13. Koniec tematu.

7K 335 80
                                    

Coraz mniej gwiazdek, to sugestia do szybszego końca? Ps. Niedługo będzie się dziać dramaaaa.

~~~~~

Louis obudził się całkiem wypoczęty, westchnął jednak kiedy zorientował się, że miejsce obok niego jest puste. Poruszył się leniwie i schował bardziej pod kołdrą. To były jego urodziny, mógł trochę poleniuchować. Jego względny spokój przerwał dźwięk telefonu, wcisnął twarz w poduszkę, wiedząc że urządzenie leży na szafce i nie dosięgnie do niego z łóżka.

- Kto zaburza mój spokój - burknął do siebie i ociężale wstał, i wziął urządzenie. Zdziwił się, widząc, że to jego mama. Nie zastanawiając się dłużej, odebrał - Tak?

- Louis? - zaczęła niepewnie kobieta.

- Tak, to ja - westchnął, nadal był zły na Jay.

- Cieszę się, że odebrałeś. Chciałam złożyć ci życzenia, wszystkiego najlepszego Lou - powiedziała dość powoli.

Tomlinson nie był taki głupi, wiedział, że ta coś od niego chce - Dziękuję... - zmarszczył brwi.

- Chce się pogodzić Lou, jesteś moim synem - wyrzuciła z siebie.

- Byłem - złapał się za nos - Przed tym, jak wyrzuciłaś mnie w ciąży i zwyzywałaś.

- Naprawdę przepraszam, wiem że nie powinnam była tego robić i naprawdę żałuję - jej ton się nie zmieniał. Louis dobre wiedział, że ta chciała wziąć go na litość.

- Nie wierzę w to - pokręcił głową, choć ta tego nie wiedziała.

- Edward zobacz kto wst... - Louis przerwał alfie, przyciągając palec do ust. Loczek zmarszczył na to brwi.

- Czemu Lou, jestem poważa - odparła, mocniejszym tonem.

- Za późno to zrozumiałaś, z resztą... Myślę, że to nie to... Ty po prostu dowiedziałaś się z kim jestem połączony - powiedział to co myślał. Przecież nie był głupią omegą, jak niektórzy najwyraźniej myśleli.

- C-Co? Louis to nie tak - powiedziała poważnie.

- Nie wierzę w te słowa - pokręcił głową - Jak nie tak? A jak jest?

- Ja chcę wyjść ze zgodą, a ty mnie odpychasz? - fuknęła zaskoczona.

- Tak, robię to. Powiedz mi dlaczego mam ci wybaczyć? - spojrzał na alfę. Widok jego i ich synka uspokajał.

- Jestem twoja matką Louis, chce się po prostu pogodzić - kobieta miała coraz mniej cierpliwości.

- A jaka jest prawda? - nie dawał za wygraną, próbując nie denerwować się przy Edwardzie. I tak, wiedział że się powtarzał.

- Wiesz co Louis? Skoro tak mnie traktujesz, to nie mamy o czym rozmawiać - warknęła, kończąc połączenie.

Omega jęknęła głośno i odłożyła telefon na poduszkę. Szatyn zamknął na chwilę oczy, by się uspokoić.

- Lou? - mruknęła spokojnie alfa.

- Mama - westchnął szatyn i spojrzał na swoich mężczyzn. Okazało się, że ci podeszli.

- Nie brzmiało to dobrze - stwierdził.

- Harry, wrzuciła mnie z domu, kiedy dowiedziałem się o ciąży... Liam na szczęście mi pomógł - wyznał, bawiąc się rąbkiem kołdry.

- Wyrzuciła cię z domu, z dzieckiem w brzuchu? - przymknął oczy, spinając się.

- Tak - przytaknął - Nie chciała takiego syna...

The king of my heart/Larry×ziall/ Kola/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz