17*

423 3 0
                                    

- Musisz iść po rzeczy - odzywa się przyjaciółka.
- Bardzo nie chcę -- odrzekłam.
- Mogę iść z tobą - proponuje.
- Jesteś kochana, ale muszę załatwiać swoje sprawy sama.
- Jak chcesz skarbie - uśmiecha się lekko.

***

Wchodzę do budynku, w którym jeszcze dwa dni temu pracowałam.
Od razu chce wracać kiedy słyszę krzyki dziewczyn.
- Kochana, spóźniałaś się do pracy! - krzyczy jedna z dziewczyn.
- Już tu nie pracuje, przyszłam po rzeczy - rzekłam.
- Jak to, wyrzucił cię szef?
- Nie ja sama chciałam odejść.
- Dlaczego? Nie poda ci się tu? Mała stawka, a może nie chciałaś z nami pracować?
- Kochana, to żadna z tych wymienionych przyczyn, po prostu chcę odejść. Nie chcę o tym rozmawiać - odsuwam się od dziewczyn i podchodzę do swojego biurka. Wyciągam wszystkie moje rzeczy, które wkładam do granatowego pudła. Na biurku stoi  zdjęcie moje z Jamesem, biorę go i wyrzucam do kosza na śmieci. Słyszę pękanie szkła.
- Dlaczego wrzucasz wasze wspólne zdjęcie? - pyta jedna z pracownic.
- Po prostu - rzekłam.
- Rozeszliście się?
Nie odpowiadam, rzegnam się i odchodzę. Nie mam zamaru każdemu po kolei mówić dlaczego rzuciłam pracę, i dlaczego nie jestem z tym skurwielem. Nie mam na to sił.
Miałam już zamiar wyjść z budynku kiedy poczułam duże dłonie na mojej talii. Stałam sparaliżowana. Usłyszałam słowa wypowiedziane przez Luka.
- Słoneczko, jesteś moja i mojego syna - szepnął prosto do mojego ucha.
Odwraciłam się i zetknełam się z twarzą Luka.
- Nie jestem wasza, zostaw mnie! - krzyknęłam.
Kilka twarzy spojrzało na nas, ale Luk się tym nie przejmował.
- Jeżeli nie zgodzisz się na propozycję, będę musiał użyć sił.
- Do jasnej cholery, odpierdolcie się ode mnie. Ty i twój jebany syn.
- Przegiełaś! - krzyknął, po czym pociągnął moją dłoń i ciągnął mnie do swojego gabinetu.
- Zostaw mnie! - darłam się ile sił wlezie, ale on miał gdzieś, że wszyscy pracownicy na nas patrzą. To on jest ich królem i oni muszą robić co im każe, dlatego się nie przejmował, że oni to widzą.
Wciągnął mnie do swojego biura. Rzucił pudło na podłogę, które trzymałam w ręku. Zamknął pokój na klucz.
- Wypuść mnie! - krzyknęłam.
- Nie - odrzekł. - A teraz dostaniesz za to jak nazwałaś mojego syna.
I wtedy poczułam piekielny ból na policzku. On właśnie mnie spoliczkował!
- Jesteś takim samym skurwielem jak twój syn - wypowiedziałam przez łzy.
Płakałam ile sił wlezie, ale go to nie ruszało. Uderzył mnie kolejny raz, a następnie rzucił mnie na stół. Leżałam na przuchu wypięta tyłkiem.
- A teraz cię załatwię - rzekł. Podszedł do mnie, a następnie klepnął mnie w tyłek.
- Zostaw mnie - zaczęłam się rzucać, ale to nanic. Kolejny raz rzucił mnie na stół, ale tym razem zaklił mi usta i ręce duża taśmą.
Podszedł do drzwi upewniając się czy na pewno je zamknął. W pewnej chwili poczułam ból. On kolejny raz mnie uderzył, ale tym razem w tyłek.
- Teraz się zabawię - słyszałam, że pod nosem zaczął się śmiać.
Zaczęłam się ruszać, aby nie doszło na zgwałcenia. Łzy spywały po policzkach, a nawet nie miałam jak uciec. Byłam zamknęta w czterech ścianach z pojebanym sukinsynem. Gardło mam ściśniete, a oddych niespokojny. Poczułam zjeżdżające spodnie w dół. Stałam tylko w majtkach. Nie wiem co mam teraz zrobić, ale wiem, że on mnie zgwałci. Nie mam sił, aby się bronić, bo wiem, że i tak nie dam rady.
- Nie błagaj, ani nie płacz, bo i tak ci to w nic nie pomoże. Luk odwrócił mnie, abym na niego patrzyła. Nie miałam ochoty oglądać parszywej mordy, dlatego zamknęłam oczy. Moje włosy były ciągniete przez Luka. Bardzo bolało.
- Jesteś gotowa? - zapytał.
Nie miałam jak mu powiedzieć, aby mnie zostawił, bo przecież mam taśmę na ustach. Kopnąłam go prosto w krocze. Skulił się, ale po chwili wstał i uderzył mnie w twarz.
- Ty suko - wycedził.
Rzucił mnie ponownie na brzuch, po czym ściągnął spodnie. Zaczęłam mocniej płakać, ale to nic nie dawało. Byłam teraz molestowana przez szefa w jego miejscu pracy. Cały budynek był zapełniony ludźmi, ale nikt nie mógł mi pomóc. Czułam się bezsilna.
- Zaczynamy - i wtedy wszedł we mnie jednym pchnięciem. Czułam ogromne obrzydzenie, kiedy poruszał się we mnie. Ściskał moje piersi, a ja nic nie mogłam z tym zrobić. Jęczał i się zachwycał moim ciałem kiedy ja czułam ból, obrzydzenie do niego. Pchał mnie mocniej, to tak bardzo bolało, ryczałam, wyłam. Momentalnie poczułam, że doszedł we mnie. Ubrał mnie i siebie, a następnie wziął mnie ręce i rzucił na sofę. Ściągnął ze mnie taśmę. Kiedy poczułam, że mam wolne ręce rzuciłam się na niego. Biłam go ile sił wlezie, ale on tylko się śmiał.
- Nienawidzę cię - krzyczałam na cały pokój. - Jak mogłeś mnie zgwałcić? - szląchałam.
- Od dziś będziesz nagrywać filmy, a jeśli nie to będziesz gwałcona, bita...
Nie odpowiedziałam tylko stałam zmarnowana i cała bez siły. Wszystkie kości mnie bolały.
- A teraz napiszesz do Jamesa i poinformujesz, że się zgadzasz na propozycję.
Zrobiłam tak jak chciał. Nie sprzeciwiałam się.

Kolejny rozdział, w którym się coś dzieje. Jak wrażenia po przeczytaniu? Jeżeli pojawią się błędy to bardzo przepraszam. Jeżeli chcecie możecie mi zadawać różne pytania w komentarzach oraz w wiadomości prywatnej, na każde pytania odpowiem szczerze.

~ Loluniaxd ~
💞💞💞


Seks Kamerka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz