłeś swoją pracę by tylko spuścić sobie. Nie wierzę byś tym razem był uczciwy. Weź to sobie do serca... PRZEGRAŁEŚ, JESTEŚ TERAZ MÓJ!!!!!MUSISZ SIĘ PODDAĆ.

REN

– N-nie jeeestem niiiczyj. T-to ty mn-mnie gwaaałciłeeś. A teeerazz wyyłaaacz t-to p-prosze

KATSU

-Pogódź się z tym. Chcesz abym wyłączył? Bardzo śmieszne, z jakiej to okazji mam to włączyć? A zresztą pilot został w szafce na piątym piętrze. Jeszcze raz ci to powiem. NIE DAJĘ CI SZANSY, A TY PRZEGRAŁEŚ I NALEŻYSZ DO MNIE. Tak umowa stanowiła.

REN

– E-eeeeej – kurwa wiedziałem, żeby się z nim o nic nie zakładać. Teraz mam za swoje. – A-ale jaaa nie m-mooogę praaac-cować taaak – wyjęczałem. Oparłem się o umywalkę i odrzuciłem głowę do tyłu.

KATSU

Przyglądałem się przez chwilę Renowi. Cieszył mnie ten widok. Nareszcie jest mój i nie może mi się opierać ani uciekać.

- Idź do kabiny toalety. Tam się schowasz by inni cię w tym stanie nie widzieli. Ja zaś pójdę po pilocik.

REN

– A-ale szyyyybko – poczołgałem się do kabiny, gdyż nie byłem w stanie chodzić. Czekałem na niego straaaaaasznie długo, przez co zacząłem się już niepokoić

KATSU

Specjalnie nie śpieszyłem się, aby dać mu nauczkę, że ze mną się nie zadziera. Gdy dotarłem do szufladki z pilotem, zacząłem szukać w marynarce klucza. O jest! Otworzyłem szafeczkę, wyciągnąłem pilocik, a potem znowu zamknąłem szafkę. Następnie udałem się do łazienki.

-Ren w której kabinie jesteś? Mam pilocik.

REN

Kiedy zamknąłem się w kabinie znowu mi stanął. Nie wiedziałem co mam z tym zrobić, ale przez to, że Katsu na razie nie przychodził postanowiłem załatwić sprawę sam. Zacząłem jęczeć i sapać, a kiedy doszedłem osunąłem się po ścianie kabiny, gdy nagle usłyszałem trzask otwieranych drzwi.

KATSU

- O witam cię Renie- Zaśmiałem się sarkastycznie.- Co tam porabiasz? Widzę, że ci dobrze. Może chcesz przez chwilę mieć to w pupci?

REN

– N-nieee, w-wyyyyłącz tooo pro-proooszę – jęczałem przed nim. Kleknąłem i chciałem wstać, ale przez wibrator w tyłku nie mogłem zrobić nic więcej.

KATSU

Chwycił mnie za nogawki i żałośnie mnie błagał bym to wyłączył.

-To poczekaj jeszcze chwilkę, muszę tylko podejść do sekretarki ,by dała mi i tobie tak z półtorej godziny przerwy.

REN

– N-nieee!!! Wyłącz już tooo!!! B-blagam. T-teeeraz. Z-zrobie co chceeesz – nie wytrzymywałem już czułem jakbym za chwilę znowu miał dojść. Może i się w tym momencie upokarzam, ale przynajmniej oszczędzić sobie cierpienia

KATSU

- I tak byś nie miał wyboru, zrobisz dla mnie wszystko, bo już jesteś mój. A teraz grzecznie czekaj tutaj. Ja za niedługo przyjdę.- Zostawiłem rena w toalecie i poszedłem do sekretarki z krótkimi brązowymi włosami.

Slight MistakesWhere stories live. Discover now