10*

495 3 0
                                    

Stoję przed domem i nie wiem co robić. Boję się okropnie. Biorę dłoń Jamesa i idę wolnym, ale zdecydowanym krokiem do drzwi. Staję przed drzwiami i pukam. Po kilku sekundach drzwi się otwierają, a w progu staję wysoka brunetka o zielonych oczach.
- Witam - odzywa się kobieta.
- Czy jest może... - nie mogę wypowiedzieć żadnego słowa to strach i przerażenie.
- Twoja mama? - dokończa zdanie.
- Tak - odzywam się. Wdycham powietrze, a po kilku sekundach je wypuszczam.
- Wejdzcie.
Wchodzę do jasnego pomieszczenia, w którym siedzi mama. Moi zdaniem jest to salon, ale nie jestem pewna.
Podchodzę bliżej siwej kanapy i siadam na niej.
- Cześć skarbie - odzywa się mama.
- Hej mamo.
Przez chwilę żadna z nas się nie odzywa, więc James zaczyna rozmowę wiedząc, że nie wiemy, która z nas ma zacząć.
- Chciałbym się przedstawić. Mam na imię James i jestem chłopakiem pani córki - wita się.
- Miło mi pana podać, a mnie chyba pan zna, ale wolę się upewnić i się przedstawię. Mam na imię Eva i jestem mamą pańskiej dziewczyny.
- Dzień dobry, mówmy sobie po imieniu - proponuje chłopak.
- Dobry pomysł - uśmiecha się Eva. - W takim razie Eva.
- James - podaje dłoń.
Siedzę na kanapie i nie dowierzam, że kiedykolwiek coś takiego się wydarzy. Mam chłopaka, odnalazłam mamę i jestem szczęśliwa. Nie chcę więcej się kłócić, ani płakać wolę żyć w zgodzie i w sześciu. Wybacz mamie nawet nie rozmawiając z nią, dlaczego mnie porzuciła. Kocham ją nad życie i to ona mnie urodziła i to ona dała mi sens życia. Jestem jej bardzo wdzięczna.
- Kochanie, ja chciałbym ci wszystko wyjaśnić - odzywa się rodzicielka.
- Tak?
- Zacznę od tego dlaczego pracowałam na róże, dobrze?
- Okej.
- Więc pracowałam na róże, bo potrzebowałam bardzo pilnie pieniędzy - wyjaśnia.
- A po co ci były pieniądze? - pytam.
- Zaraz ci wyjaśnię tylko powiem ci dlaczego wyjechałam do pracy w Nowym Jorku.
- Dobrze.
Słucham uważnie wyjaśnień mamy, dlaczego pracowała na róże.
- Wyjechałam do Nowego Jorku, bo miałam operację.
Gdy usłyszałam, że miała operację coś we mnie pękło i się poplakałam.
- Jak to operację? - pytam zalana cała w łzach.
- Tak naprawdę nie wyjechałam do Nowego Jorku za pracą, a tak naprawdę miałam operację, bo miałam raka.
- Raka? - płaczę jeszcze bardziej słysząc, że mogłam jej nigdy już w życiu nie widzieć, że miała raka, a ja o niczym nie wiedziałam.
- Tak miałam raka piersi. Wycieli mi go, ale operacja dużo kosztowała, bo była robiona w Nowym Jorku. Pracowałam na róże, aby mieć pieniądze na operację, aby przeżyć i móc widzieć cię i twoje dzieci, które biegają wokół ciebie. Chciałam poznać twojego chłopaka czy męża, dlatego nie chciałam się poddawać i spróbować się wyleczyć. Przepraszam, że nie chciałam, abyś ze mną leciała, ale bałam się, że jednak coś nie wyjdzie w trakcie operacji dlatego powiedziałam ci, że jadę do pracy. Wybacz proszę - wyjaśnia.
Nic nie mówię tylko mocno się przytulam.
- Wybaczam oczywiście, że wybaczam - odzywam się po kilku sekundach, a nawet minutach, gdy uspokajam swój płacz.
- Dziękuję.
- To ja dziękuję, że się nie poddałaś.
- To wszystko dla ciebie.
Jestem szczęśliwa, że mam koło siebie mamę całą i zdrową. Tylko zostaję jedna rzecz, która mnie dręczy.
- Mogę się ciebie o coś zapytać? - pytam rodzicielki.
- Jasne - odrzekła.
- Kim jest ta kobieta, która mi otwierała drzwi?
- To jest Monica. Moja przyjaciółka, która przychodziła do mnie do szpitala, którą poznałam podczas pracy na róże - odpowiada na pytanie.
- A mogę wiedzieć dlaczego pracowała?
- Niestety, ale nie jeżeli będzie chciała sama tobie to powie.
- Dobrze rozumiem.
Do salonu wchodzi wysoka brunetka.
Siada koło mnie i się przedstawia.
- Witam, mam na imię Monica i jestem przyjaciółką Evy.
- Dzień dobry, a mnie pani zna - uśmiecham się.
- Tak.
- Przepraszam, ale podsłuchałam waszą rozmowę dotyczącą dlaczego pracowałam w klubie.
- To ja przepraszam, że pytałam o to mamy - mówię.
- Jeżeli chcesz mogę ci wyjaśnić - proponuje kobieta.
- Jeżeli chce pani to może.
- Pracowałam tam, bo potrzebowałam pieniędzy na opłacenie byłego męża. Miałam cudownego mężczyznę, który się okazał zwykłym złodziejem. Okradł mnie, porzucił i wyjechał musiałam go opłacić, bo kiedyś pomagałam mu w nielegalnej pracy.
- Jakiej mogę wiedzieć?
- Pomagałam mu sprzedawać narkotyki, gdy wyjechał chciałam go sprzedać na policję, ale się bałam, bo wiedziałam, że ja także pójdę za kratki. Cztery lata temu odezwał się do mnie mój były mąż żebym mu dała 20 tysięcy, bo jak nie to wszystkim opowie co robiłam kilka lat temu, więc nie miałam wyboru to zaczęłam tańczyć. Bałam się konsekwencji.
- Rozumiem, przykro mi - odrzekłam.
- Później wyjechałam z twoją mamą do Nowego Jorku i pół roku temu wróciliśmy, żeby zostać tutaj na stałe i spotkać ciebie.
- Czyli pani była cały czas z moją mamą?
- Tak.
- Acha.

Seks Kamerka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz