- Candice, skarbie, pamiętaj o ładowarce do telefonu! - usłyszałam pospieszający mnie głos mamy.
Na myśl o tym, że mogłabym zostawić ładowarkę w domu i przez kolejne dwa miesiące zasilać swój telefon z ziemniaka wstałam jak poparzona i porzuciłam niewspółpracującą ze mną walizkę, której od jakichś dwudziestu minut nie mogłam zapiąć. W cholernym pośpiechu rozejrzałam się po pokoju, a mój wzrok momentalnie wylądował w miejscu, gdzie zawsze podłączam swój telefon. Gniazdko było puste.
Nie było jej tam
Pod wpływem adrenaliny rzuciłam się pod łóżko, gdzie również nie mogłam dojrzeć swojej zguby. Gdzie jeszcze mogła się ukrywać? Jak oszalała dobrałam się do swojej torby i wywaliłam z niej każdą możliwą rzecz w poszukiwaniu tej jednej, bezcennej. Ale tam również nic nie było. W panice rozejrzałam się po pokoju.
- Mamo! Nie ma jej! Nie ma ładowarki! - wyparowałam z pomieszczenia zrozpaczona.
- Poszukaj dokładnie! Przecież nie rozpłynęła się w powietrzu! - wydała polecenie.
- Mamo! - jęknęłam bezradnie i oparłam się o balustradę schodów.
- Candice, nie mam czasu! - odkrzyknęła. - Howard, gdzie jest do cholery aparat?! - wrzasnęła do ojca.
Nie ma ładowarki, to nic, przecież jest powerbank. Wdech, wydech, wdech, wydech. Na pewno zaraz się znajdzie. Muszę pomyśleć na spokojnie. Wróciłam do pokoju i tym razem z całym impetem rzuciłam się na walizkę, żeby w końcu w pełni ją zapiąć. Usiadłam na niej i schowałam twarz w dłoniach, zastanawiając się, gdzie ją podziałam.
Boże, dlaczego nigdy nie możesz położyć tak ważnych rzeczy w dobrze widocznym miejscu, zawsze wszystko gubisz, przecież do jasnej cholery ładowarki od telefonów nie znikają od tak sobie, nie rozpływają się w pow...
Zesztywniałam i zabrałam dłonie z twarzy. Zerwałam się z czarnej torby i szybkim krokiem skierowałam się do pomieszczenia, gdzie nawet egzorcyzm by nie pomógł. Mój chód był dynamiczny, wkurzony, a ja jestem przekonana, że nawet w piwnicy dałoby się go usłyszeć.
- Christopher! Curt! - wrzasnęłam na cały dom.
W końcu dotarłam pod białe drzwi i bez pytania wparowałam do środka, zastając dwa, pozornie bezbronne aniołki o blond włosach. Teatralnie wyprostowali się prosto przede mną. Czasem zastanawiałam się, czy tylko ja widzę w nich popieprzonych dziesięcioletnich psychopatów.
- Tak siostrzyczko? - uśmiechnęli się słodko, niemal w tym samym czasie. Cholerna bliźniacza telepatia. Przyrzekam, że można zwariować.
Zlustrowałam ich przelotnie i szybko rozglądnęłam się po pokoju, szukając dowodów zbrodni.
- Widzieliście moją ładowarkę? - powiedziałam trochę spokojniej i założyłam ręce na piersi.
- Nie. - tym razem powiedzieli nierówno, a Curt przecząco pokręcił głową.
CZYTASZ
Remember, Candice || Shawn Mendes
Fanfic(...) był nauczką, a ja szybko uczyłam się na błędach, nie powtarzałam ich dwa razy. Pamiętałam o nich. Nawet nie próbuj zaczynać, jeśli kręci cię szybka akcja. Część Druga - ,,Remember, Shawn" W trakcie małego poprawiania pierwszych rozdziałów!