Powolnym krokiem wyszłam z pokoju.
- Co tu tak śmierdzi? - wykrzyczałam na całe mieszkanie - Aiko? - nie otrzymałam żadnego znaku życia. Zaczęłam się rozglądać po mieszkaniu, w celu odnalezienia przyjaciółki. Przeszłam z kuchni na korytarz, z korytarzu do łazienki. Został mi tylko salon. Skręciłam w kierunku, gdzie najprawdopodobniej przesiaduje Aiko. Powoli weszłam do pokoju i ujrzałam rozłożoną przyjaciółkę na kanapie, w ubraniach ze wczoraj.
- Aiko! - wskoczyłam jej na plecy w celu obudzenia jej - Wstawaj! Wstawaj! - zaczęłam nią trząść.
- Aaaa... - zaczęła jęczeć - Nie siedź mi na piecach, głowa mnie boli - zepchnęła mnie z kanapy na ziemię.
- Kac zabójca? Z kim wczoraj balowałaś? - zaśmiałam się głośno.
- Z Yutą i jego przyjacielem Doyoungiem - moje oczy zmieniły się w piłki do pingponga.
- Że co?!! - wstałam z podłogi.
- No co? Nie mogę się napić z przyjacielem? - oburzyła się.
- Nie, nie! Możesz oczywiście - podrapałam się po karku - Pójdę do domu... Znaczy pojeździć! Tak pójdę pojeździć na rolkach! - wytrzepałam spodnie z kurzu.
- No dobrze, weź śmieci ze sobą jak będziesz wychodzić - wskazała ręką na śmietnik pełen śmieci.
- Musiałabym wziąć całe mieszkanie, gorzej tu niż w oborze!
- Nie narzekaj tylko bierz te śmieci - warknęła. Ja tylko odpowiedziałam przeciągniętym jęknięciem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Od godziny w kółko jeździłam wokół parku. Zatrzymałam się przy budce z lodami. Podczas kupowania lodów dostrzegłam z daleka Yute, idącego z kilkoma chłopakami.
- Cholera - przeklnęłam kilka razy pod nosem. Odebrałam moje zamówienie i w prędkości światła, pojechałam ukryć się za pierwszym lepszym drzewem. Powoli wychyliłam głowę i obserwowałam gdzie idą.
*Perspektywa Yuty*- Jakie chcecie lody? - zapytał Taeyong.
- Poproszę czekoladowe - poprosił Winwin.
- Ja też! - dołączyła się reszta w tym ja.
- Dobrze - obrócił się w stronę kasjera - poproszę dziewięć razy lody czekoladowe - złożył zamówienie lider.
- Yuta? - szturchnął mnie Mark.
- Co się stało?
- Widzisz tą dziewczynę? - wskazał na nią palcem.
- To ta co była w galerii!
- Czy to nasza fanka?
- Psychofanka - zaśmiałem się.
- Może podejdziemy do niej?
- Lepiej nie.
Nagle dziewczyna straciła równowagę i zjechała z górki po czym twarzą na twardym betonie. Szybko do niej podbiegliśmy.
- Nic pani nie jest? - pomogłem jej wstać. Zauważyłem strach w jej oczach.
*Perspektywa Hitori*
Cholera, cholera. Co ja mam zrobić?!
- Halo? Coś nie tak? - pomachał mi ręką przed twarzą.
- Ty.... Ja... Nooo...... Muszę jechać! - w jak najszybszym tempie odjechałam.
- Ale wstyd - przykryłam twarz rękami. Moje policzki paliły ze wstydu.
- A kogo ja widzę? - rozpoznałam barwę głosu. Odkryłam twarz i pełna złości spojrzałam na osobę - Nawet się nie przywitasz? Dwa lata się nie widzieliśmy - posłał mi chytry uśmieszek.
- Ashiro daj mi spokój, nie mam ochoty na prowadzenie dialogu z tobą - warknęłam w jego stronę.
- Kiedyś rzuciła byś się na moją szyję pełna w skowronkach.
- Masz rację, kiedyś, ale nie teraz. To co było między nami dawno się skończyło - warknęłam.
- Ale ja nie chcę by się kończyło - przybliżył się do mego ciała.
- Odejdź albo wezwę policję - zagroziłam.
- Wzywaj i tak cię znajdę, nawet jak uciekniesz na koniec świata - przeszedł mnie dreszcz.
- Palant - prychnęłam i odjechałam.
Dojechałam do mojego mieszkania. Poczułam kłucie w płucach. Straszliwy ból, ciemność
*Perspektywa Aiko*
Wbiegłam do szpitala. Zadzwoniła do mnie sąsiadka Hitori, że straciła przytomność. Szykowałam najgorszy scenariusz. Podeszłam do recepcji i zapytałam się gdzie znajduję się dziewczyna.
- Czy jest pani kimś z rodziny?
- Jestem siostrą - skłamałam.
- Sala 245, piętro 6
- Dziękuję - pobiegłam w kierunku windy. Wcisnęłam właściwy guzik i maszyna ruszyła. Dobiegłam do sali, miałam już wchodzić, ale pewien lekarz mnie zatrzymał.
- Przepraszam, czy jest pani kimś z rodziny?
- Jestem jej siostrą
- Proszę ze mną - poszła za lekarzem. Otworzył drzwi do gabinetu i gestem dłoni zasugerował bym weszła do pomieszczenia.
- Co się dzieje moje siostrze?
- Omdlenie jest spowodowane rakiem, jako, że pani siostra, napisała w papierach, że jeszcze sprawa z leczeniem jest do przemyślenia. To jeżeli chce ją pani ratować, proszę wyrazić zgodę na podanie morfiny i wykonanie odpowiednich badań - przed chwile się zastanawiłam. Lecz na tą chwilę, zrobię wszystko by ją uratować, więc odpowiedź jest dla mnie oczywista.
- Zgadzam się
- Proszę tu podpisać - podpisałam potrzebne papiery - Czy mogę iść do niej? Ją zobaczyć?
- Oczywsicie - wybiegłam z gabinetu i pobiegłam do sali. Stanęłam przed drzwiami i ciężko westchnęłam. Chwyciłam za klamkę i weszłam do środka. Ujrzałam Hitori, była przypięta do różnych sprzętów, na szczęście puls miała stabilny. Usiadłam na tablecie stojącym przy łóżku. Złapałam ją za rękę i spojrzałam pełną spokoju Hitori, do moich oczu napłynęły łzy.
- Hitori... Musisz walczyć. Nie możesz teraz się poddać, mnie zostawić.... - nagle mój telefon zaczął dzwonić. Szybko go wyciągnęłam i odebrałam.
*Halo? *
*Aiko masz czas się spotkać, muszę ci coś opowiedzieć * - usłyszałam radosnego Yute.
* Przepraszam Yuta, ale nie mogę. Jestem w szpitalu*
*Jak to jesteś w szpitalu? Co civsię stało?! *
* Nie, nic mi się nie stało *
* To co ty tam robisz? *
* Sąsiadka Hitori zadzwoniła do mnie, że zemdlała... * - Opowiedziałam mu co się stało i czym było to spowodowane.
*Dlaczego nie chciała się leczyć?* - powoli zaczynał łamać się mu głos.
*Stwierdziła, że nie ma to już sensu. Ale udało mi się ją namówić żeby jeszcze się zastanowiła*
*Gdzie jest ten szpital? * - podałam mu adres - *Zaraz będę*.
--------------------------❤---------------------------
Jak wam się książka podoba? Proszę jakieś opinie! 😄 Dziękuję za przeczytanie!!! Wesołych świąt!! See ya! Saranghae!! ❤
CZYTASZ
2 years •|• Yuta NCT •|• ZAKOŃCZONE
Fanfiction"- Po prostu o mnie zapomnij - starłam ostatnią łzę. " \fluff, angst