3

1K 73 4
                                    

Powolnym krokiem wyszłam z pokoju.

- Co tu tak śmierdzi? - wykrzyczałam na całe mieszkanie - Aiko? - nie otrzymałam żadnego znaku życia. Zaczęłam się rozglądać po mieszkaniu,  w celu odnalezienia przyjaciółki. Przeszłam z kuchni na korytarz, z korytarzu do łazienki. Został mi tylko salon. Skręciłam w kierunku, gdzie najprawdopodobniej przesiaduje Aiko. Powoli weszłam do pokoju i ujrzałam rozłożoną przyjaciółkę na kanapie, w ubraniach ze wczoraj.

- Aiko! - wskoczyłam jej na plecy w celu obudzenia jej - Wstawaj! Wstawaj! - zaczęłam nią trząść.

- Aaaa...  - zaczęła jęczeć - Nie siedź mi na piecach, głowa mnie boli - zepchnęła mnie z kanapy na ziemię.

- Kac zabójca? Z kim wczoraj balowałaś? - zaśmiałam się głośno.

- Z Yutą i jego przyjacielem Doyoungiem - moje oczy zmieniły się w piłki do pingponga.

- Że co?!! - wstałam z podłogi.

- No co?  Nie mogę się napić z przyjacielem? - oburzyła się.

- Nie, nie!  Możesz oczywiście - podrapałam się po karku - Pójdę do domu...  Znaczy pojeździć!  Tak pójdę pojeździć na rolkach! - wytrzepałam spodnie z kurzu.

- No dobrze, weź śmieci ze sobą jak będziesz wychodzić - wskazała ręką na śmietnik pełen śmieci.

- Musiałabym wziąć całe mieszkanie, gorzej tu niż w oborze! 

- Nie narzekaj tylko bierz te śmieci - warknęła. Ja tylko odpowiedziałam przeciągniętym jęknięciem.

                 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Od godziny w kółko jeździłam wokół parku. Zatrzymałam się przy budce z lodami. Podczas kupowania lodów dostrzegłam z daleka Yute, idącego z kilkoma chłopakami.

- Cholera - przeklnęłam kilka razy pod nosem. Odebrałam moje zamówienie i w prędkości światła, pojechałam ukryć się za pierwszym lepszym drzewem. Powoli wychyliłam głowę i obserwowałam gdzie idą.
        
                 *Perspektywa Yuty*

- Jakie chcecie lody? - zapytał Taeyong.

- Poproszę czekoladowe - poprosił Winwin.

- Ja też!  - dołączyła się reszta w tym ja.

- Dobrze - obrócił się w stronę kasjera - poproszę dziewięć razy lody czekoladowe - złożył zamówienie lider.

- Yuta? - szturchnął mnie Mark.

- Co się stało?

- Widzisz tą dziewczynę? - wskazał na nią palcem.

- To ta co była w galerii!

- Czy to nasza fanka?

- Psychofanka - zaśmiałem się.

- Może podejdziemy do niej?

- Lepiej nie.

Nagle dziewczyna straciła równowagę i zjechała z górki po czym twarzą na twardym betonie. Szybko do niej podbiegliśmy.

- Nic pani nie jest?  - pomogłem jej wstać. Zauważyłem strach w jej oczach.

           *Perspektywa Hitori*

Cholera, cholera. Co ja mam zrobić?!

- Halo? Coś nie tak?  - pomachał mi ręką przed twarzą.

- Ty....  Ja...  Nooo...... Muszę jechać! - w jak najszybszym tempie odjechałam.

- Ale wstyd - przykryłam twarz rękami. Moje policzki paliły ze wstydu.

- A kogo ja widzę? - rozpoznałam barwę głosu. Odkryłam twarz i pełna złości spojrzałam na osobę - Nawet się nie przywitasz?  Dwa lata się nie widzieliśmy - posłał mi chytry uśmieszek.

- Ashiro daj mi spokój, nie mam ochoty na prowadzenie dialogu z tobą - warknęłam w jego stronę.

- Kiedyś rzuciła byś się na moją szyję pełna w skowronkach.

- Masz rację, kiedyś, ale nie teraz. To co było między nami dawno się skończyło - warknęłam.

- Ale ja nie chcę by się kończyło - przybliżył się do mego ciała.

- Odejdź albo wezwę policję - zagroziłam.

- Wzywaj i tak cię znajdę, nawet jak uciekniesz na koniec świata - przeszedł mnie dreszcz.

- Palant - prychnęłam i odjechałam.

Dojechałam do mojego mieszkania. Poczułam kłucie w płucach. Straszliwy ból, ciemność

            *Perspektywa Aiko*

Wbiegłam do szpitala. Zadzwoniła do mnie sąsiadka Hitori, że straciła przytomność. Szykowałam najgorszy scenariusz. Podeszłam do recepcji i zapytałam się gdzie znajduję się dziewczyna.

- Czy jest pani kimś z rodziny?

- Jestem siostrą - skłamałam.

- Sala 245, piętro 6

- Dziękuję - pobiegłam w kierunku windy. Wcisnęłam właściwy guzik i maszyna ruszyła. Dobiegłam do sali, miałam już wchodzić, ale pewien lekarz mnie zatrzymał.

- Przepraszam, czy jest pani kimś z rodziny?

- Jestem jej siostrą

- Proszę ze mną - poszła za lekarzem. Otworzył drzwi do gabinetu i gestem dłoni zasugerował bym weszła do pomieszczenia.

- Co się dzieje moje siostrze?

- Omdlenie jest spowodowane rakiem, jako, że pani siostra, napisała w papierach, że jeszcze sprawa z leczeniem jest do przemyślenia. To  jeżeli chce ją pani ratować, proszę wyrazić zgodę na podanie morfiny i wykonanie odpowiednich badań - przed chwile się zastanawiłam. Lecz na tą chwilę,  zrobię wszystko by ją uratować, więc odpowiedź jest dla mnie oczywista.

- Zgadzam się

- Proszę tu podpisać - podpisałam potrzebne papiery - Czy mogę iść do niej? Ją zobaczyć?

-  Oczywsicie - wybiegłam  z  gabinetu i pobiegłam do sali. Stanęłam przed drzwiami i ciężko westchnęłam.  Chwyciłam za klamkę i weszłam do środka. Ujrzałam Hitori, była przypięta do różnych sprzętów, na szczęście puls miała stabilny. Usiadłam na tablecie stojącym przy łóżku. Złapałam ją za rękę i spojrzałam pełną spokoju Hitori, do moich oczu napłynęły łzy.

- Hitori...  Musisz walczyć. Nie możesz teraz się poddać, mnie zostawić.... - nagle mój telefon zaczął dzwonić. Szybko go wyciągnęłam i odebrałam.

*Halo? *

*Aiko masz czas się spotkać, muszę ci coś opowiedzieć * - usłyszałam radosnego Yute.

* Przepraszam Yuta, ale nie mogę. Jestem w szpitalu*

*Jak to jesteś w szpitalu?  Co civsię stało?!  *

* Nie, nic mi się nie stało *

* To co ty tam robisz? *

* Sąsiadka Hitori zadzwoniła do mnie, że zemdlała... * - Opowiedziałam mu co się stało i czym było  to spowodowane.

*Dlaczego nie chciała się leczyć?* - powoli zaczynał łamać się mu głos.

*Stwierdziła, że nie ma to już sensu. Ale udało mi się ją namówić żeby jeszcze się zastanowiła*

*Gdzie jest ten szpital? * - podałam mu adres - *Zaraz będę*.

--------------------------❤---------------------------

Jak wam się książka podoba? Proszę jakieś opinie! 😄 Dziękuję za przeczytanie!!! Wesołych świąt!!  See ya!  Saranghae!! ❤

2 years •|• Yuta NCT •|• ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz